Rozdział 21

6.7K 379 17
                                    

Na wstępnie uprzedzam :) Akcja z adopcją może dziać się za szybko, bo nie wiem nic o adopcji, więc wybaczcie. W sumie brałam wszystkie informacje z filmów i telewizji oraz tego co przeczytałam w internecie wcześniej. Nie chciałam, żeby to wyszło takie np." chcemy to dziecko, bierzemy je" nie wiem czy rozumiecie, bo nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć, ale oceńcie sami. Miłego czytania xx

__________________

Dzisiaj, dokładnie pierwszego sierpnia, jest dzień kiedy wybieramy się z Harry'm do domu dziecka, żeby rozpocząć adopcje. Załatwienie spotkania w szybszym terminie było łatwe, bo podałam się na Barbie i fakt, że często z Harry'm odwiedzamy tą instytucje podziałał na plus. Byłam taka szczęśliwa, że zgodził się na adopcje dziecka, to się nawet w głowie nie mieści.

Pierwszym etapem adopcji był wywiad z nami. Wydaje mi się, że poszło nam dobrze, bo nie mieliśmy tajemnic przed urzędniczką. Powiedzieliśmy jej wszystko o co pytała. Dlaczego chcemy adoptować dziecko, gdzie pracujemy, jak długo się znamy i czy jesteśmy po ślubie. Wszystko, co tylko chciała wiedzieć. Zachowywała bardzo poważną minę i nie potrafiłam z niej nic wyczytać. Czy pasują ją nasze odpowiedzi czy nie. To było najgorsze.

Przeszliśmy też kilkugodzinny kurs dla "przyszłych rodziców", który nieźle nas wymęczył, ale nie daliśmy po sobie tego poznać. Ciągle zadawali nam podchwytliwe pytania, jednak jakoś z tego wybrnęliśmy. Zdziwiłam się w jednej chwili, że Harry odpowiadał sam z siebie i nie musiałam szturchać go, żeby zabrał głos. Szło nam nawet bardzo dobrze na tych zajęciach.

Znowu wróciliśmy do biura tej urzędniczki, poinformowała nas, że tak jakby zdaliśmy i zrobiliśmy dobre wrażenie, dała nam teczkę z ważnymi danymi dziecka. Poleciła, żebyśmy udali się do domu, przemyśleli na spokojnie, bez ludzi stojących nam nad głowami i wrócili tu jutro. Tak też zrobiliśmy.

*****

- Denerwuje się, Harry. Bardzo się denerwuje. Otwórz to, bo ja nie dam rady. - oddałam mu teczkę którą miętosiłam już jakiś czas w dłoni, do tego mój głos był strasznie cichy. Pokiwał głową i odebrał ode mnie papiery. Wyjął kartki zapełnione drukiem z teczki i zaczął uważnie czytać. Pogryzłam chyba wszystkie paznokcie zdenerwowana, ale nie mogłam tego uspokoić, to było silniejsze ode mnie.

- To dziewczynka. - uśmiechnął się do mnie. Oddałam uśmiech i wypuściłam głośno powietrze. Od razu jakby złe emocje ze mnie zeszły i usiadłam bliżej niego. Wtuliłam się w jego ramie, a następnie spojrzałam na kartkę, którą trzymał. - Ma prawie dwa lata i jest zdrowa jak ryba.

- Ładne imię. - wyszeptałam pod nosem czytając je jeszcze kilka razy w głowie.

- Mia... - szepnął. - Śliczne. - przyznał mi rację patrząc mi prosto w oczy. Widziałam w nich podekscytowanie i radość.

- Pokaż mi ją. - powiedziałam niecierpliwa, żeby zobaczyć jak wygląda. Odłożył kartki z jej danymi i zostawił w dłoni samą fotografię.

- Ona jest przepiękna. - powiedział pod nosem, pewnie nie chciał, żebym to słyszała, ale jednak usłyszałam. Pokiwałam głową zgadzając się z nim. Miała śliczne duże, brązowe oczy, mały lekko zadarty nosek i była uczesana w dwa sterczące kucyki.

- Jest nawet do ciebie podobna. - powiedziałam z uśmiechem. Zaczęłam szukać podobieństw do nas co było absurdalne. - Spójrz... takie same nosy i kręcone włoski.

- Myślę, że jest bardziej podobna do ciebie. Macie takie same oczy i rumiane policzki. - wskazał na zdjęcie Mii po chwili na mnie.

- Kocham cie, wiesz? - złapałam go za policzek i pocałowałam. - Dziękuję.

- Też cię kocham. - przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Resztę wieczoru spędziliśmy na kanapie, czytając informacje o niej i na zmianę oglądając zdjęcie. Dowiedzieliśmy się, że jej matka zmarła przy porodzie, ojciec jest nieznany i nie ma bliskiej rodziny typu babcia i dziadek. Już nie mogę się doczekać kiedy się do nas wprowadzi. Czy to możliwe, żebym pokochała ją od pierwszego spojrzenia?

_____________________

I pojawiło się dziecko >>>>

Napiszcie co sądzicie, bo straszny przeskok jest w ilości rozdziałów :c 

A i przepraszam jeszcze raz, że tak mało jestem doinformowana o adopcji, ale nic więcej w internecie nie znalazłam...

Do następnego xx

My Husband | h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz