ROZDZIAŁ 15

605 58 2
                                    

Ukryty nieopodal szopy Toby, obserwował oddalającą się postać Alice. Gdy zniknęła za zakrętem, wyszedł z ukrycia. Nareszcie zobaczy ukochaną po tak długim czasie. W końcu będą mogli być razem na zawsze...
"Chwileczkę..."-pomyślał chłopak.
"Bycie z kimś na zawsze, oznacza bycie z daną osobą do śmierci. A ja przecież nie umrę. Ona...Ona jest normalnym człowiekiem. Ona kiedyś umrze..."-przez jego głowę przeszła ta straszna prawda.
"A jeśli to miał na myśli Slenderman, nie pozwalając swoim podopiecznym na związki? Jeśli chciał uchronić ich od wiecznej tęsknoty za bliskimi? "-rozważał.
Stanął przed wejściem niezdecydowany. Niedaleko zauważył niebieską plandekę. Zarzucił ją na siebie i wszedł do środka.

Dziewczyna zaczęła odczuwać odrętwienie, z powodu związania. Nie mogła się poruszyć, by zwiększyć dopływ krwi do rąk i nóg. Nagle usłyszała, iż ktoś znów jest w jej więzieniu. Spojrzała w tamtą stronę. Ujrzała wysoką postać w dziwnym płaszczu. Ta zbliżyła się do niej.
-Wybacz mi-powiedział Toby zmienionym głosem, by go nie rozpoznała, po czym uderzył ją w głowę.
Catherine straciła przytomność.
Chłopak rozwiązał sznurki krępujące jej kończyny, usunął knebel z ust, po czym przerzucił nieprzytomną dziewczynę przez ramię i zaniósł do samochodu stojącego nieopodal.

Alice wróciła do posiadłości. Było po 23. W domu zastała Jeffa i Magdę, szykujących się do wieczornego odpoczynku.
-Gdzie byłaś tak długo? Martwiliśmy się.-spytał chłopak.
-Musiałam się przewietrzyć. -odparła wymijająco.
Nagle usłyszeli podjeżdżający samochód. Magda wyjrzała przez okno.
-Czarny Jeep. Nie znam nikogo,  kto by takim jeździł...-powiedziała przestraszona.
-Toby? Co on tutaj robi?-Jeff wybiegł na zewnątrz,  przywitać przyjaciela.
Gdy chłopak wyszedł z auta:
-Jeff!
-Toby! -uścisnęli się przyjaźnie.
-Pomóż mi. Z tyłu leży nieprzytomna Kat.
-C-co?-zapytał zdezorientowany.-Przecież ona jest w domu...-nie dokończył,  widząc jak tamten wytaszcza dziewczynę.
-Ta jest prawdziwa. Ta w domu to podstawiona przez Slendera Alice.
Jeff  nic już nie mówiąc, pomógł chłopakowi. Położyli ją w salonie na kanapie. Magda chciała ją od razu ocucić.
-Poczekaj.-powstrzymał ją Toby.-Może lepiej będzie, gdy podamy jej cukierki, które Alice ukradła L.Jackowi?  Zawiozę ją do poprzedniej rodziny i dopilnuję, by się o nas nigdy nie dowiedziała?
-Co?!?-dwójka przyjaciół była zaskoczona jego słowami.
Chłopak opowiedział im o swoich obawach. Gdy skończył, nagle znalazł się na ziemi. Pozbierał się, masując policzek, w który został uderzony przez Jeffa.
-Jak możesz?!?-krzyknął zirytowany Jeff.-Ona wycierpiała tyle dla Ciebie!Gdyby nie Ty, dalej mieszkałaby z nami w rezydencji i nie byłoby całego tego cyrku! Ona Cię kocha! Jesteś nieczułym palantem!
-Nie. Nie zapominaj, że tak samo jak Ty jestem mordercą! I nie dbam tylko o siebie. Chodzi mi o jej dobro.
-Więc zwróć uwagę na jej uczucia...-nie dokończył, bo Catherine zaczęła się budzić.
-C-Coo...się...sta-łoo?-zapytała jeszcze nie do końca przytomna.
Podeszła do niej Magda.
-Spokojnie Kat. Zaraz wszystko będzie dobrze.-podała jej szklankę wody.
Dziewczyna piła zachłannie, po czym rozejrzała się. Jej wzrok zatrzymał się na nowym przybyszu.
-TOBY!-wykrzyknęła, wstając.

Koniec rozdziału. Mam nadzieję,  że opowiadanie się podoba.
Co do nominacji, to chyba założę do tego osobny dział i tam odpowiem na zaległości .
Ale to już kochani jutro.

Odnaleźć drogę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz