Smuteeeeczkófff ciąg dalszy

683 59 9
                                    

John obudził się po raz kolejny tej nocy. Spojrzał na miejsce obok siebie.

Puste. Sherlock jeszcze nie wrócił.

Przetarł oczy, które same zamykały mu się ze zmęczenia. Jego ukochanego nie było w domu już od tygodnia.

Całymi dniami przeczesywał Londyn w poszukiwaniu konsultanta z pomocą Mycrofta i Grega, lecz nawet Rząd Brytyjski nie mógł nic zdziałać.

Greg też na niewiele się zdał, bo od czasu gdy zaczął spotykać się z Molly był praktycznie nieosiągalny. Co dziwne, Mycroft był od czasu, gdy się o tym dowiedział był jakby przygaszony...

Może po prostu podobała mu się nieśmiała dziewczyna albo... Lestrade?

Nie, to niemożliwe. Po prostu jest zmęczony i nie ma się czemu dziwić, po tygodniu nieprzespanych nocy, spędzonych w oczekiwaniu na detektywa.

Oby tylko nic mu się nie stało...

No nic, pewnie i tak dziś nie wróci, a doktor naprawdę potrzebował kilku godzin snu.

Powoli osunął się z fotela i poczłapał do swojej sypialni. Wydawało mu się, że słyszy odgłosy oddychania, ale to pewnie tylko jego wyobraźnia...

.........................

Sherlock poczekał kilka minut, by upewnić się, że John śpi jak zabity i bezszelestnie wszedł do kuchni. Ukrywał się w jednym z pustych pokoi pani Hudson już od kilku dni i naprawdę potrzebował jedzenia.

Obserwował Johna już wcześniej, ukryty za firanką w salonie, ale dopiero dzisiaj miał szansę coś zjeść, bo Watson nareszcie zszedł ze swojego posterunku.

Oczywistym było, że Mycroft o wczystkim wiedział, ale od czasu zdrady Lestrade'a wiedział jak czuł się młodszy Holmes.

Pomagał mu ukrywać się przed Johnem, którego kierował na niewłaściwe tropy i zapewniał bratu bezpieczeństwo (zresztą jak zawsze).

Detektyw czuł się bardzo dotknięty zdradą ukochanego i nie bardzo wiedział jak ma się zachować w tej sytuacji.

Jak to możliwe, że obaj bracia Holmes zakochali się w mężczyznach, którzy bali się swoich uczuć do nich?

Pokręcił głową. Wziął szybko pierwszą lepszą rzecz z lodówki i już miał wyjść, kiedy poczuł nagły impuls.

Przeszedł na palcach do sypialni Johna i spojrzał na niego z rozczuleniem. Weteran leżał rozwalony na pół łóżka, a jego kołdra była cała rozkopana. Czuć było od niego zapach alkoholu.

Sherlock opatulił Watsona i pocałował go delikatnie w skroń.

Czy nie lepiej byłoby wrócić i przebaczyć lekarzowi? Kocha go, a on kocha Sherlocka, więc jaki jest sens ukrywania tego?

Już chciał położyć się obok przyjaciela, lecz usłyszał jego cichy szept:

- Mar-ry...

Konsultant poczuł, że jego serce rozpada się na kawałki.

Z trudem przełknął łzy i skierował się w stronę kryjówki. Tylko raz spojrzał na ukochanego: wyglądał tak niewinnie...

Nigdy nie należy oceniać książki po okładce.

..........................

John znów miał ten sen.

Wcześniej dręczyła go wojna, teraz jego największym koszmarem była ona- Mary Morstan.

On naprawdę nie chciał, by cokolwiek się wydarzyło, choć to zabrzmi tandetnie, to samo z siebie wyszło.

Miał spotkać się z nią tylko w sprawie dziecka, lecz ona zaczęła wyzywać go od pedałów i grozić, że wszystkim rozpowie, co łączy jego i detektywa.

" - To nieprawda...

- Więc udowodnij to.

Wtedy doktor rzucił się na nią, zaczęli zdzierać z siebie ubrania i..."

John wzdrygnął się.

Przez dziecinne groźby Mary stracił ukochanego. Na dodatek postąpił wbrew wszystkim swoim zasadom moralnym.

" - Wiedziałam, że wciąż coś do mnie czujesz- powiedziała po wszystkim.

- Nie, ja... Posłuchaj, to było chwilowe załamanie, nic nie znaczyło.

- Może i tak, ale stało się - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. - Wróć do mnie.

- Nie. Wiesz, że kocham Sherlocka.

- Och, błagam. Gdybyś naprawdę go kochał, nie przespałbyś się ze mną.

John przełknął ślinę. Nie zasługiwał na detektywa.

- Doskonale wiem, co czuję.

- Czy naprawdę?

Weteranowi nie podobała się ta konwersacja.

- Muszę iść. Jestem umówiony z Sherlockiem - zaczął nakładać na siebie ubrania.

- Pozdrów go ode mnie. Przekaż gratulacje od Twojej żony, za doskonały wybór partnera."

Potem wyszedł trzaskając drzwiami.

Był tak głupi.

Sięgnął po butelkę schowaną pod łóżkiem, po raz kolejny w tym tygodniu.

Chciał zapomnieć. Chciał usunąć to wydarzenie z głowy. Chciał, by detektyw ponownie pojawił się na Baker Street.

Pokręcił głową.

Mógł przyjąć oświadczyny, mógł nie ulec Mary, mógł wyjaśnić wszystko Sherlockowi.

Ale tego nie zrobił.

A teraz było już na to za późno.

------------------------------------

Witam ponownie!

Wiem, że od dawna nie było rozdziału, ale miałyśmy dużo pracy w szkole, a jako iż jestem chora postanowiłam zrobić coś pożytecznego.

Przepraszam za wszelkie błędy itd., ale jak już wspomniałam: jestem chora.

Zastanawiamy się z Majanną nad założeniem nowej książki, tym razem nie byłyby to one-shoty, a cała powieść. Powiem tylko tyle, że jest już rozplanowana, a pomysł jest naprawdę dobry. Za to tutaj pisałybyśmy bekowe opowiania, przeplatane nieco smutniejszymi.

Ale nic nigdy nie wiadomo.

Zastanowimy się, a ja postaram się zacząć pisać wstęp.

Pozdrowienia z łóżka przesyła:

Julianna

50 Shades of JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz