*KLAUDIA*
Spojrzałam na opaskę na ręce. Była godzina 3:20. Ostrożnie, tak aby nikogo nie obudzić, poszłam na palcach do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i założyłam czarne legginsy oraz koszulkę Polskiego Obozu Herosów. Wyszłam z łazienki. Plecak spakowałam już dzień wcześniej, więc od razu go założyłam i wybiegłam z domku numer 13. Dobiegłam do bramy, gdzie stał Folos.
- Jestem pierwsza? - zapytałam i uśmiechnęłam się. W tym samym czasie zauważyłam, że biegnie do nas Clarisse, a za nią Nico. - Gdzie jest Percy?
- Percy kończy się pakować. Chciał jeszcze wziąć ze sobą czapkę Annabeth. Stwierdził, że może się przydać - odpowiedziała mi córka Aresa.
- No dobrze. Folosie, pójdę do domku numer 10, sprawdzić, czy Percy skończył się pakować - podałam mój plecak Clarisse. - Za chwilę przyjdę! - zaczęłam biec do domku Posejdona, potykając się o kamień. Zapukałam do drzwi i je otworzyłam.
- Percy, robisz sobie żarty? Wstawaj! - potrząsnęłam śpiącym synem Posejdona. Nagle, z cienia wyłonił się jakiś mężczyzna.
- Nie obudzisz go. Tylko ja to mogę zrobić.
- Co na bogów się tu wyprawia? Kim jesteś i czego chcesz?!? - krzyknęłam.
- Oh, nie przedstawiłem się? Jestem Fobetor, bóg koszmarów sennych. Aktualnie jedna z moich części znajduje się w śnie tego młodzieńca pod postacią jego największej zmory - bóg przemawiał do mnie cichym, spokojnym głosem. Jakby chciał mnie uśpić. - Nie jestem zwolennikiem przemocy, jednak mój pan kazał mi was zabić.
- Twój pan? Czyli kto? Wytłumac... - zamilkłam. - Tyfon.
- Wiedziałem, że sama to odgadniesz, córko Ateny. Jednak nie jesteś taka głu...
Ale ja go już nie słuchałam. Wyjęłam z plecaka butelkę.
- Butelka? Chcesz mnie pokonać butelką? - zaśmiał się. - Powodzenia!
- To nie jest zwykła butelka - odkręciłam zakrętkę i butelka zamieniła się w sztylet. - To mój sztylet - podbiegłam do zaskoczonego boga, ale on zrobił unik.
- Głupia dziewucho! Myślałaś, że uda ci się mnie zaatakować? Pokonam cię moimi koszmarami! - Fobetor przestał mówić spokojnym głosem. Bóg zaczął tworzyć potwora. - Powitaj gromkimi brawami Ksantosa - żywiącego się ludzkim mięsem konia!
- Przecież ten koń nie jest prawdziwy. Jak niby ma mnie zab... - nie zdążyłam dokończyć, bo Ksantos kopnął mnie w lewą rękę. Upadłam i krzyknęłam z bólu.
- Chciałaś powiedzieć: zabić? Może i nie jest "prawdziwy", ale jeśli tego chcę, moje sny mogą się zmaterializować.
- Jesteś potworem - patrzyłam ze złością na Fobetora.
- Ja? Nie. Ja tylko wykonuję rozkazy mojego pana. Ksantos, bierz ją!
Koń chciał ponownie mnie kopnąć, jednak ja zdążyłam się przeturlać.
- Powodzenia w zniszczeniu Ksantosa - powiedział bóg i odwrócił się. - Idę złożyć raport mojemu panu. Do widzenia, Klaudio.
Podniosłam się.
- Nie tak prędko, Fobetorze - resztkami sił podbiegłam do boga. Wbiłam mu swój butelkosztylet w plecy. - Chyba jednak cię pokonałam.
- Co? Ale jak to? Aaaa! - bóg zamienił się w parę.
- Teraz możesz mieszkać sobie w twoich koszmarach - odwróciłam się i zauważyłam, że w moją stronę biegnie Ksantos. Skuliłam się, ale koń wyparował. W tym samym momencie usłyszałam głos Percy'ego:
- Klaudia? Co tu się działo?!? Mój domek wygląda jak pobojowisko! A ja.... Nic nie pamiętam.
- Fobetor uśpił cię, ale zapanowałam nad sytuacją. Później wszystko ci opowiem. A teraz chodźmy. Musimy wyruszać na misję.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
O kurczaczki, ponad 800 wyświetleń! Jesteście wspaniali! Dziękuję!
Jeśli ci się podobało to zostaw komentarz i gwiazdkę. Jeśli nie - również zostaw komentarz, tylko z radami, co mogłabym poprawić ;)
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Percy Jackson i Polski Obóz Herosów Tom 1: Trójząb Posejdon
FanfictionDzień jak każdy. Jednak nie dla Percy'ego, Annabeth, Nico i Clarisse. Odnaleźć jeden z najważniejszych boskich atrybutów? Już się robi, jednak najpierw muszą pokonać kolejnego boga, który chce ich zniszczyć. Pomogą im w tym polscy herosi z Polskiego...