Rozdział 7

60 4 0
                                    

- To moja urocza sąsiadka Adrienne, a to moja narzeczona Rose.

- Oooo my się przed chwilą poznałyśmy – jej irytujący głos kuje mnie w uszy.

- Tak? – Steven zaczyna się denerwować.

Mam na końcu języka, by opowiedzieć tej biednej dziewczynie gdzie ostatnio widziałam jej ukochanego. Chciałabym też powiedzieć z kim jadł kolację, jednak postanawiam nie robić tego teraz.

- Tak, na schodach. – mówię z wyższością. – Miłego dnia!

- Zostaję na noc – przyznaje dziewczyna z uśmiechem totalnej idiotki.

Nie tylko ty zostajesz u niego na noc.

- Och, więc miłej nocy – przegryzam wargę patrząc prosto w oczy Steven'owi. Totalnie wyprowadzona z równowagi wchodzę do swojego mieszkania. Uderzam pięścią w drzwi.

- Au – syczę z bólu.

Przez kilka chwil masuję obolałą dłoń, zdejmuję adidasy oraz kurtkę i w skarpetkach idę do łazienki. Szybki prysznic uspokaja mnie na tyle, że nie czuję już takiej irytacji. Zakładam szare dresy i grube różowe skarpety. Siadam w wygodnym fotelu i biorę w dłonie książkę.

Początki w klubie były trudne, miałam osiemnaście lat, spodziewałam się czegoś innego. Po kilku wieczorach zaczęło mnie denerwować zachowanie mężczyzn. Wielokrotnie musiałam się powstrzymywać, by któregoś nie uderzyć. Czasem wystarczyło tylko ich spojrzenie, albo głupie uwagi na mój temat. Wiedziałam, że mężczyźni w takich klubach zaczepiają dziewczyny, szczególnie te młodsze, ale nie sądziłam, że aż tak. Gdyby nie Kriss, pewnie już dawno bym zrezygnowała. To on stawiał mnie na nogi, w chwilach gdy miałam wszystkiego dość. I robi to do teraz, mimo faktu, że utrzymuję się sama, mam samochód i mieszkanie.

- Mam pizzę – woła wchodząc do salonu – Travisa też przygarnąłem! – śmieje się, lecz zauważając moją minę staje jak wryty. – Tylko mi nie mów, że jesteś na jakiejś głupiej diecie, nie potrzebujesz tego.

- Nie żartuj – uśmiecham się do nich, i przynoszę talerze, oraz szklanki do coca coli.

Travis'a, poznałam dwa lata temu, na imprezie, którą organizował Kriss w swojej willi. Jest bogaty, ale ma wszystko nie z pracy w klubie. On tak jak ja zajmuje się czymś nielegalnym.

Początki mojej znajomości z Travis'em były specyficzne. Nie dogadywaliśmy się i każde z nas chciało postawić na swoim. Jednak z biegiem czasu nasze stosunki ociepliły się i teraz trzymamy się razem.

Tę dwójkę traktuję jak braci, wiem, że z każdym problemem mogę się do nich zwrócić i na pewno mnie nie odrzucą. Tylko im ufam.

- Co tam z samochodem? – pyta Kriss.

- Yh no – wciągam głośno powietrze – już ok.

- Przecież Travis go nie holował, więc kto to zrobił?

- Bo, yhhh pożyczyłam go ... Kuzynowi.

- Kuzynowi? Myślałem, że ty nie masz rodziny. To znaczy, wiesz o czym mówię.

- To tak ehhh jakby, przyszywany kuzyn, zżyłam się z nim bardzo – zmyślam zachowując powarzy wyraz twarzy, by wyglądać bardziej wiarygodnie.

- Nie wiedziałem – przyznaje, i nalewa mi napoju.

Jeśli nie chcę wydać się przed chłopakami, muszę poprosić o pomoc Steven'a. Nie wiem czy będę potrafiła miło z nim porozmawiać. Nie robiąc mu przy tym krzywdy

Nie chcę go kochać - muszę nienawidzićWhere stories live. Discover now