1.4 To nie jest przysługa. To jest transakcja.

2.8K 157 0
                                    

Siedziałam przed biurem szeryfa. Tata Stilesa stwierdził, że najpierw chce porozmawiać z synem, a później wysłucha mojej wersji wydarzeń. Byłam zdenerwowana. Co ja mam mu niby powiedzieć? Musieliśmy wydostać z komisariatu Isaaca ze względu na pełnię, ponieważ chłopak przemienił się w wilkołaka? Przecież to niedorzeczne... przynajmniej dla osoby, która nie jest w to wszystko wtajemniczona. Nerwowo bawiłam się rękami. Nawet nie miałam okazji ustalić z przyjacielem wspólnej wersji wydarzeń. Miałam wrażenie, że minęły już wieki... W końcu jednak drzwi otworzyły się i ujrzałam Stilesa. Na twarzy miał uśmiech od ucha do ucha.
- Odwiozę cię do domu. - Zwrócił się do mnie jak gdyby nigdy nic.
- Jak to? A kiedy będzie ze mną rozmawiał?
- Wszystko załatwiłem.
- Ale jak?
- Mam swoje sposoby. - Chłopak puścił mi oczko.
Z pomieszczenia wyszedł również Szeryf Stilinski.
- Następnym razem załatwię wam zakaz zbliżania się do siebie.
- Niby dlaczego? - Zapytałam ze Stilesem równocześnie.
- Wiesz Ellie.... mój syn jest dość specyficzny. Nie chciałbym, abyś się tym zaraziła.
- Bardzo śmieszne. - Stiles przewrócił teatralnie oczami.
Zirytowany chłopak złapał mnie pod rękę i ruszył w stronę wyjścia. Całą drogę do domu rozmawialiśmy o tym, co się dziś wydarzyło. Gdy znaleźliśmy się już pod moim domem, pożegnałam się z przyjacielem i czym prędzej weszłam do mieszkania. Było już dość późno i w głębi duszy modliłam się o to, by nikogo nie spotkać. Uchyliłam delikatnie drzwi, oceniłam sytuację i po cichutku ruszyłam w stronę schodów. Byłam już tak blisko...
- Gdzie byłaś?
Usłyszałam za sobą stanowczy głos mamy.
- U koleżanki z klasy. Trochę się zasiedziałam.
- Trochę? Wiesz, która godzina? - Kobieta rzuciła mi gniewne spojrzenie.
- Przepraszam.
- Martwiłam się.
Zeszłam do rodzicielki i bardzo mocno ją przytuliłam.
- To się już nie powtórzy. - Wyszeptałam.
Kobieta ucałował mnie w czoło.
- No ja myślę.
Pożegnałam się z mamą i ruszyłam do swojego pokoju. Nie zdążyłam nawet zamknąć za sobą drzwi, gdy do pomieszczenia wparowała moja siostra. Dziewczyna ubrana była już w swoją ulubioną aksamitną koszulę nocną. Lydia usiadła na łóżku i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Gdzie byłaś?
- U koleżanki.
- Może ta wymówka zadziałała na mamę, ale ja tego nie kupuję.
Nie mogłam wyznać jej prawdy. Lydia jeszcze o niczym nie wiedziała.
- Spotykasz się z Stilesem!
- Że co?
- Byłaś u niego prawda? Jak długo jesteście ze sobą? - Dziewczyna zasypywała mnie pytaniami.
- Nie jesteśmy parą... - Posłałam siostrze mordercze spojrzenie.
- Ta akurat. Widziałam, jak wysiadałaś z jego auta.
- To o niczym jeszcze nie świadczy.
- Ostatnio dużo spędzasz z nim czasu.
- Lydia daj spokój. Jestem zmęczona.
- Nie dziwię się...
Rzuciłam w siostrę poduszką. Lydia wydawała się rozbawiona moim zachowaniem. Na odchodnym, posłała mi dwuznaczne spojrzenie, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. Gdy już wreszcie zostałam sama w pokoju, postanowiłam wziąć prysznic. Przez chwilę myślałam o tym, co powiedziała siostra. Ja i Stiles? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi, a poza tym to Lydia jest obiektem westchnień Stilesa... Przebrałam się w pidżamę i padłam na łóżko. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Dzień w szkole strasznie mi się dłużył. Siedziałam na biologii, kiedy w budynku rozległ się dzwonek zwiastujący przerwę. Leniwie włożyłam swoje książki do torby i udałam się do szafki. Korytarz jak zwykle tętnił życiem. Udało mi się dopchać do swojej szafki, gdy kątem oka zauważyłam Lydię. Dziewczyna dumny krokiem zmierzała w moją stronę. Zaraz się zacznie...
- Cześć siostrzyczko. Gdzie jest twój kochaś?
Nawet nie odwróciłam się w jej stronę.
- Daj sobie spokój.
- No dobra... nie martw się, nikomu nie wyjawiłam waszego sekretu.
Zamknęłam szafkę i w końcu postanowiłam spojrzeć na siostrę. Zauważyłam, że w naszym kierunku zmierza dupek Jackson. Ten jak gdyby nigdy nic złapał Lydię za ramię i odszedł z nią na bok.
- Jak to robisz? - Krzyknął na dziewczynę.
- O co ci chodzi?
Lydia zdawała się rozkojarzona.
- Jesteś odporna!
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
- Cokolwiek to jest, ty mi to zrobiłaś! Ty to zniszczyłaś!
Postanowiłam wkroczyć między nich. Może i Lydia działała mi na nerwy, ale w końcu to moja siostra. Jackson zaskoczony moim zachowaniem zmrużył oczy.
- Odwal się od niej dupku... - Wysyczałam przez zęby.
Te słowa podziałały na niego jak płachta na byka. Jackson złapał mnie za ramiona i dość boleśnie przyparł mnie do ściany.
- Zostaw ją!
Lydia usiłowała odepchnąć chłopaka, ale ten nie dawał za wygraną.
- Taka jesteś mądra?
Nie bałam się go. Świdrowałam go spojrzeniem, co jeszcze bardziej wyprowadzało go z równowagi. W końcu ktoś odciągnął Jacksona ode mnie. Był to Boyd. Chłopak z mojej klasy.
- Odwal się!
Jackson wytargał się z uścisku chłopaka i posłał mi spojrzenie pełne nienawiści. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w końcu sobie darował i ruszył w głąb korytarza. Podziękowałam Boydowi i złapałam Lydię za rękę.
- O co mu chodziło? - Dziewczyna była w szoku.
- Nie mam pojęcia.
Ruszyłyśmy w stronę przeciwną do tej, w którą poszedł Jackson. Po jakimś czasie moja siostra stwierdziła, że chce pobyć sama. Niechętnie się na to zgodziłam. Uściskałam ją bardzo mocno i ruszyłam w stronę jadalni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam samotnego Boyda przy jednym ze stolików. Postanowiłam się do niego dosiąść.
- Jeszcze raz dziękuję. - Rozpoczęłam rozmowę.
- Nie ma za co.
Chłopak posłał mi słaby uśmiech. Nagle przy stoliku zmaterializował się Stiles. Nie zwracając na mnie uwagi, spojrzał w kierunku mojego towarzysza.
- Masz klucze?
Co on znowu kombinuje? Boyd wyciągnął z kieszeni, pożądany przez Stilesa przedmiot i pomachał mu nim przed nosem. Stiles natychmiast chwycił klucze, lecz Boyd przez chwilę się z nim siłował.
- To nie jest przysługa. To jest transakcja.
Stiles spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Na mnie nie patrz. - Uniosłam ręce w geście bezradności.
- No tak. - Westchnął mój przyjaciel.
Wyciągnął z kieszeni pieniądze i położył je na stole.
- Miało być 50. - Boyd był wyraźnie poirytowany.
- Ja pamiętam 20. Mam bardzo dobrą pamięć słowną i pamiętam, że mówiłeś 20.
Boyd posłał Stilesowi mordercze spojrzenie i napiął mięśnie.
- Może po prostu się pomyliłem. Tak w zupełności się pomyliłem. Przecież mówiłeś 40.
Stiles wyciągnął z kieszeni kolejne pieniądze i dołożył je do puli. Czarnoskóry chłopak nie odrywał od niego wzroku... teraz to nawet ja się bałam.
- Oj stary. Widziałeś, jakim starym jeepem jeżdżę?
-Czy widziałeś, jakim starym autobusem ja jeżdżę?
Rany... to się nigdy nie skończy. Wyciągnęłam z torby dychę i dołożyłam ją do pieniędzy leżących na stole. Boyd posłał mi wymuszony uśmiech i schował pieniądze do kieszeni. Podał klucze Stilesowi. Ten złapał je w mgnieniu oka i ruszył do innego stolika, przy którym siedział Scott... Pożegnałam się z Boydem i natychmiastowo zmieniłam miejsce. Usiadłam obok Scotta. Posłałam przyjaciołom pytające spojrzenie.
- Co znowu knujecie?
- Scott zabiera Allison na randkę.
- O to super! A gdzie?
- Na lodowisko.
- A więc po to są te klucze...
- Jakaś ty spostrzegawcza. - odparł Stiles.
Kopnęłam go pod stołem.
- To było wredne. - Sprostowałam.
- Przepraszam.
Drzwi ze stołówki otworzyły się z ogromnym hukiem i do pomieszczenia weszła jakaś dziewczyna. Wszystkim wokół zamilkli. Dziewczyna miała na sobie buty na wysokim obcasie, bardzo krótką czarną spódnicę, białą koszulkę z wyciętym dekoltem i skórzaną kurtkę. Stiles otworzył szeroko buzię. W sumie nie tylko on, ponieważ męska część osób znajdujących się na stołówce zrobiła to samo.
- Co do diabła... to jest?
Nagle przy naszym stoliku pojawiła się Lydia.
- To Erica. - Wyszeptał Scott.
- Kim jest Erica? - Zapytałam.
Nikt niestety nie udzielił mi odpowiedzi. Dziewczyna podeszła do jednego ze stolików i wzięła z niego jabłko. Bardzo mocno się w nie wgryzła, po czym lubieżnie spojrzała na chłopaka, który siedział przy stoliku. Erica w końcu opuściła stołówkę. Scott i Stiles jak na zawołanie podnieśli się z krzeseł. Siostra posłała mi pytające spojrzenie. Stiles złapał mnie za rękę i ruszył za dziewczyną. Obróciłam się w stronę siostry, a ta jedynie dwuznacznie się uśmiechała... no świetnie teraz nie da mi żyć. Gdy opuściliśmy pomieszczenie, chłopcy ruszyli biegiem za dziewczyną. Oczywiście udałam się za nimi. Wybiegliśmy ze szkoły. Naszym oczom ukazał się samochód należący do Dereka. Erica jak gdyby nigdy nic weszła do auta, posyłając nam przy tym szeroki uśmiech. Derek odwrócił się w naszą stronę. Nie wiem czemu, ale dziwnie się czułam. Chłopak posłał nam jeden z tych swoich łobuzerskich uśmieszków i odjechał spod szkoły.
- Przemienił ją.
Scott był wściekły.
- Muszę iść do pracy. - Wymruczał pod nosem, po czym ruszył do samochodu pożyczonego od mamy.
- Masz jeszcze jakieś lekcje? - Zapytał mnie Stiles.
- Historię, ale chyba sobie ją daruję.
- Odwiozę cię do domu.
Posłusznie ruszyłam do niebieskiego jeepa Stilesa. W mojej głowie cały czas odtwarzałam to, co przed chwilą się wydarzyło. Z zamyślenia wyrwał mnie Stiles.
- Wiesz, bo Scott idzie dzisiaj na randkę z Allison i pomyślałem, że moglibyśmy.... no wiesz... razem też pójść.
Zaskoczył mnie tym.
- To ma być randka? - Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Co nie? Przyjacielski wypad. - Uśmiechnął się do mnie.
Nie wiem czemu, ale poczułam lekkie ukłucie w sercu. Może chciałam, żeby była to randka? Trochę zastanawiałam się nad odpowiedzią, aż w końcu się zgodziłam. Stiles był uradowany moją decyzją.
- Przyjadę po ciebie o 20:00.
- Okej.
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do mieszkania. Mam parę godzin, by przygotować się na przyjacielski wypad...  

The Wolves (Teen Wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz