Milion myśli chodziło mi po głowie w tym momencie. Gdy zauważyłem, że Michał zamknął oczy i głośno wypuścił powietrze z ust, wiedziałem co ma zamiar teraz zrobić, ale ku mojemu zdziwieniu - nie zrobił tego. Podniósł się lekko i słodko pocałował mnie w czoło.
Już chciał wstać lecz nie pozwoliłem mu na to - założyłem swoje ręce na jego szyji, a nogi oplotłem wokół jego bioder.
-Michałłłł - Starałem się przeciągnąć końcówkę najbardziej pociągająco jak tylko umiem.
Przy nim wariowałem, ale przecież nie czułem się tak z nikim innym.
-Tak Remik?
-B-bo mnie, tak jakby, boli njoga po tym upadku i coś czuję, że nie dam rady chodzić. - Powiedziałem, uśmiechając się szeroko.
-Mój drogi, ty sobie nie wyobrażaj za dużo.
-Mój?Drogi? -Powiedziałem z satysfakcją w głosie. Ciekawe jak wybrnie.
Ale tak szczerze? Już zdążyłem polubić te słodkie przezwiska.
-Te młody, ty mnie puść lepiej, bo pizza stygnie.
-Nie zmieniaj tematu.
-Wolisz jeść zimna pizzę, tak? No to niech ci będzie. - Zaśmiał się - Dobrze wiedział, że i tak go puszczę, bo pizza była w tym momencie najważniejsza, znaczy byłem głodny przecież.Kolacja była pyszna. Ale jak to po kolacji, wypadało by posprzątać. Michał zmywał już ostatnie naczynia, a ja tylko przyglądałem się jego sylwetce.
Nawet stojąc tyłem prezentował się dobrze.
W jednej chwili odłożył wszystko, a mokrymi dłońmi pociągnął za końce swojej koszulki. Zamurowało mnie to, ale w końcu było lato - a w jego kuchni zrobiło się gorąco.Szczególnie jak ściągnął koszulkę.
Coraz bardziej jestem pewien swojej prawdziwej orientacji, ale nie tego co czuje do Michała. Ale jednak coś więcej czuć zaczynam.Coś podkusiło mnie bym podszedł od tylu i go przytulił - tak też zrobiłem. Lekko się wzdyrgnął, ale wrócił do poprzedniej czynności.
-Michałłłł, bo mnie ta noga naprawdę boli.
-Zachowujesz się jak dzieciak.
Gdy to powiedział odwrócił się do mnie przodem, wycierając ręce w ręcznik.
A mi, ukazała się idealnie wyrzeźbiona klata - Miał się czym pochwalić - w porównaniu do mnie. Kiedyś to jakoś wyglądałem, teraz tylko worek kości został.
Złapał mnie i podniósł. Oplotłem nogi wokół jego bioder, by nie spaść.
-Too, gdzie będę dziś spał?
-Jak to gdzie? Na kanapie, mój drogi.
-Ale, ale ja się boję sam być w nocy.
-Taak? Czyli w domu spałeś z rodzicami, bo się bałeś?
Ahh rodzice. Posmutniałem, gdy to powiedział. Dzięki niemu całkiem o nich zapomniałem, i dobrze - miałem do nich wielki żal. Tylko ciekawe, jak sobie mama radzi z ojcem, który pewno i tak ciągle upija się do nieprzytomności.-Remikk? Ja, ja przepraszam, jeśli coś źle powiedziałem.
Nie chciałem odpowiadać. Nie miałem siły, ale nie chciałem też by się martwił niepotrzebnie.
Przytuliłem się mocniej do jego nagiego ciała.
-Nie Michał, wszystko w porządku,n naprawdę.
-No dobra, chodźmy już lepiej spać, bo na pewno jesteś zmęczony. - Mówiąc to ruszył w stronę schodów. Ja jedynie schowałem twarz w zagłębieniu jego szyji, nie mówiąc już nic.Poczułem, że ląduje na dość miękkim materiałem - materacu dokładniej.
-Ale jak to? Miałem spać na kanapie.
-Ale będziesz spał tutaj, będziesz miał przynajmniej wygodniej. I nie dyskutuj nawet, bo już ustaliłem tak i tak zostaje.
-No dobrze.. a ty?
-Wezmę jakiś materac i położę się na podłodze, skoro boisz się sam zostawać w nocy. - Zaśmiał się, i na moją mordkę również wpadł uśmieszek.
-Dobranoc misiu. - Podeszedł do łóżka, po czym pochylił się nade mną i pocałował w czoło.
To było okropnie kochane z jego strony.
-Dobranocc Michałku.***
-Remek! Remek! Złaź tu natychmiast!
Zaraz zaraz, gdzie ja jestem?
Wstałem z okropnym bólem głowy i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to przecież mój rodzinny dom.
Ale gdzie Michał?
Gdzie moment w którym prawie się całowaliśmy?
Czy mi się to tylko przyśniło?
CZYTASZ
I kto by pomyślał...(Multigiusz)
Fiksi PenggemarRodzina Remigiusza po rodzinnej katastrofie, załamuje się i wyprowadza na wieś. Chłopak traci chęć dalszego działania na youtubie, a przez coraz gorsze traktowanie ojca ucieka z domu. Zostaje potrącony przez samochód, a ratuje go nieznajomy chłopa...