Rozdział 3

81 5 0
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Ja mieszkam tam od roku, mam małe mieszkanie.

Przytakuje z uśmiechem.

Jest sympatyczny, jednak nie wzbudza mojego pełnego zaufania. Od momentu zamordowania mojego ukochanego psa, potrzebuję dużo czasu, by w pełni komuś zaufać. Jestem bardziej ostrożna i uważniej dobieram znajomych. Mam niewielka grupkę znajomych, których po prostu uwielbiam, i wiem, że zawsze mogę na nich polegać.

- Czym się pani interesuje?

- Jest wiele rzeczy – odpowiadam wymijająco – ale mimo wszystko uwielbiam śpiewać, rysować, biegać, pływać, odkąd pamiętam gram na gitarze, kocham zwierzęta, lubię wychodzić do kina ze znajomymi, interesują mnie sztuki walki – zaznaczam patrząc na niego.

- Nie zrobiłbym pani krzywdy.

- Tak tylko mówię – uśmiecham się bezczelnie. – A pan czym się interesuje?

- Podróżami, bieganiem, kilka razy w tygodniu chodzę na siłownię, gram na gitarze, od czasu do czasu robię zdjęcia, jestem mechanikiem samochodowym. -uśmiecha się - Dalej mnie zastanawia, jak można zapomnieć o zatankowaniu auta.

- Będzie pan sobie teraz ze mnie kpił?

- Nie, ale ...

- Jeśli jest to dla pana śmieszne, to ma pan bardzo mały iloraz inteligencji!

- Z całym szacunkiem, to nie ja nie wlałem paliwa do własnego samochodu.

- Pan jest bezczelny! Proszę mnie tutaj wysadzić natychmiast!

- Proszę sobie nie żartować, jest środek nocy, nie zostawię pani samej na środku drogi.

Dumnie unoszę głowę do góry. Prostak i cham – kwituję w myślach. Zawsze pamiętam o podstawowych czynnościach związanych z samochodem. Nie wiem jak mogłam o tym zapomnieć. Nie byłoby w tym nic upokarzającego, gdyby nie fakt, że ten mężczyzna sobie ze mnie żartował.

- To tutaj – prycham – tutaj mieszkam.

- Mieszka pani tutaj?

- Co w tym dziwnego?

- Też wynająłem tutaj mieszkanie – mówi rozbawiony.

- Co za przypadek.

- Ja nazwałbym to przeznaczeniem – mówi puszczając mi oczko.

- Raczej nie, dziękuję za odwiezienie do domu – podaję mu dłoń.

- Miło było.

Uśmiecham się tylko i wchodzę do ogromnego budynku, on podąża za mną.

- Które piętro – ponownie stara się złapać ze mną jakikolwiek kontakt.

- Czwarte.

- Przeznaczenie – dodaje z uśmiechem – będziemy sąsiadami.

Nie no, to jakiś żart. Już gorzej to chyba być nie mogło. Zmęczona otwieram mieszkanie i zapalam światło w wejściu. Zdejmuję czarne trampki i zastępuję je białymi puchowymi kapciami w kształcie kotów. Kurtkę odwieszam na ciemnobrązowy wieszak. Wchodzę do kuchni i włączam wodę na herbatę, z szafki wyjmuję cukier oraz zielona herbatę. Siadam na drewnianym blacie i chwilę wymachuję nogami. Zaparzam napój i prze pewien czas rozkoszuję się jego przyjemnym ciepłym smakiem.

Nalewam ciepłą wodę do wanny, dodaję miodowy płyn do kąpieli i biorę długą odprężającą kąpiel. Dzisiejszy dzień to za dużo. O wiele za dużo.

Jest już po 4 w nocy, ale ja nie potrafię zasnąć, rozczesuję długie, sięgające do połowy pleców brązowe włosy i związuję je w luźny warkocz, ściągam soczewki i nakładam na twarz krem nawilżający. Wychodzę z łazienki jeszcze bardziej rozbudzona, z szafki wyjmuję książkę, którą zaczęłam czytać niedawno. Siadam z wygodnym fotelu i zatracam się w ciekawej historii.

Rano budzi mnie głośny dzwonek do drzwi.

7:15 kto to może być?

Zakładam biały szlafrok i podchodzę do drzwi.

- Dzień dobry! – to on chłopak, który wczoraj odwiózł mnie do domu.

- Skąd pan wiedział gdzie mieszkam?

- Na naszym piętrze są tylko dwa mieszkania, więc nie trudno było się domyślić – uśmiecha się.

- Coś się stało, że przychodzi pan tak wcześnie?

- Chciałem zapytać czy nie podwieźć panią na stację paliw, a później do pani samochodu.

- Co? Nie dziękuję, mój kolega się tym zajmie, ja teraz nie mam do tego głowy, Przepraszam – zbywam go i zamykam mu drzwi przed nosem.

Marszczę czoło, o co mu chodzi?

Zrezygnowana wracam do pokoju, nie wyspałam się, bo zasnęłam na fotelu z książką w ręku. Wchodzę do sypialni i zasłaniam zasłonki, by do środka wpadał jak najmniej słońca. Potrzebuję snu.

******

- Kriss? Wyślij mi numer do Travis'a, chyba przez przypadek go usunęłam – mówię do telefonu, w tym samym czasie przygotowując sobie śniadanie.

- Ok. Zaraz wyślę – odpowiada miło.

- Będziesz wieczorem? Tak jak się umawialiśmy?

- Kurde, chyba nie dam rady, będę wracał dzisiaj wieczorem, ale jestem totalnie zmęczony, to chyba nie wypali, przepraszam.

- Luzik – mówię do niego, wyjmując chleb tostowy i ser, nalewam sok pomarańczowy do szklanki.

- Jesteś w domu?

- Yhy – rzucam przeżuwając Tosta.

- Jak?

- Przyleciałam latającym dywanem.

- Ale zabawne – ucina.

- Jakiś chłopak mnie uratował.

- Wsiadłaś z obcym, totalnie nieznajomym mężczyzną do samochodu? Adrienne ty jesteś nierozsądna.

Kriss troszczy się o mnie od wielu lat, ale jeszcze nigdy nie reagował tak impulsywnie. Wiem, że się martwi, ale bez przesady, mam 22 lata, jestem już dorosła. Umiem o siebie zadbać, jestem niezależna i naprawdę nie potrzebuję niańczenia. No kurde nie potrzebuję przyzwoitki!

- A co z twoim autem?

Nie przyznam się mu, że to paliwo. Znowu będzie się cieszył, że ma rację.

- Coś z silnikiem. Widzisz mówiłam ci, że to nie paliwo! Miałam rację!

- Co z silnikiem? – pyta ze zdziwieniem.

- Silnik ... Jejku jestem dziewczyną nie znam się na tym.

Zbywam go z uśmiechem. Wkładam naczynia do zlewu.

- Muszę kończyć, zaraz wychodzę pobiegać! 


******

Hejka kochani <3

Co myślicie?

Buziaki Wasza Angelika <3


Nie chcę go kochać - muszę nienawidzićWhere stories live. Discover now