Z widowni było słychać tylko westchnienia fanek.
Zaczęłam śmiać się przez łzy. Odkleiłam się od chłopaka i stanęłam na równych nogach. Słyszałam jakieś dzikie okrzyki fanek w stylu:-Zaśpiewajcie coś razem!
-Shawn, ja nie umiem śpiewać.-jęknęłam przerażona.
-Umiesz. Uwierz.-odparł wesoło.
Zaśpiewaliśmy razem dwie piosenki, po czym zeszłam ze sceny.
Wszyscy bili nam brawo. Czułam się jak jakaś księżniczka. Gdy koncert się skończył, wszyscy się rozeszli. Tylko ja zostałam, zapatrzona w scenę. Ktoś zasłonił mi oczy.
-Shawn?
-A któżby inny?-powiedział uśmiechnięty.
-A już myślałam, że to jakaś zagorzała fanka, która się na mnie zaraz rzuci.-odparłam rozbawiona.
-Jak chcesz to mogę się na Ciebie rzucić.-zaproponował ze zbójeckim uśmiechem.
Shawn, wiem co masz na myśli.
-Może lepiej nie.-powiedziałam wybuchając śmiechem.
-Chodź, jedziemy już.
-Jak to jedziemy? Przecież mogę wrócić autobusem.-odparłam.
-Jedziemy, ale nie do domu.-uśmiechnął się tajemniczo Shawn.
-Jedziesz ze mną.-dodał.
Powoli wyszliśmy z budynku. Zrobiło się bardzo chłodno.
-Jest Ci zimno?-spytał zatroskany Shawn.
-Może troszeczkę.
-Dam Ci swoją bluzę.
-No co ty. Nie trzeba.
-Trzeba.-zaczął ściągać bluzę.
-Proszę.-powiedział, zakładając bluzę na mnie.
-Dziekuję.-odpowiedziałam.
Stanął i od tyłu zasunął mi bluzę. (Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi xd) Nagle objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Oparł brodę na mojej głowie i spytał:
-Teraz jest Ci cieplej?
Ja niewiele myśląc, zachwycona Shawnem odpowiedziałam:
-Kiedy jesteś przy mnie, to nawet bardzo. O Boże Shawn. Czy ja to powiedziałam na głos?-spytałam przerażona i zażenowana.
-Haha, najwyraźniej tak.-odparł wesoło.
Musnął mnie delikatnie po policzku. Po moim ciele rozeszło się ciepło, a moje policzki zapewne przypominały dwa małe buraki.
-Ładnie się rumienisz. Idziemy do samochodu?-zapytał najwyraźniej rozbawiony. W jego oczach było widać... Szczęście?
-Dzięki, jasne.-powiedziałam nieśmiało.
Wsiedliśmy do samochodu, po czym zaczęliśmy jechać.
-Shawn, gdzie jedziemy?
-Niespodzianka.
Resztę czasu spędziłam bawiąc się swoimi palcami, co jakiś czas spoglądając na drogę. Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
-Dobra. Wysiądź, ale nigdzie się nie ruszaj.-polecił chłopak.
-Dobrze.
Wysiadłam, a za chwilę na swoich oczach poczułam o dziwo ciepłe dłonie Shawna. Zawiązał moje oczy chustą.