Rozdział 2

2.4K 137 28
                                    

**Hermiona**
Po chwili dochodziliśmy już do komnaty postrachu Hogwartu.
- Witam w moich lochach, panno Granger - Powiedział profesor, otwierając drzwi.
Weszłam do środka a za mną mistrz eliksirów. Usiadł za biurkiem i nakazał usiąść przed nim.
- Rozgość się, Granger - Powiedział sarkastycznie. - W końcu trochę tu pomieszkasz.
- Że co? - Zapytałam zdziwiona.
- McGonagall Ci nie powiedziała? Masz tu mieszkać przez najbliższy tydzień - Odpowiedział.
- Nikt mi nie powiedział. To totalna głupota - Stwierdziłam zła.
- Spokojnie, też nie jestem tym zadowolony - Warknął.
- Jaki eliksir dziś robimy? - Zapytałam po chwilowej ciszy.
- Dziś żaden. Idź do dormitorium spakować swoje rzeczy - Powiedział a ja wykonałam rozkaz i po chwili byłam w salonie wspólnym Gryffonów.
Na kanapie siedział Ron, Lavender, Ginny, Harry i Neville.
- Co jest, Hermiona? - Zapytała rudowłosa, widząc, że jestem naburmuszona.
- Wyobraź sobie, Ginny, że mam przez tydzień mieszkać u Snape'a! - Krzyknęłam wkurzona.
- Jak to? - Zapytała, Lavender.
- Przed chwilą mi to powiedział a teraz wybaczcie, ale muszę iść się spakować - Powiedziała, wchodząc na schody prowadzące do pokoju dziewczyn.
- Pewnie Ci to nie przeszkadza. - Syknął Ron.
Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Poczułam jak łzy spływają mi po policzku.
- Mówiłeś coś, Ronald? - Zapytałam, choć i tak słyszałam co mówił.
- Tak, mówiłem - Odpowiedział wstając z kanapy - Pewnie ci to nie przeszkadza, co? Może będziesz miała wybitny z eliksirów? - Zapytał arogancko.
- Jak możesz? - Zapytałam a łzy zaczynały spływać w większych ilościach.
- Przesadzasz, stary - Warknął, Harry.
- Przesadzam? - Powtórzył rudzielec. - Nie moja wina, że się puszcza na prawo i lewo!
- Ron! - Krzyknęła, Ginny.
- No co? Taka prawda - Powiedział ironicznie.
Pobiegłam po schodach do pokoju. Nie mogłam już słuchać tych oszczerstw. Jak on śmie? I to ma być przyjaciel? Szybko spakowałam swoje rzeczy do walizki i za pomocą zaklęcia zmniejszyłam ją do malutkich rozmiarów, tak małych, że zmieściłam ją w kieszeni. Zeszłam na dół zapłakana i udałam się do lochów. Po drodze starałam się uspokoić i wycierałam łzy, ręką. Dotarłam pod drzwi i mocno zapukałam.
- Wejść! - Usłyszałam po chwili, więc weszłam do środka. Usiadłam na krześle przed biurkiem. Profesor czytał gazetę. Przypomniało mi się co mówił, Ron. Łza spłynęła mi z oka. Snape na szczęście tego nie zauważył. Odłożył gazetę i zapytał:
- Jesteś głodna?
- Nie - Odpowiedziałam próbując powstrzymać łzy.
**Severus**
- Jesteś głodna? - Zapytałem odkładając gazetę na biurko.
- Nie - Odpowiedziała.
Zaraz, zaraz. Czy ona płacze? Chyba tak... Zrób coś idioto!
- Czy coś się stało? - Zapytałem, zmartwiony, ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Nie - Odpowiedziała.
- Jak to nie? Przecież widzę - Stwierdziłem. Gryffonka schowała jedynie twarz w dłonie i zaczęła głośniej szlochać. Wstałem i ukucnąłem przed nią. Głaskając ją po nodze zapytałem:
- Powiesz, o co chodzi?
- O Rona - Odpowiedziała, wciąż zapłakana.
- Wiedziałem, że chodzi o tego całego Wieprzleja! - Powiedziałem zirytowany. - Coś ci zrobił? - Zapytałem, łapiąc ją za ręce, pociągając je w dół, aby odsłoniła swoją twarz. W końcu mi się udało. Spojrzała na mnie tymi czekoladowymi oczkami i wpatrywała się we mnie.
- Nic mi nie zrobił, ale zasugerował, że... - Przerwała, odwracając wzrok.
- Że? - Zapytałem coraz bardziej zdenerwowany i zmartwiony. Domyślałem się, co on jej powiedział, ale chciałem to usłyszeć prosto z jej ust.
- Że się z panem... - Przerwała. - Nie mogę - Powiedziała i znów zaczęła płakać.
- Spokojnie - Pocieszyłem ją - co ze mną? - Zapytałem, zmęczony tym ciągłym przerywaniem, ale także zmartwiony jej stanem.
- Że się z panem puszczam. A później dodał, że...że na pewno będę miała wybitny z eliksirów - Oznajmiła cała zapłakana. Nie dziwiłem się...
- Ja już dam temu rudzielcu! - Krzyknąłem wstając i kierując się do drzwi.
- Nie! - Zatrzymała mnie Gryffonka. - Jeszcze pomyśli, że się panu zwierzam i, że pan mnie pociesza w nie wiadomo jaki sposób - Dodała zmartwiona.
- Może masz rację - Zrezygnował z wyjścia. - Chodź - Powiedział i podał m rękę.
Złapałam jego dłoń. Przeszły mnie lekkie ciarki. Zaprowadził mnie do salonu. Powiedział, żebym usiadła na kanapie, więc tak też zrobiłam. Przykrył mnie milusim kocykiem i zawołał:
- Gruszko!
Po chwili przed nami zjawił się skrzat domowy. Miał na sobie jedynie podarte ubrania.
- Tak, panie? - Zapytał, kłaniając się.
- Przygotuj kolację dla dwóch osób - Powiedział siadając na fotelu.
- Oczywiście - Odpowiedział, pstryknął palcem i zniknął.
**Hermiona**
Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Postanowiłam ją przerwać. Czułam się niezręcznie, siedząc obok nauczyciela, w jego domu, nawet się do siebie nie odzywając.
- Dziękuję, za opiekę.
- Nie ma za co.
- Ależ jest.
- Co do Weasley'a, zgłoszę to jutro dyrektorowi i opiekunce waszego domu.
- Dziękuję.
W tym momencie uśmiechnęłam się a na mojej bladej twarzy zagościł rumieniec. Snape przyglądał mi się chwilę, ale przestał, gdy tylko zjawiła się gruszka z naszymi daniami.
- Smacznego profesorze, Snape - Powiedziałam.
- Smacznego, panno Granger - Powiedział.
Zaczęliśmy jeść kolację. Wtedy uświadomiłam sobie, że ten "Postrach Hogwartu", nie jest wcale taki straszny. Co prawda, nie lubił towarzystwa, ale każdy człowiek jest inny. A w tym przypadku, raczej czarodziej...
Nauczyciel zaparzył nam rumiankowej herbatki. Siedzieliśmy chwilę w salonie, rozmawiając. Główny temat związany był z jutrzejszym dniem. Tym, jakie eliksiry mamy zaplanowane do zrobienia na jutro, o której muszą już być u Pani Poumfrey a kiedy u Św.Munga. Jakoś tak się stało, że zasnęłam na kanapie. Po kilku godzinach, lekko się obudziłam. Byłam pół przytomna. Kątem oka spoglądałam na Severusa, pijącego Ognistą Whisky. Nagle odłożył butelkę na ławę i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do jednego z wielu pokoi na piętrze. Położył mnie na wygodnym łóżku i przykrywając mnie kołdrą, szepnął:
- Dobranoc, Hermiono Granger.
Poczułam jeszcze złożony przez niego pocałunek na moim czole i zasnęłam.

__________________________________________

Hej kochani!
Jak wam się podoba drugi rozdział Sevmione?
Ja osobiście myślę, że mógłby być lepszy :\
To moje pierwsze opowiadanie typu Sevmione,
więc proszę o wyrozumiałość :)
A jakie wy macie zdanie na ten temat?
Koniecznie napiszcie w komentarzu! :)
Znów się rozpisałam jak to ja xdd
I znów jest bardzo blisko 1000 słów ;)
Napiszcie też jakiej długości rozdziały wam
odpowiadają a jakie nie :)
Jeżeli macie jakieś uwagi lub rady także podzielcie
się nimi w komentarzu :)
Wiem, że dziś wena przyszła dość późno xdd
Dobranoc miśki <3

~AgataaLinowska

Always|SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz