SEVEN

239 45 3
                                    

AND THE CAMERA FLASHES MAKE IT LOOK LIKE A DREAM

-

Luke miał dwadzieścia trzy lata, kiedy w końcu zrobił sobie pierwszą przerwę w ciągu dwóch lat i natychmiast pojechał do domu.

Czekał, aż hostessy pozwolą wysiadać z samolotu, żeby mógł zobaczyć się z rodzicami. Podniósł głowę od telefonu i zobaczył czekającą na niego mamę.

Kobieta otworzyła drzwi, a Luke jako pierwszy wziął bagaże i opuścił pokład, w końcu ekscytując się spotkaniem rodziny. Po prostu chciał już przytulić swoją mamę.

Luke szedł wzdłuż korytarzy i tak szybko jak znalazł się na lotnisku, światła aparatów uderzyły go w twarz, a on przeklnął zanim odepchnął paparazzich i wziął swoją torbę.

Szedł za ochroniarzami, zanim zadzwonił do mamy.

- Gdzie jesteś? - zapytał do słuchawki.

- Jestem przy odbiorze bagaży razem z--Widzę cię! Odwróć się! - Jego mama zapiszczała, więc Luke się odwrócił i zobaczył blond loki swojej mamy biegnącej do niego. Też do niej podbiegł, upuszczając swoją walizkę i zaczynając łkać tak szybko, jak znalazł się w jej ramionach.

- O boże, tak bardzo za tobą tęskniłem. - Luke płakał w jej szyję, trzymając ją mocno.

Liz potarła jego plecy, delikatnie płacząc. W końcu miała swojego małego chłopca z powrotem i miał zostać na chwilę. Miał przerwę w trasie, zanim musiał znów na nią wrócić.

Przytulali się przez kilka minut, tata Luke'a poklepał plecy blondyna i wtedy Luke przytulił się też do niego.

- Tęskniłem za wami oboje - Luke powiedział cicho.

Widział ludzi robiących zdjęcia i filmiki z jego powrotu do domu, ale nie obchodziło go to. Znów był ze swoją rodziną, szczęśliwy.

Oderwali się od siebie, a Adrew się uśmiechnął.

- Świetnie mieć cię znów w domu. Porozmawiamy później wieczorem.

Luke pokiwał głową i cała trójka opuściła lotnisko rodzinnym ramochodem.

- Czy wszystko w porządku u Bena i Jacka? - Luke zapytał z tylniego siedzenia.

- Tak, jest dobrze, przyjadą jutro. - Mama Luke'a uśmiechnęła się i spojrzała na niego. Przesunęła ręką po jego włosach, zabierając je z jego oczu. - Wyglądasz na zmęczonego kochanie.

- Jestem. - Westchnął Luke. - Nie chce nic robić w trakcie pobytu w domu - powiedział. - Chche tylko spędzać czas z wami i dziećmi. - Tęsknił za swoimi kuzynami i kuzynkami.

- Da się zrobić. - Uśmiechnął się Andrew.

Dojechali do domu i tata Luke'a wziął jego bagaże, a kiedy weszli do salonu, Luke od razu położył się na sofie i westchął, zanim Molly wskoczyła na jego klatkę piersiową sprawiając, że jęknął. Wielki pies lizał go po twarzy, ale to nie powstrzymało Luke'a przed głaskaniem jej tak czy inaczej. Tęsknił za przytulaniem jej.

- Będę robić obiad - powiedziała Liz i Luke popatrzył na nią.

- Mogę ci pomóc? - Zapytał, zdesperowany do spędzania czasu z rodzicami. Tak strasznie za nimi tęsknił.

- Oczywiście. - Uśmiechnęła się. - Zrobimy to jako rodzina.

Luke nigdy nie cieszył się z bycia w domu tak bardzo, nauczył się, żeby nie brać rzeczy za pewnik. Ponieważ możesz stracić je bardzo łatwo i uświadomić sobie, że mogło być dużo lepiej, gdybyś nie zmieniał wszystkiego.

t/n ten rozdział trochę mi nie wyszedł, wybaczcie;
a i michael pojawia się chyba w 10 rozdziale, więc nie poddawajcie się i czekajcie - wierze w was

the lucky one // muke PLWhere stories live. Discover now