Casper się pomylił i poszli o wiele dłuższą trasą niż wcześniej. Było juz naprawdę późno, ale obojgu nie brakowało chęci do rozmów. Wyglądało na to, że pomimo zmęczenia, dobrze się bawili. Uwielbiali swoje towarzystwo już od dziecięcych lat znaleźli "własny język". Odkąd się poznali, spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Można powiedzieć, że wiedzą o sobie praktycznie wszystko. Są dla siebie podporą w trudnych momentach, powodem do śmiania się, nawet w najgorszej sytuacji, chęcią do wstawania każdego ranka, osobą, która zamienia nudną rzeczywistość w coś wspaniałego. Każda chwila spędzona razem była inna, ale każda była niesamowita. Oboje nie doceniali tego w taki sposób, w jaki powinni.
Doszli do domu babci i dziadka, z którego wyszedł dziadek i powiedział, że następnym razem mają powiedzieć, jeśli będą szli na tak długi spacer. Wszyscy byli zaniepokojeni. Nastolatkowie obiecali, że to się nigdy nie powtórzy i poszli do domku.
Casper siedział na kanapie i czekał aż Bella zwolni łazienkę. Gdy dziewczyna wyszła w piżamie - krótkie, czarne spodenki do połowy pośladków i szerokiej bluzce szkolnej drużyny sportowej - Casper zaniemówił. Odprowadził ją wzrokiem od drzwi łazienki aż do jej pokoju. Nawet nie słyszał jak mówiła "dobranoc".
Poszedł do łazienki, gdy w końcu udało mu się wrócić do rzeczywistości.
Rano Bella wstała wcześnie. Ubrała szorty i biały t-shirt i poszła do kuchni. Babcia Caspra akurat zrobiła śniadanie, w całym domu było czuć świeżo usmażoną jajecznicę. Dziewczyna przywitała się i doliczyła do stołu do pozostałych. Casper jeszcze spał w domku. Po śniadaniu Bella przebrała się i poszła pobiegać - uwielbiała to. Jest w szkolnej drużynie lekkoatletycznej, na wszystkich zawodach zdobywa najlepsze medale i puchary.
Casper wstał, poszedł coś zjeść, porozmawiał z dziadkiem, który zapytał go, jak z Bellą. Casper chciał jak najszybciej zakończyć tę rozmowę, ale nie dlatego, że nie chciał, po prostu nie wiedział, co powiedzieć. Sam chyba nie wiedział, co czuje...