Rozdział 8

1.4K 75 5
                                    

**Hermiona**
- Granger, obudź się proszę - Mruczał Snape. Był bardzo zmartwiony moim stanem.
Nie miałam siły odpowiedzieć. Na znak, że żyję poruszyłam ręką, którą mocno ściskał. Chyba się uspokoił. Słyszałam też głos McGonagall, dyrektora, Pansy, Blaise'a, Dracona, Ginny, Harry'ego i Rona. Cieszę się, że są ze mną. Otworzyłam powoli oczy, jednak szybko zamknęłam je z powrotem, bo oślepiały mnie promienie słońca. Spróbowałam jeszcze raz, tym razem wolniej. Udało się. 
- Herm jak się czujesz? - Zapytała ślizgonka.
- Dobrze. Gdzie ja jestem?
- W skrzydle szpitalnym - Odpowiedziała rudowłosa z domu Lwa.
- Co mi jest?
- Na razie nie wiadomo. Znów zemdlałaś. - Oznajmił Harry.
- Harry, Ron, Ginny, muszę was przeprosić - Powiedziałam zwracając się w stronę Gryfonów.
- Nie musisz - Stwierdził Ronald.
- Muszę - Zaczęłam - Zachowałam się jak ostatnia idiotka.
- Hermiona, uważaj, bo Snape wam wlepi punkty za używanie słowa "idiotka" - Zaśmiał się Draco.
- Malfoy - Warknął nauczyciel. - Zaraz tobie mogę wlepić punkty.
- Cóż to za odmiana profesorze? - Zaśmiała się Pansy a za chwilę cała reszta tu obecnych.
- A wracając - Zaczęłam - Wybaczycie mi? - Zwróciłam się w stronę przyjaciół z mojego domu.
- Jasne, że tak - Odpowiedzieli chórem i uśmiechnęli się promiennie.
- Wiem już jaki jest powód twojego omdlenia - Wtrąciła pielęgniarka, która właśnie przyszła.
- Jaki? - Zapytałam równo z moimi przyjaciółmi z obu domów.
- Uśmiercona część twojej duszy, powoli się zrasta - Odpowiedziała Pani Poumfrey.
Odetchnęłam z ulgą, tak jak pewnie moi przyjaciele, nauczyciele a przede wszystkim Severus.
I pomyśleć, że mogłabym go stracić...Nawet nie chcę brać pod uwagi takiej opcji zdarzeń. 
- Kiedy stąd wyjdę?
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie, nawet za chwilkę - Powiedziała Poppy i poszła do innych pacjentów. 
1 godz. później
Wyszłam właśnie ze skrzydła szpitalnego. Ron, Harry, Ginny, Blaise, Draco i Pansy poszli na lekcję a ja wróciłam do lochów ze Snape'm.
Długo rozmawialiśmy a potem weszliśmy razem, trzymając się za ręce do Wielkiej Sali na kolację. Słyszałam ciche komentarze na nasz temat. Coś w stylu:
- Czy oni..?
- Ehe...
Nie zwracaliśmy na to uwagi. Na nasz widok Dumbledore i McGonagall uśmiechnęli się do siebie. Usiadłam na swoim miejscu, przy stole Gryfonów obok Harry'ego, Rona i Ginny. Rozmawialiśmy, jedliśmy, rozmyślaliśmy aż nagle dyrektor zaczął przemawiać.
- Drodzy uczniowie, chciałbym wam przypomnieć, że jutro odbędzie się bal Halloweenowy. Rozpocznie się o godzinie 17.00 w tej sali. Uczniowie od piątych klas wyżej mogą zostać do końca, ale uczniowie klas 1-4 w dormitoriach mają być o godzinie 22.30.

- To już jutro? 30 października? - Zapytała ruda.
- Najwyraźniej tak - Odpowiedział Harry.
- Za kogo się przebierzecie? - Zapytałam.
- Za wilkołaka - Odpowiedzieli równo Ron i Harry.
- A ty Ginny? - Zapytałam.
- Nie mam pojęcia a ty? 
- Za wampira
- To ja też 
- Okej
- Ciekawe kim będą Blaise, Draco i Pansy - Stwierdził rudy.
- Może dziewczyny będą wampirami a my wilkołakami? - Zapytał wybraniec.
- Dobry pomysł, trzeba jeszcze pogadać ze ślizgonami - Powiedziałam.
Kolacja się skończyła ,a my ruszyliśmy stronę dormitorium, jednak po drodze rozmawialiśmy z przyjaciółmi z domu węża. Zgodzili się na naszą propozycję. Udaliśmy się do wieży Gryffindoru i od razu poszliśmy spać. 
**Severus**
Jutro to pieprzone Halloween. Ugh..Nienawidzę tych wszystkich imprez. Może tym razem będzie inaczej? Mam przecież Hermionę. Muszę ją jakoś zaprosić. Kurcze, tylko jak? Wiem! Wyślę jej sowę z listem.

Droga Hermiono!
Jesteś bardzo ważną osobą w moim życiu, chcę żebyś to wiedziała. Czy chciałabyś wybrać się ze mną na zbliżającą się imprezę Halloween'ową? Jeśli odmówisz, zrozumiem to. Jeśli jednak się zgodzisz, będę najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemii.
Twój Severus Snape

Po napisaniu listu, przyczepiłem go do nóżki sowy i czekałem na odpowiedź. 

**Hermiona**
Obudziła mnie sowa, uderzająca w okno, chcąc dostać się do środka. Była cała czarna. 
Pierwsze o czym pomyślałam to...Sev!
Odczepiłam list z nóżki sowy, odwinęłam i przeczytałam. Severus zaprasza mnie na imprezę Halloween'ową! Zgodzić się? No jasne, że tak! Na odwrocie kartki odpisałam mu, że zgadzam się jak najbardziej i dalej poszłam spać.

Następnego dnia
**Hermiona**

- Hermiona! Wstawaj! - Krzyczała już z rana rudowłosa.
- Co jest? - Zapytałam leniwie.
- Jest już 11! - Wrzasnęła, rzucając we mnie poduszką.
- Już?
- Tak!
Gwałtownie wstałam z łóżka. Chyba za gwałtownie, bo zaliczyłam glebę. Usłyszałam jak Ginny wybuchnęła głośnym i niekontrolowanym śmiechem. Ubrałam się na razie od niechcenia i w byle co i zeszłam z rudowłosą do WS na śniadanie. Stoły nie były poustawiane tak jak zawsze, tylko po całej sali z miejscem dla 7 osób. Przy jednym ze stolików zauważyłam Draco, Blaise'a, Rona i Pansy. Bez wahania podeszłyśmy do nich i zajęłyśmy miejsca obok. Zjedliśmy kilka tostów i wypiliśmy sok z dyni. Od razu po śniadaniu Pansy, Ginny i ja ruszyłyśmy do mojego dormitorium się przygotować. Podobnie zrobili chłopacy, ruszając do dormitorium Dracona.

Nasze przygotowania zaczęłyśmy o 11.30. Nie wiem czy się wyrobimy...Na początek każda z nas wzięła odprężając kąpiel. Założyłyśmy takie same stroje, czyli czarną suknię do kolan, czarne getry, czarną pelerynę i czarne szpilki. Makijaż i włosy zrobiłyśmy trochę inaczej. Pansy postawiła na czarne, mocno kręcone włosy z dwoma zielonymi pasemkami z przodu, czerwone oczy, idealnie białe kły, mocna czerwona szminka, granatowe powieki, czerwone paznokcie i oczywiście sztuczna krew spływająca z kącików ust. Ginny przefarbowała włosy na fioletowo i pofalowała je lekko. Jakieś zaklęcie sprawiło, że jej piegi zniknęły z twarzy. Miała ciemno fioletowo powieki, białe kły, mocną czerwoną szminkę, czarne oczy, czerwone paznokcie i krew spływająca z kącików ust. Ja natomiast włosy przefarbowałam na biało i wyprostowałam je, w nosie miałam srebrny kolczyk, czarne powieki, żółte oczy, mocno czerwone usta, śnieżnobiałe kły, czarne, wydłużone paznokcie, krew spływającą z kącików ust i mój ulubiony medalion ze złotym tłem i dużym czerwonym Lwem. Godło naszego domu. Jak się okazało wyrobiłyśmy się przed czasem. Usiadłyśmy na łóżku i pogrążyłyśmy się w rozmowie.
- Tak w ogóle to z kim idziecie? - Przerwała ciszę ślizgonka.
- Ja z Harrym - Odpowiedziała młodsza Gryffonka.
- A ty Herm? - Dopytywała się Pansy.
- Ze Snape'm - Odpowiedziałam niepewnie. Nie byłam pewna jak zareagują na to, że ich przyjaciółka idzie na imprezę Halloweenową z nauczycielem, postrachem całej szkoły. Nawet niektórzy nauczyciele się go boją. Na przykład dawny nauczyciel obrony przed czarną magią Remus Lupin!
- Co!? - Zapytały równo. 
- No tak - Odpowiedziałam - Coś w tym dziwnego?
- Nie, skąd - Powiedziała Weasleyówna.
- Czy wy coś, no wiesz...? - Dopytywała Parkinson.
- Może - Stwierdziłam z iście ślizgońskim uśmieszkiem.
- Co!? - Znów to samo pytanie. Ugh..
- Nie znacie innego słowa? - Zapytałam ironicznie.
- Przepraszam. - Powiedziała Ginny - Wiesz, że chcemy, żebyś była szczęśliwa.
- Wiem - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się - A ty Pan z kim idziesz?
- Z Blaise'm - Odpowiedziała.
- Co!? - Kurde teraz ja nie znam innego słowa...
- To! - Krzyknęła Pansy i parsknęła śmiechem.
Zaraz potem Ginny i ja zaczęłyśmy tarzać się po podłodze ze śmiechu jak jakieś małpy z chorobą psychiczną. Przerwało to dobijanie się do drzwi.

_____________________________________________
Hejka! Dzisiaj to mój drugi rozdział, bo miałam mega
wenę, ale na dzisiaj już koniec ;) Następny rozdział
już jutro :) 

~AgataaLinowska


Always|SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz