#19 Wszystko się skomplikowało

2K 97 2
                                    

Razem z Derekiem ostrożnie weszliśmy do budynku, w którym znajdował się komisariat. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to niezwykle intensywny zapach krwi. Od razu poczułam napięcie w mięśniach. Nerwowo spojrzałam na Dereka. Na jego twarzy malował się niepokój. Od razu pomyślałam o moich przyjaciołach. A co jeżeli są oni już martwi ? Mój podbródek lekko zadrżał. Derek wszedł do następnego pomieszczenia. Było tam podejrzanie cicho. Podeszłam do biurka, przy którym kiedyś musiałam uwieść policjanta, aby Stiles i Derek dostali się do celi Isaaca. Zauważyłam ślady świerzej krwi na blacie. Obeszłam biurko. Czułam, się tak jakbym z nerwów miała zaraz zwymiotować wszystkie swoje wnętrzności. Nagle głuchą ciszę przerwał mój krzyk. Na podłodze leżała kobieta w mundurze policyjnym. Była cała we krwi. Uklękłam przy niej i sprawdziłam jej puls. Była martwa. Zatkałam dłońmi usta. Derek podszedł do mnie. Widok martwej kobiety zupełnie go nie zaskoczył. W porównaniu do niego ja byłam w totalnym szoku. To był pierwszy raz, kiedy widziałam martwego człowieka na żywo i to jeszcze w tak okropnym stanie. Hale dał mi znak, że mam do niego podejść. Słyszeliśmy ściszone rozmowy, które dobiegały z drugiej części komisariatu. W jednym z korytarzy napotkaliśmy kolejne ciała. Tak samo poturbowane, jak ciało tamtej kobiety. Gdyby nie fakt, że są tu moi przyjaciele, którzy potrzebują pomocy, to już dawno by mnie tu nie było. Tego nie da się opisać słowami. Tego uczucia, kiedy widzisz tyle ciał... Nagle z zamyślenia wyrwał mnie Derek. Hale odepchnął mnie i uderzyłam plecami o ścianę. Okazało się, że chłopak uratował mnie przed Jacksonem, który w jednej chwili powalił Dereka na ziemię. Hale był sparaliżowany. Jackson spojrzał na mnie i powoli zmierzał w moją stronę. Czując jeszcze delikatny ból w plecach, wstałam na równe nogi, lecz wiedziałam, że nie mam z nim żadnych szans. Uniosłam ręce w geście kapitulacji. Chłopak przemieniony częściowo w kanimę chwycił Dereka za nogę. W końcu wysunęłam swoje pazury. Mimo wszystko byłam gotowa do ataku. Czułam, jak złość dodaje mi sił. Głośno warknęłam.
- Nie radzę.
Usłyszałam za sobą znajomy głos, lecz nie wiedziałam do kogo mam go przypasować. Ostrożnie się obróciłam. Moim oczom ukazał się Matt. Chłopak trzymał Stilesa, a do jego głowy przykładał broń. Nie wiedziałam co mam robić.
- Proszę ! Nie rób mu krzywdy. - Wyszeptałam, chowając pazury.
W oczach Stilesa widziałam strach, a zarazem wściekłość. Za moimi plecami pojawił się Jackson, który pchnął mnie do przodu. Matt pociągnął za sobą Stilesa. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że przy nim stał również Scott. Zostaliśmy zaprowadzeni do biura szeryfa. Jackson rzucił Dereka na podłogę. Hale wydał siebie krzyk niezadowolenia, nie szczędząc sobie przy tym paru przekleństw wymierzonych w stronę Matta. Ten go jednak zignorował. Usiadł sobie wygodnie w fotelu z dalej wymierzonym pistoletem w Stilesa.
- Przykuj Stilinskiego do kaloryfera.
Matt zwrócił się do mnie z pogardą w głosie. Dziwiłam się, że nie rozkazał Jacksonowi mnie zaatakować tak jak zrobił to z Derekiem. W końcu również byłam niebezpieczna, choć Matt doskonale wiedział jak zmusić mnie do współpracy. Matt rzucił pod moje nogi kajdanki. Ostrożnie podniosłam je z ziemi i spojrzałam w stronę drzwi, przy których stał Jackson. Próbowałam wymyślić sposób by wydostać nas stąd. Przeniosłam swój wzrok na chłopaka z bronią. Stiles usiadł posłusznie przy kaloryferze. Kucnęłam przy nim i drżącymi dłońmi usiłowałam przykuć go do cholernego kaloryfera.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - Wyszeptał Stiles.
- Boję się.
Stiles chciał coś powiedzieć, ale Matt wstał z krzesła i uderzył mnie bronią w twarz. Stilinski chciał rzucić się na chłopaka, ale niestety nie mógł ze względu na kajdanki. Scott wysunął swoje pazury i zęby, ale Jackson nie pozwolił mu się dostać do swojego pana. Dotknęłam dłonią, piekącego policzka. Z mojej rany sączyła się krew.
- Jeszcze raz suko się odezwiesz, a zabiję go !
- Nie odzywaj się tak do niej !
Stiles próbował się wydostać. Słyszałam, jak Derek usiłował przykuć na siebie uwagę Matta, ale niestety to nie działało. Matt przeniósł swój wzrok na Stilinskiego. Z aroganckim uśmiechem na ustach pociągnął mnie za włosy tak, bym wstała z podłogi. Moje oczy zaświeciły się na żółto, a z ust wysunęły się kły. Już miałam rozerwać chłopakowi gardło, ale ten postrzelił mnie w nogę. Runęłam na ziemię, wijąc się z bólu. Pierwszy raz zostałam postrzelona. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to tak cholernie boli. Scott zaczął walczyć z Jacksonem, a Stiles wyzywał Matta od najgorszych. Widziałam jak na jego dłoni, do której są przytwierdzone kajdanki, pojawiają się czerwone ślady od otarć.
- Nie wiem, o co tyle szumu... przecież się wyleczy.
Matt skierował swoją broń na Stilesa.
- Jeszcze raz mnie obrazisz, a cię zabiję.
Stilinski nie przestawał rzucać obelg w stronę Matta. Tego najbardziej się obawiałam.
- Błagam ! Zostaw go !
Próbowałam wstać, lecz moja postrzelona noga odmówiła posłuszeństwa.
- W takim razie ty oberwiesz za niego.
Tym razem zostałam postrzelona w brzuch. Zawyłam z bólu i po raz kolejny upadłam na ziemię. Krzyk Stilesa niemal mnie ogłuszał. Chwyciłam ręką miejsce, z którego sączyła się krew. Oparłam się głową o ścianę i ze łzami w oczach spojrzałam na Scotta, którego Jackson przygwoździł do ściany.
- Następna kulka wyląduje w jej głowie, chyba że zaczniecie współpracować.

The Wolves (Teen Wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz