#23 Mały wilczek

2.1K 103 1
                                    

Powoli zaczęłam odzyskiwać przytomność. Irytujący dźwięk zepsutej, migoczącej lampy odbijał się echem w mojej głowie. Chciałam delikatnie się poruszyć. Zdezorientowana zrozumiałam dopiero po chwili, że wiszę na jakimś kablu. Ręce miałam skrępowane, a stopami ledwo dotykałam podłogi. Usta miałam zaklejone taśmą, w dodatku byłam bardzo spragniona. Była to niezwykle niekomfortowa pozycja. Czułam, jak każda moja kończyna jest odrętwiała. W panice zaczęłam się wiercić, co sprawiło, że po moich rękach przeszło nieprzyjemne mrowienie. Przydałby się w takiej sytuacji jakiś poradnik dla świeżo upieczonego wilkołaka czy coś w tym stylu... W pomieszczeniu panowała ciemność. Ponura atmosfera i cholerna zepsuta lampa sprawiały, że czułam się jak bohaterka jakiegoś horroru.
- Spokojnie Ellie, taki miał być plan. - Krzyczała moja podświadomość.
Zanim mój wzrok przyzwyczaił się do warunków panujących w piwnicy, miałam wrażenie, że minęła wieczność. Spróbowałam jeszcze raz wydostać się z więzów. Niestety na próżno. Moje nadgarstki związane były jakimś grubym kablem. Nie miałam siły, by się z nimi uporać. Mam nadzieję, że ten dupek, który potraktował mnie prądem, zgnije w piekle. Miałam wrażenie, że ktoś mi się przygląda. Wilcze zmysły wariowały. Dosłownie. Nie wiem, czy to na skutek szoku... nigdy nie byłam w takiej sytuacji. W końcu jednak udało mi się zignorować szum lampy i do moich uszu dobiegło bicie czyjegoś serca. Osoba, która była ze mną w pomieszczeniu, wydawała się odprężona. Tak przynajmniej wskazywał jej puls. Zaczęłam się bardziej szarpać. Kabel ocierał się o moją skórę, sprawiając, że w tym miejscu czułam ostry ból. Jęknęłam, lecz mój głos został stłumiony przez taśmę. Ktokolwiek tutaj był, znajdował się za moimi plecami. Usłyszałam skrzypnięcie krzesła, a następnie kroki. Po chwili pomieszczenie wypełniło się bardzo ostrym światłem. Zmrużyłam oczy. Przede mną stała Allison. Na twarzy dziewczyny malowała się powaga. Podeszła do mnie i szybkim ruchem zerwała z moich ust taśmę. Warknęłam na nią. Niezbyt przyjemne uczucie. Oblizałam obolałe wargi. Spojrzałam wściekłym wzrokiem na swoją byłą przyjaciółkę.
- Zadowolona jesteś? Lubisz oglądać skrępowanych ludzi? - Wycedziłam przez zęby.
- Nie.
- Więc co jest z tobą nie tak?
- Wiesz, dlaczego tu jestem.
- Oświeć mnie. - Warknęłam.
- Zemsta. Chcę uzyskać od ciebie informację. Dokładnie, rzecz ujmując... gdzie jest Derek?
- Nie mam pojęcia.
- Ellie dobrze ci radzę. Kiedy przyjdzie tu mój dziadek, żarty się skończą.
- Uwierz mi bądź też nie, ale byłam chyba jedyną osobą, która chciała wydać wam Dereka na meczu. Twój dziadek jest psychopatą!
- Oszczędź sobie te komentarze. Nie mogę cię zrozumieć. Nienawidzisz go, ale zarazem chcesz chronić. Jedynym psychopatą jest właśnie Hale! Od kiedy pojawił się w Beacon Hills, giną ludzie. Popatrz tylko na siebie. Zamienił twoje życie w piekło. Zresztą nie tylko twoje.
Postanowiłam milczeć.
- Nie chcę ci zrobić krzywdy.
- W takim razie mnie wypuść.
- Nie mogę. Jesteś potrzebna mojemu dziadkowi.
- Więc po cholerę był wam Stiles?
- Mój dziadek wiedział, że tak łatwo cię nie pojmie. Wszystko było jego planem. Wiedział, że kiedy dowiesz się, że porwał Stilesa będziesz chciała go ochronić. Zawsze to robisz. Nie myślisz o sobie, tylko o innych. Zobacz, w jakim teraz jesteś położeniu.
Usłyszałam, jak za mną otwierają się drzwi. Allison zacisnęła pięści i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Poirytowana, próbowałam znowu się wyswobodzić.
- O nie mój mały wilczku. - Usłyszałam ten okropny głos, który był jeszcze gorszy niż brzęczenie zepsutej lampy.
Mężczyzna podszedł do jakiegoś dziwnego urządzenia, którego wcześniej nie zauważyłam. Morderczym wzrokiem obserwowałam, każdy jego ruch.
- Dziadku czy to jest konieczne? - Zapytała Allison.
- Owszem.
Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni telefon. Po chwili zauważyłam, że należy on do mnie. Allison szukała czegoś w komórce. Gerard w tym czasie podszedł do mnie i sprawdził, czy moje więzy się nie poluźniły. Jego uśmieszek sprawiał, że miałam ochotę wydrapać mu oczy. Allison najwidoczniej znalazła to, czego szukała. Wręczyła mężczyźnie mój telefon. Gerard pokazał mi, co widnieje na jego ekranie. Chciał zadzwonić do Dereka.
- Życzę Ci powodzenia. - Prychnęłam ironicznym śmiechem.
- Spokojnie kochanie na pewno odbierze.
Gerard ustawił telefon na głośnomówiący. Zakleił mi z powrotem usta. Po czterech sygnałach w końcu ktoś odebrał.
- Ellie! Nic Ci nie jest? - W głosie Dereka słychać było troskę.
- Przykro mi Hale, ale twój mały wilczek nie może teraz rozmawiać.
Przez chwilę Derek milczał.
- Jeżeli coś się jej stanie... - Jego ton głosu stał się agresywniejszy.
- To zależy wyłącznie od ciebie. Twoja beta poświęciła się dla swojego ukochanego. Czyż to nie jest wspaniałe? Tym samym umożliwiła mi łatwiejsze dojście do ciebie. Co miłość może zrobić z człowiekiem... zupełnie zaślepia. Sprawa wygląda następująco. Pojawisz się w umówionym miejscu, a wypuszczę ją.
- Nie ma mowy...
- Derek chyba nie pozwolisz by ta przeurocza osóbka... cierpiała?
Hale znów się nie odezwał. Gerard podszedł do dziwacznego urządzenia. Coś na nim ustawił. Zanim wcisnął guzik wydał Allison komendę, by ta odkleiła taśmę z moich ust. Kiedy tylko dziewczyna wykonała jego polecenie i odsunęła się ode mnie, Gerard włączył jakiś przycisk i po raz kolejny w tym dniu zostałam porażona prądem. Ból był nie do zniesienia. Zaczęłam głośno krzyczeć. Teraz już wiem, czym mam związane nadgarstki. Po chwili Gerard odciął dopływ prądu.
- Słyszałeś Hale? To dopiero przedsmak tego, co mogę jej zrobić.
- Cholera! Zabiję cię!
- Ustaw się w kolejce. - Westchnęłam osłabiona.
- Więc jak Derek? Umowa stoi, czy mam się jeszcze nad nią poznęcać?
- Zgoda!
- Nie! - Krzyknęłam resztkami sił.
- Przykro mi mały wilczku, ale zgodził się. Zaraz wyślę ci wiadomość, w której będzie zawarte miejsce naszego spotkania. Nie próbuj żadnych sztuczek. Zabiorę ze sobą twoją betę, byś nie wpadł na jakiś głupi pomysł.
Gerard rozłączył się z Derekiem. Następnie położył mój telefon na niewielkim, drewnianym stoliku stojącym pod ścianą i znów podszedł do mnie.
- To będzie długa noc kochanie!
Gerard zakleił z powrotem moje usta. Wpatrywałam się gniewnie w Allison. Jak mogła pozwolić się tak zmanipulować? Dziewczyna spuściła głowę i opuściła piwnicę. Po chwili do pomieszczenia wszedł jej ojciec. Gerard zmierzył go badawczo wzrokiem. Chris stwierdził, że zajmie się mną. Starzec poklepał go po ramieniu i z tryumfem wymalowanym na twarzy, poszedł w ślady Allison. Chris Argent podszedł do mnie. Kiedy drzwi za jego ojcem zamknęły się, odlepił mi taśmę z ust. Zaczyna mnie to już powoli denerwować.
- Tak mi przykro. - Westchnął mężczyzna.
- Daruj sobie.
- Masz to? - Argent spojrzał na mnie pytająco.
- W kieszeni.
Mężczyzna sięgnął do mojej kieszeni i wyciągnął z niej srebrne pudełeczko.
- Scott twierdzi, że wyglądają identycznie, jak lekarstwa tego dupka. - Odezwałam się.
- Ellie...
- Nazywam rzeczy po imieniu. Jakim cudem tak późno dostrzegłeś to, że jest on potworem?
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Zależy mi jedynie na ochronieniu córki, która się przez niego zatraca.
- Szkoda, bo wiesz... tak jakby nie mam teraz nic do roboty i posłuchałabym jakieś ckliwej historyjki.
- Tabletki są dobre. Idę je podrzucić ojcu. Musisz nastawić się na to, że Gerard wkrótce tu wróci, by potraktować cię dość sporą dawką prądu. Ma to na celu osłabienie twojego organizmu przed podróżą. Dodatkowo jeszcze wstrzyknie ci truciznę Jacksona, która cię sparaliżuje.
- Dlaczego nie wstrzyknie jej od razu?
- Chce się trochę nad tobą poznęcać. Ostrzegałem Scotta, że tak będzie.
- Znałam ryzyko...dam radę.
- Musisz.
- Co stało się ze Stilesem?
- Osobiście odwiozłem go do domu. Muszę przyznać, że nie było to łatwe. Scott powiedział, że wtajemniczy go w nasz plan.
Chris z powrotem zakleił mi usta, a następnie opuścił pomieszczenie. Znów zostałam sama, a w dodatku czekam teraz na najgorsze.

The Wolves (Teen Wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz