#18 Kto kontroluje Jacksona ?

2.3K 116 2
                                    

Obudziłam się w samochodzie Stilesa. Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. W głowie miałam totalną pustkę. Ostatnie moje wspomnienie sięga czasu kiedy siedziałam z chłopakiem w autobusie i przemieniłam się z powrotem w ludzką postać. Stilinski ze skupieniem prowadził samochód, podśpiewując jakąś piosenkę, która właśnie leciała w radiu. Czy ta noc się nigdy nie skończy ? Kiedy chłopak zauważył, że się w niego wpatruję, kąciki jego ust uniosły się do góry.
- Co się stało ? - Zapytałam.
- Nie wiem. Chciałaś porozmawiać z Derekiem, ale najwidoczniej ci się nie udało.
- Możesz być bardziej precyzyjny ?
- Kazałaś mi grzecznie czekać w samochodzie, ale po 20 minutach nie wytrzymałem i wróciłem po ciebie. W sumie to chciałem to zrobić po 5, ale bałem się, że uznasz mnie za jakiegoś desperata, czy coś. To było moje najdłuższe 20 minut w życiu, ale do rzeczy... Leżałaś na ziemi i byłaś nieprzytomna. Zaniosłem cię z powrotem do autobusu, ponieważ myślałem, że to jakiś efekt uboczny pełni. Isaac poinformował mnie, że od momentu, kiedy ich opuściliśmy w magazynie nie czuł obecności Dereka. Hale ulotnił się zaraz po tym, kiedy wszystkie jego bety się uspokoiły.
Usiłowałam przypomnieć sobie moment, kiedy opuściliśmy razem autobus i rzekomo poszłam rozmawiać z Derekiem. Nic totalnie nie pamiętałam. Zmarszczyłam nerwowo brwi i oparłam się o szybę.
- To dziwne... nic nie pamiętam.
- Zupełnie nic ? Nawet tego, że my...
- Chodzi mi o rozmowę z Derekiem. Jeżeli masz na myśli naszą przygodę w moim pokoju... to akurat pamiętam.
- Zaliczysz to do przyjemnych wspomnień ?
Stiles co jakiś czas nerwowo na mnie spoglądał. Czyżby bał się mojej odpowiedzi ? Uśmiechnęłam się szeroko do niego.
- Do jednych z najprzyjemniejszych. Oczywiście nie licząc tego, że miałam jakieś przywidzenia, rzecz jasna...
- Tak !
- Jak długo byłam nieprzytomna ?
- Niech no pomyślę, możemy założyć, że zemdlałaś od razu, kiedy cię opuściłem więc, masz tu dwadzieścia minut plus jeszcze jakieś półgodziny w autobusie i plus jeszcze dziesięć minut w samochodzie.
- Nie mogłeś od razu powiedzieć, że godzinę ?
- Miałem być precyzyjny !
Po jakimś czasie chłopak zatrzymał swój samochód pod moim domem. Impreza dalej trwała w najlepsze, aczkolwiek zauważyłam, że nie ma już dość sporej liczby osób.
- Nie mogę wejść do mieszkania w takim stanie...
- Chcesz moją koszulę ?
- I ty wejdziesz tam zaraz za mną z gołą klatą ? Wykluczone.
- Wstydzisz się mojej gołej klaty ?
- Nie ! Ale nie wiadomo co mogą sobie ludzie pomyśleć.
- W sumie racja. Zaczekaj tu.
Stiles wyskoczył z auta i pobiegł do mojego domu. Pomyślałam o tym, że w sumie mogłabym niepostrzeżenie wejść do swojego pokoju przez okno. Już raz mi się udało. Jednak byłam bardzo ciekawa co wymyśli Stiles. W końcu chłopak wyszedł z mojego domu z kocem pod ręką. Wysiadłam z samochodu, a chłopak założył mi koc na plecy. Szczelnie się nim opatuliłam i ruszyliśmy do mojego mieszkania. Myślałam, że uda mi się niepostrzeżenie przemknąć do pokoju, ale niestety... w drzwiach przywitała nas moja siostra. Na widok Lydii, przez chwilę przed oczami mignął mi jakiś obraz. Niestety trwało to tak krótko, że praktycznie nic z tego nie zrozumiałam. Siostra zmierzyła mnie wzrokiem.
- Gdzie się podziewaliście ? I dlaczego masz na sobie koc z mojego pokoju ?
Serio Stiles ? Wlazłeś do pokoju Lydii... zabiję go.
- Wiesz, niedawno miała miejsce przepiękna pełnia księżyca i postanowiliśmy, pooglądać ją sobie na pobliskiej polance... na kocu... - Stiles próbował wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
Lydia przez dłuższy czas przyglądała się nam tak, jakby szukała w naszym zachowaniu, choć najmniejszego śladu, który wskazywałby na to, że ją okłamujemy.
- Więc byliście na randce ? Podczas mojej imprezy ?
- Tak !
Mój krzyk sprawił, że na twarzy mojej siostry pojawił się ogromny uśmiech.
- Wiedziałam ! Idealnie do siebie pasujecie.
Przewróciłam oczami. Jakaś grupka ludzi postanowiła już zerwać się z imprezy urodzinowej Lydii. Razem ze Stilesem wykorzystaliśmy moment, kiedy dziewczyna była zajęta kimś innym i przemknęliśmy do mojego pokoju. W pomieszczeniu, na łóżku czekał na nas Scott. Był smutny.
- Co się stało ?
Stiles od razu podszedł do przyjaciela, a ja poszłam się ogarnąć do łazienki.
- Mama Allison... nie żyje.
Wróciłam się do pokoju, ponieważ myślałam, że się przesłyszałam. Niestety jednak była to prawda. Zakryłam dłońmi usta i usiadłam obok chłopaka. Ten spojrzał na mnie i po jego minie wywnioskowałam, że naprawdę źle wyglądam. Dziwne, że Lydia tego nie skomentowała.
- Jak to się stało ? - Zapytałam.
- Wtedy, kiedy nas zaatakowała... Derek ją ugryzł. Kiedy łowca zostanie ugryziony przez wilkołaka, musi odebrać sobie życie. Takie mają zasady.
- Nie wiedziałam, że Derek...
- Zrobił to podczas walki, bronił się. Sama dobrze wiesz jaka była mama Allison.
- Była okropną kobietą, ale... to jest straszne...
- Wiem...
Scott wstał z mojego łóżka i podszedł do Stilesa, który opierał się o ścianę.
- Zawieziesz mnie do domu ?
- Jasne.
McCall opuścił mój pokój, a Stilinski postanowił się ze mną pożegnać. Przytulił mnie mocno i pocałował mnie w czoło.
- Zobaczymy się jutro, a właściwie dzisiaj...
Wtulona w jego tors, podniosłam głowę do góry, tak by móc przez chwilę popatrzeć w jego niezwykłe, brązowe oczy. Dziwne, że dopiero teraz dostrzegłam ich urok. Postanowiłam pocałować Stilesa w usta. Chłopak chyba tylko na to czekał, ponieważ bardzo zaangażował się w ten pocałunek. W końcu jednak musieliśmy się od siebie oderwać. Jakby nie było, Scott czekał... Gdy Stilinski wyszedł z mojego pokoju, mimowolnie sama się do siebie uśmiechnęłam. Tyle czułości w jeden dzień. W domu dalej rozbrzmiewała muzyka. Rozebrałam się z sukienki, która nie nadawała się już do dalszego użytkowania. Zwinęłam ją w kulkę i z wielkim bólem w sercu wrzuciłam ją do kosza, który znajdował się w moim pokoju. Przypomniałam sobie, że pod moim łóżkiem leży zakrwawiony ręcznik. Szybko wyciągnęłam ręcznik i dorzuciłam go do sukienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Wzięłam śmieci z mojego pokoju i postanowiłam wrzucić je do większego pojemnika, który znajdował się przed naszym mieszkaniem. Lydia właśnie, żegnała ostatnią grupkę osób. Dziewczyna z ciekawością w oczach spojrzała na worek na śmieci, który trzymałam w dłoni.
- Takie nocne porządki. - Wyjaśniłam.
- Rozumiem...
- Jutro czeka nas wielkie sprzątanie.
- Oj tak.
Siostra ruszyła po schodach do swojego pokoju. Coś jednak dalej nie dawało mi spokoju.
- Lydia ? Byłaś tu cały czas ?
- O co ci chodzi ?
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną moim pytaniem.
- Kiedy ze Stilesem... wymknęliśmy się z urodzin. Byłaś tu cały czas ?
- Tak. Jakiś idiota wsypał coś do moich drinków i musiałam nieco zająć się osobami... które dziwnie się zachowywały.
Siostra nie była ze mną szczera. Słyszałam, jak wali jej serce. Postanowiłam jednak nie drążyć tego tematu dalej. W tę część, o czymś w drinku, mogłabym uwierzyć, ale to, że była tu... Czemu mam takie dziwne wrażenie... Przestań Ellie ! Jesteś przewrażliwiona. W końcu położyłam się do swojego łóżka. Przez chwilę jeszcze próbowałam przypomnieć sobie okoliczności mojego tajemniczego omdlenia. Niestety nic to nie wskórało. Dalej była to dla mnie wielka niewiadoma.

The Wolves (Teen Wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz