Trojaczki/ML

1.2K 85 46
                                    

Jako iż zbiór tych one-shotów nazywa się tak, a nie inaczej, postanowiłam napisać... Scenę chędożenia. Więc wiecie, osiemnaście plus itp. Żeby nie było, że będzie całkowicie *lenny*, to dam upust mojej  głupawce. Będzie śmiesznie i bez szczegółów.
Uwaga! Duża dawka czarnego humoru... I memów! I kompletna głupawka! Dzisiaj odkryjecie mój prawdziwy humor... Powodzenia!
P.S. Na górze macie jeden z lepszych kawałków z nowego mixtape'u Die Antwoord. Jeden z tych, przy których pisałam.
________________________________

Kolejny dzień w mieszkaniu na Baker Street 221B. Zero spraw - Sherly się nudzi... Na dodatek John postanowił odwiedzić siostrę, bo podobno była trzeźwa. Sherlock wiedział, że tak nie jest, ale Jawn i tak by nie uwierzył. Zatem brunet nie odezwał się ani słowem, co wzbudziło podejrzenia przyjaciela. Na szczęście obyło się bez zbędnych pytań.
Detektyw wpadł na zupełnie głupi pomysł by zabić czas. Postanowił się upić. Ach! Przepraszam za pomyłkę. Postanowił się upić do eksperymentu (marna przykrywka, ale zawsze jakaś). Eksperymentu tak nietaktownego dla Johna, że trudno było pojąć, iż ktokolwiek mógłby na to wpaść. No cóż, nasz detektyw jest zdolny do wszystkiego...

Gdy Sherlock wracał ze sklepu z torbą pełną najróżniejszego alkoholu, dostał sms-a. Mycroft.

"Witaj, drogi bracie. Co zamierzasz zrobić z tymi litrami alkoholu? Mam nadzieję, że to tylko eksperyment...
MH"

Sherlock oczywiście odpisał. Nie chciał ryzykować nalotu ludzi braciszka.

"Eksperyment. Tylko nie wtykaj swojego grubego nosa w jego przebieg, bo, o zgrozo, jeszcze schudniesz!
SH"

Sherlock kontynuował powrót do domu z małym, chytrym uśmiechem błąkającym się na jego twarzy.

Przez chwilę myślał, czy nie zaprosić... Grahama? Gondolfa, Ggggg... Grega. Przecież on doskonale pamięta jego imię. Chyba zapominacie, że to Sherlock. On uwielbia te zirytowane wyrazy na twarzach Johna i Lestrada. Poza tym, jakby mógł zapomnieć imienia kochanka swojego brata? Wracając do tematu... Szybko zrezygnował, bo bał się, że ten wygada wszystko Mycroftowi. Postanowił pić sam.

- Whiskey, moja żono... - podśpiewywał.

W czasie gdy Sherly pochłaniał alkochol, Jawn wychodził wściekły od swojej schlanej jak świnia siostry. I wtedy się złamał. Poszedł w jej ślady.  Znajome, co? Trojaczki! No dobra. Johnny wszedł do pierwszego lepszego baru i zamawiał po kolei wszystkie drinki z karty. Gdy wychodził z budynku, ledwo trzymając się na nogach, pod bar podjechała czarna limuzyna. Mycroft.
- Po razzz pirwszszszzzsy się ciiieszzzę, żee to on - powiedział do siebie z trudem Jawn, po czym wszedł do auta. Ledwo.
- Czeźzzzić, siiiiilicznotkoo. My się chhyba znamy, c'nie? - zwrócił się do Anthei, mrugając niczym ahus. Musiałam.

Spławiła go

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spławiła go. Słusznie. Jeszcze by ją przeleciał, a to nie o nich miała być ta scena, okej?
Gdy dojechali pod właściwy adres, John wytoczył się z samochodu rzucając krótkie:
- Paaapatkyy!

50 Shades of JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz