Rozdział 15

90 11 2
                                    

*ANNABETH*

Przeciągnęłam się, ziewając. 

- "Mam dosyć służenia Tyfonowi" - pomyślałam i poczułam jak piecze mnie nadgarstek. Spojrzałam na huragan i zdziwiłam się. Symbol był bardzo ciemny, wręcz czarny. Ręka piekła mnie coraz bardziej. Ból stawał się niemiłosierny. Niedaleko mnie znajdował się mój plecak. Podbiegłam do niego, chwyciłam butelkę z wodą i wylałam płyn na mój nadgarstek, lecz ból nie został uśmierzony. Wpadłam na pomysł.

- "O, najwyższy Tyfonie. Przepraszam za to co mówiłam. Nie będę się już buntować. Proszę cię, zrób coś z tym bólem, Tyfonie." - modliłam się w myślach. Kilka metrów ode mnie znajdowała się rzeka. Ostrożnie podeszłam do niej. Zauważyłam, że wokół niej unosiła się mgła. Nabrałam podejrzeń co do rzeki. Rozejrzałam się. Niedaleko mnie rosły fiołki. Zerwałam jednego i ostrożnie zanurzyłam płatki kwiatu w wodzie. Fiołek od razu zwiędnął. Po chwili płatki zaczęły niszczyć się, jakby od kwasu. 

- Lepiej nie podchodź więcej do tej rzeki. Jest niebezpieczna - usłyszałam bardzo melodyjny kobiecy głos. Odwróciłam się i ujrzałam piękną, wysoką i szczupłą kobietę, o bujnych blond włosach i ciemnobłękitnych oczach. Ubrana była w zwiewną sukienkę w kolorze kości słoniowej. Była przepasana złotym sznurem. Dopełnienie wizerunku stanowił wianek z polnych kwiatów. Gdy zaczęła do mnie podchodzić, miałam wrażenie, że porusza się bez żadnego problemu; jakby powietrze ani trochę nie stawiało jej oporu. Swoimi gołymi stopami stąpała bardzo delikatnie, jakby nie chciała uszkodzić żadnego źdźbła trawy ani zgnieść mrówki. W porównaniu ze mną, ubraną w podziurawioną koszulkę i poplamione jeansy dziewczyną z rozczochranymi włosami i siniakami na każdym możliwym skrawku ciała, wyglądała jak milion dolarów. Wokół kobiety rozciągała się jasna poświata. Postać uśmiechała się. - Witaj, jak cię zwą?

- Annabeth, córka Ateny. Czy my się znamy? - spytałam zaniepokojonym tonem.

- Och, mogłam się tego spodziewać. Nikt mnie nie zna. Nawet córka Ateny - wzruszyła ramionami. Na jej twarzy ukazał się smutek. - Nazywam się Galatea i jestem jedną z nereid.

- Chyba czytałam o tobie w jakiejś książce. Czy to twojego ukochanego zabił Polifem?

- Jednak ktoś mnie kojarzy - zauważyłam, że miała ochotę się uśmiechnąć, jednak to wspomnienie sprawiało jej ból. - Tak, to ja.

- Co tutaj robisz? Nie ufam ci - miałam wątpliwości co do dobroci Galatei.

- Spokojnie; przecież, gdybym chciała ci coś zrobić, to nie ostrzegłabym cię przed rzeką, prawda? Tak, jak mówiłam - nie jest to bezpieczna rzeka. Skoro przypominasz sobie mit o mnie, to może domyślasz się co to za rzeka?

Musiałam się zastanowić. Świetnie znałam mitologię, jednak kiedy chodziło o mniej znane mity miałam pewne problemy z zapamiętaniem szczegółów. Wiedziałam już, że to Galatea. Pokochała ona pasterza o imieniu Akis. Nie odwzajemniła ona uczucia Polifema. Rozzłoszczony cyklop rzucił skałą w pasterza, zabijając go. Zrozpaczona Galatea zamieniła jego krew w rzekę. Nadała jej nazwę na cześć ukochanego.

- Acis! Ale to by znaczyło, że jestem... - zastanowiłam się. Acis była sycylijską rzeką. Ale przecież ja znajdowałam się w Polsce, nie we Włoszech. Co tu robi Acis?

- Na Sycylii. Nie wiem dlaczego się tu znalazłaś, ale pomogę ci. Ta rzeka poprowadzi cię do Etny. Swoją siedzibę ma tam jeden z bogów.

- Hefajstos - mruknęłam.

- Dokładnie - uśmiechnęła się. - Kiedy dostaniesz się już do wulkanu, porozmawiaj z Hefajstosem. Pomoże ci on dostać się z powrotem do Polski. Jednak nie udzieli ci pomocy za darmo - ze swojego wianka wyjęła jeden z kwiatów. Po chwili płatki zaczęły zamieniać się w woreczek. Podała mi go. - W środku znajdziesz niebiański spiż. Słyszałam, że ostatnio w kuźni Hefajstosa zaczyna go brakować - mrugnęła do mnie. - Podaruj mu ten woreczek, a powinien ci pomóc.

- Dzię... Dziękuję - wydukałam. - Ale jak dostać się tam rzeką? Sama mówiłaś, że nie jest ona bezpieczna.

- To już musisz wykombinować sama. Jesteś córką Ateny, na pewno coś wymyślisz. Mogę cię tylko zapewnić, że w ciągu najbliższych 5 godzin ta rzeka będzie całkowicie bezpieczna.  A teraz wybacz, ale muszę już iść. Miło było cię poznać, Annabeth. Żegnaj - Galatea rozpłynęła się w powietrzu.

"Super" - pomyślałam i zaczęłam zastanawiać się, jak użyć tej rzeki, aby dostać się do siedziby boga. Rozejrzałam się. Wokół mnie znajdowały się połamane drzewa. Od razu wpadłam na pomysł, aby zrobić z nich tratwę. Zebrałam mniejsze pnie i zerwałam trzcinę. Po kilku minutach powstała z tego niezgrabna tratwa. Mimo braku umiejętności zbudowałam prowizoryczny środek transportu, który nie zarwie się pod ciężarem mojego ciała. Byłam z tego bardzo dumna. Położyłam tratwę na tafli wody i zdecydowanym krokiem na nią weszłam. Poczułam, że trochę kołysze, ale zdołałam się utrzymać. Popłynęłam z nurtem rzeki. Nie zważałam na ból na nadgarstku.

*PERCY*

- Co z nią zrobimy? Nie możemy wyruszyć z nią, ale nie możemy jej też zostawić - Clarisse wskazała na Klaudię.

- Ja się nią zajmę - usłyszałem. Wszędzie rozpoznałbym ten głos. Tata. - No cześć, Percy - mrugnął. - Witajcie, Nico i Clarisse - półbogowie ukłonili się.

- Tata? Co ty tu robisz?

- Słyszałem, że macie kłopoty z córką mojej odwiecznej rywalki. Ale oddaje należyty szacunek nawet mnie, więc postanowiłem zabrać ją na Olimp, gdzie zajmie się nią Apollo. Co wy na to?

- Zgadzamy się! - odpowiedziałem bez zastanowienia. To była sprawa największej wagi; bez należytej opieki moja przyjaciółka mogła nawet umrzeć.

- W takim razie, zabieram ją. A wy szukajcie mojego Trójzębu. Trochę kiepsko żyje mi się bez niego. Mam nadzieję, że znajdziecie go jak najszybciej - po tych słowach Posejdon uniósł delikatnie Klaudię i rozpłynął się w powietrzu.

- Okej, to co robimy? - spytał cicho Nico.

- Jak to co? Idziemy! Do Uniejowa już blisko, czuję to - uśmiechnąłem się szeroko. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------    

Zastanawiam się, czy nie zawiesić na pewien czas mojego fanfiction. Totalnie brakuje mi weny, Strasznie dużo zajęło mi napisanie tego rozdziału, gdyż nie miałam pomysłu. Jeśli w ciągu trzech tygodni nie uda mi się napisać kolejnego rozdziału, zawieszam fanfiction. Może na dwa tygodnie, a może na dwa miesiące. Nie wiem. 

Ale wreszcie napisałam rozdział 15 i mam nadzieję, że się podobał :)
Będzie mi miło, jeśli zostawisz gwiazdkę i komentarz ♥


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 01, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

[ZAWIESZONE] Percy Jackson i Polski Obóz Herosów Tom 1: Trójząb PosejdonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz