Rozdział 1 - Część druga

9 2 0
                                    

James Conwall, urodzony 27.05.1983, w Claywoood w stanie Wirginia. Syn Bernarda Conwalla i Christine Conwall z domu Gree. Charakterystyka i krótka historia życia. Ale to zaledwie ogólny zarys tego co się działo w moim życiu.

Do dziś dnia pamiętam dzień moich narodzin. Światło kuło moje oczy, a wiatr delikatnie muskał moją skórę. Pamiętam dłonie mojej matki, troskliwie tulące moje kruche, zakrwawione ciało. Pamiętam głos mego ojca, radującego się że urodził mu się pierworodny syn. Pamiętam smak i ciepło mleka. Pamiętam ich twarze. Każdy pamięta, ale zapomina. Ja nigdy nie zapominam.

Urodziłem się w Claywood. Moja mama, Christine zawsze powtarzała że to piękne, choć pechowe miasto. Łąki i lasy, na zmianę przeplatające krajobraz tego miasta dawał poczucie bezpieczeństwa i pewnego rodzaju piękna. Wysokie drzewa w tym potężne dęby i klony, wznosiły się ponad domy, aby pokazać ludziom że to one tu rządzą. Liczne krzewy i poszycie leśne dawały mieszkańcom wiele owoców i grzybów, które w owych czasach były wyjątkowo potrzebne.

Mentalność ludzi była taka jak w każdej wiosce. Każdy znał swoje miejsce, każdy pracował na wspólne dobro osady. Wiadomo, każdy z mieszkańców miał drobne spory z sąsiadami, natomiast były one na tyle małe i niedostrzegalne że nie przeszkadzały w życiu codziennym. W naszej wiosce mieliśmy między innymi piekarnie, sklep, warsztat samochodowy i szkołę. Oczywiście prężnie działał też kościół katolicki ( co było dosyć dziwne, zważywszy na to że baptyści królowali w kościołach). Miejscowy ksiądz, Anthony Bane, znany był ze swoich kontrowersyjnych kazań na temat szatana, znienawidzonych baptystów, czy satanistycznych w jego przekonaniu zespołów takich jak AC/ DC czy Metallica. Ksiądz Bane miał około 50 lat, pochodził z Chicago i był dość wyjątkową osobą. Jego twarz, niezwykle krągła i pulchna, była osadzona na jeszcze grubszej szyi z której spływało falami około 3 podbródków. Oczy , bardzo głęboko osadzone w oczodołach, nasuwały na myśl szczura, chcącego jeść wszystko co się da. Usta księdza Bane'a były zawsze tłuste od mięsa, którego nie szczędził sobie na obiady ze znajomymi pastorami z okolicy. Zawsze wspólnie z moimi kolegami śmialiśmy się z jego kartoflowatego nosa, przypominającego trochę krowi placek. Ksiądz Anthony był niski i gruby. Na plebani specjalnie dla niego powiększono drzwi, bo zawsze w nich utykał.

Natomiast ja byłem wysokim jak na swój wiek chłopcem z blond włosami i niebieskimi oczami. Mieszkałem wspólnie z rodzicami w małym domku niedaleko kościoła. Był on cały biały, z czarnymi dachówkami. Starannie utrzymany ogród zawsze zachwycał wszystkich którzy na niego spojrzeli. Rosły w nim słoneczniki, bratki, rumianek, róże majestatycznie wznoszące się po altance, drzewa wiśni i śliwek które zawsze rano rzucały piękny cień wzdłuż całego domu. Zwykły, wiejski dom.

-Mamo?!

-Tak skarbie?

- Mogę iść z Peterem na łąkę łapać żaby?

-Jamie... Nie wiem czy powinieneś...

- Mamo... Proszę...

- Oj Jamie... Dobrze. Tylko wróć na obiad.

-Dobrze mamo!

Był wtedy rok 1990. Maj. Pamiętam to słońce padające mi na twarz i podniecenie towarzyszące temu że wraz z moim najlepszym przyjacielem, mogłem udać się na łąkę. Do naszej sekretnej kryjówki.

Pędem, przypominającym trochę bieg Rosjan po darmową wódkę, zbliżałem się do domu państwa Wenetów. Z daleka widziałem panią Wenet, przykładną katoliczkę , która jak co dzień czytała Nowy Testament.

- Jamie zwolnij, bo ci diabeł nogi podetnie!

- Już!!!

Biegłem niczym wściekły wół, aby na chwilę przed uderzeniem zatrzymać się przed płotem, cały spocony i zdyszany. Pot spływał mi po oczach, by skończyć jako sól w moich spragnionych ustach.

- Dzień dobry pani Wenet. Czy jest może Peter?

- Poczekaj chwilę James. Ja go zawołam, a ty idź do kuchni, napić się wody.

- Dobrze , dziękuje bardzo.

Podczas gdy pani Wenet szukała Petera, ja zagłębiłem się w ich dom. Wewnątrz można było spostrzec wiele przyrządów służących do szycia, ponieważ pani Wenet była krawcową w tutejszym warsztacie tkackim. Oprócz oczywistych przyborów jak mnóstwo materiałów, igieł i maszyny do szycia można było zobaczyć dużo książek. Peter wspólnie ze swoją matką dużo czytali. Biografia Jezusa, Prawdziwe kazania Pana Naszego, Bóg jest miłością i inne tego typu książki, choć ciekawe, wzbudzały we mnie przerażenie. Natomiast Peter zawsze zdołał przemycić jakieś horrory. Lśnienie górowało nad jego listą ulubionych książek. U mnie zresztą było podobnie.

Kiedy już doszedłem do kuchni, nalałem sobie upragnionej wody. Jej smak przyćmił moje zmysły. To pewnie dlatego nie zauważyłem tego, czego powinienem.

Tego co wyłaniało się z mroku piwnicy, państwa Wenet.

Źródło Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz