- Dziękuję za przestrogę – kiwam lekko głową.
- Mógłbym mieć małą prośbę?
- Jasne – odpowiadam.
- Da mi pani swój numer?
- Przykro mi, ale nie umawiam się z nieznajomymi.
- Mogę zdradzić jak mam na imię , pani zrobi to samo i nie będę już takim nieznajomym.
- Naprawdę bardzo się śpieszę.
- Szkoda – dodaje ciszej wpatrzony w moje oczy. – Może ja po prostu pojadę z panią.
Zaczynam się cicho śmiać i uśmiecham się z troską.
- Do widzenia – mówię pewnie, wsiadając do auta.
- Bo pani mi wpadła w oko.
- Szybko pan zapomni - mówię do niego siedząc już w samochodzie.
- Nie sądzę.
On odwzajemnia tylko mój uśmiech i patrzy jak odjeżdżam z parkingu. Odchodzi dopiero gdy wyjechałam na drogę.
Uśmiecham się pod nosem i kieruję się w stronę pobliskiego jeziora. Potrzebuje chwili samotności, i ciszy, a wiem, że tam jest to możliwe. Wyłączam telefon, by nikt mi nie przeszkadzał.
Ze schowka w samochodzie wyjmuję drugi telefon, ten służbowy ...
Biorę go w dłonie z pewnym wahaniem ...
Zamykam oczy i wrzucam go do torebki. Birę duży koc, książkę, butelkę wody i słuchawki. Zamyślona siadam pod dużym drzewem dającym odrobinę cienia. Spoglądam na urządzenie leżące torebce. Powinnam sprawdzić czy nikt nie dzwonił, albo nie wysłał sms-a, ale nie wiem czy chcę to zrobić teraz. Rezygnuję po paru chwilach, i otwieram książkę. Przez jakąś godzinę analizuję zachowania bohaterów, ze względu na to, że jest to książka psychologiczna.
Dobra pora zobaczyć co z telefonem – mówię do siebie i uśmiecham się blado, patrząc jak w oddali bawią się małe dzieci.
Odblokowuję urządzenie, od kilku miesięcy mam to samo hasło, moje ulubione: 57477.
Trzy wiadomości, tak jak myślałam, ktoś napisał.
„Mam problem z byłym mężem, bardzo proszę o kontakt.
„Witam. Potrzebuję pani pomocy, mój były narzeczony cały czas mnie nachodzi."
„ Dzień dobry. Wiem z dobrych źródeł, że jest pani najlepsza z najlepszych. Bardzo proszę o kontakt. Moja oferta to zlikwidowanie kobiet, która uprzykrza życie mojej obecnej żonie, cena nie gra roli, zależy mi tylko na dyskrecji i szybkim wykonaniu zadania."
Jeśli daje nie wiecie czym się zajmuje, to za kilka chwil nie będziecie mieli już wątpliwości.
Oddzwaniam na pierwszy numer.
- Dzień dobry. Andrienne Marrow, bardzo mi miło.
- Dzień dobry.
- To nie jest sprawa na telefon, więc chciałam tylko zapytać, czy ma pani czas na spotkanie i omówienie szczegółów, we wtorek?
- Tak, bardzo dziękuję, za tak szybką odpowiedzieć. Gdzie się spotkamy?
- Kawiarnia Menny soup na Trafalgar Square. Godzina 19:40.
- Dobrze, do zobaczenia.
- Do zobaczenia – odpowiadam mrużąc oczy.
Obracam w dłoni telefon kilkakrotnie, nim decyduję się zadzwonić po raz drugi.
- Dzień dobry. Adrienne Marrow, wysłała mi pani wiadomość dwa dni temu.
- Tak, to pani? Dziękuję za telefon, mój narzeczony ...
- Nie możemy o tym rozmawiać przez telefon – przerywam jej.
- No tak, najmocniej przepraszam, głupio zrobiłam. Kiedy mogłybyśmy się spotkać?
- Środa, o 8 rano?
- Dobrze.
- Proszę mi wysłać sms-em, gdzie pani mieszka to tam przyjadę.
Żegnam się z nią i zaczynam głęboko oddychać. Z nikim o tym nie rozmawiam przez telefon, nawet jeśli piszę jakąkolwiek wiadomość, są one zaszyfrowane. Kriss wytłumaczył mi, ze ktoś mógłby założyć podsłuch na mój telefon, więc lepiej dmuchać na zimne.
Czas na ostatni telefon. Głośno wciągam powietrze przez nos i odchylam głowę do tyłu.
- Panie Adrienne? – odzywa się mężczyzna około czterdziestki.
- Tak – odpowiadam siląc się na uśmiech, którego on i tak nie zauważy.
- Czy mogłaby się pani ze mną spotkać jak najszybciej.
- Oczywiście, w piątek o 21 u pana w domu może być.
- Dziękuję bardzo.
- Proszę tylko wysłać mi adres i do zobaczenia – mówię poprawiając włosy.
Mężczyzna żegna się ze mną a ja wrzucam urządzenie do torebki. Wyjmuj drugi telefon i pisze sms-a do Krissa.
„3"
Oznacza to trzy zlecenia w najbliższym tygodniu. Nie wiem czy można to tak nazwać, ale ja już się przyzwyczaiłam, nie mam wyrzutów sumienia, ani nic takiego. Dzięki tej pracy stanęłam na nogi. To Kriss we wszystkim mi pomagał i robi to do teraz. Jest prawdziwym przyjacielem, na którego zawsze mogę liczyć.
Wkładam rzeczy do samochodu i przypominam sobie o moim irytującym sąsiedzie. Nie wiem, czy powinnam zgodzić się na tę kawę. On chyba ma rację, to tylko zwykłe spotkanie ... Jeśli on nie będzie miał wyrzutów sumienia, mimo, że ma narzeczoną to ja tym bardziej nie powinnam ich mieć.
YOU ARE READING
Nie chcę go kochać - muszę nienawidzić
ActionIch drogi nigdy miały się nie przeciąć ... Ona miała nie wiedzieć o nim dla jego dobra, on miał nie słyszeć o niej, by nie mieć problemów. Czy jedno przypadkowe spotkanie zmieni ich życie? Co się stanie gdy jedno z nich będzie musiało wybierać...