Chwytam słuchawki, zmieniam kapcie na adidasy i szybko zamykam mieszkanie.
Po godzinie siadam zmęczona na ławce w pobliskim parku. Odkręcam butelkę wody i wypijam kilka łyków. Oddycham szybko i intensywnie.
- Adrienne? – ktoś woła mnie po imieniu.
Odwracam głowę w kierunku, z którego dobiega głos mężczyzny. To Travis – najlepszy kolega Krissa. Znam go od 3 lat i szczerze mogę powiedzieć jest, że jest to jedna z niewielu osób, z którymi szybko złapałam kontakt.
- Na początku cię nie poznałem! Hej – podchodzi do mnie, ubrany w bordowe spodnie i białą koszulę. – Gadałem z Kriss'em, zaraz podjadę i przywiozę tutaj twój samochód.
- Al. – jeśli Travis dowie się, że zapomniałam zatankować, powie o tym Kriss'owi, i oboje będą się naśmiewać ze mnie do końca życia. Nie mogę sobie na to pozwolić.
- Coś nie tak?
- Ja, pożyczyłam swój samochód komuś ... - zmyślam nie patrząc mu prosto w oczy.
- Ale Kriss wspominał o jakimś problemie z silnikiem czy coś w tym stylu – chłopak siada na ławce obok mnie.
- Tak, yhhh zadzwoniłam do kuzyna i go naprawił, ale dziękuję, że chciałeś pomóc.
- Kuzyna? Myślałem, że nie masz rodziny.
- To ... To przyszywany kuzyn, z ostatniej rodziny u której byłam, zżyliśmy się i dalej utrzymujemy kontakt – opowiadam mu historię zmyśloną przed chwilą.
Żegnam się z przyjacielem i wolno wracam do domu, starając się wpaść na pomysł jak przetransportować swoje auto pod dom. Nie mogę poprosić żadnego z moich znajomych, bo któryś na pewno wygadałby się przy chłopakach. Sama też nie pójdę 40 kilometrów i nie naleję paliwa. Ups będę problemy.
Dopiero po kilku godzinach, spędzonych na sprzątaniu w mieszkaniu, przypominam sobie o mężczyźnie, który wczoraj przywiózł mnie do domu.
Chciał ci dzisiaj pomóc idiotko, a ty go zbyłaś – stwierdza moja podświadomość. Co we mnie wstąpiło, by potraktować go w taki sposób? Ja zawszę coś spieprzę. Rozglądam się po salonie, jestem zadowolona z jego starodawnego wyglądu. Część mebli kupiłam na wyprzedażach garażowych od starszych osób. Odnowiłam je, pomalowałam i dałam im nowe życie.
Rozpuszczam włosy, lekko spryskuję je odżywką i zmieniam dresy na czarne spodnie oraz fioletową koszulkę.
Podchodzę do jego drzwi lekko zdenerwowana, naciskam na dzwonek i przez kilka chwil stoję w jednym miejscu.
- Już idę! – dobiega jego głos ze środka.
Uśmiecham się do siebie i czekam, aż otworzy mi drzwi.
- To ty – woła mierząc mnie od góry do dołu.
- Mam do pana prośbę – przyznaję z niechęcią. Czuję się głupio, ale nie ma już odwrotu. – mam problem z samochodem.
- Chciałem po niego dzisiaj pojechać, lecz pani ...
- Tak wiem – przerywam mu – i bardzo za to przepraszam.
- Chce pani, żebym ... Żebyśmy jutro go odholowali do garażu?
- Byłabym bardzo wdzięczna – mówię z uśmiechem i przegryzam wargę. Odwracam się z zamiarem wrócenia do własnego mieszkania, jednak on mnie zatrzymuje.
- Może pani wejdzie? Zrobiłem właśnie kolację.
- Z wielką chęcią – mówię patrząc mu prosto w oczy.
Przepuszcza mnie w drzwiach, i prowadzi do małej, aczkolwiek przytulnie urządzonej kuchni. Wyjmuje dwa talerze i kieliszki do wina.
- Lasagne uwielbiam – przyznaję siadając na plastikowym krześle.
On przytakuje, stawia przede mną kolacje i nalewa wino.
- Jeszcze raz bardzo panu dziękuję.
- Jaki pan – zaczyna się cicho śmiać – jestem Steven – podaje mi dłoń.
- Adrienne – przedstawiam się z lekkim uśmiechem.
Szybko złapaliśmy kontakt, znaleźliśmy wspólny język. Rozmawialiśmy na wiele tematów, żartowaliśmy, wymienialiśmy poglądy. Bardzo miło spędziłam czas w jego towarzystwie, nawet nie zorientowałam się jak wybiła północ. Pięć godzin rozmowy ze Stevenem minęło jak kilka minut.
Okazało się, że w młodości sporo grał na gitarze, dużo podróżował. Jego rodzice są lekarzami, ma starszego brata, który jest zaręczony. W wolnych chwilach, dużo spaceruje oraz tak jak mówił zajmuje się fotografowaniem.
Czułam się jakbym znała go wiele lat.
- Jakie jest twoje największe marzenie? – zapytał nagle.
- Nigdy nad tym nie myślałam – odpowiadam zgodnie z prawdą.
On otwiera drugą butelkę wina i uśmiecha się do mnie.
- Każdy ma marzenia.
- Ja nie, chyba nie.
- Jesteś optymistką czy pesymistką.
- Jestem realistką Steven.
- Zadziwiasz mnie, każdą swoją odpowiedzą. Spójrz na to - wyciąga z lodówki sok jabłkowy i szklankę. Nalewa do niej sok do połowy.
- Co ty robisz?
- Sprawdzam, czy jesteś pesymistką czy optymistką.
- Już ci mówiłam.
- Ciii – przerywa mi śmiejąc się, ewidentnie wypite procenty dają o sobie znać.
- Szklanka jest w połowie pełna czy pusta? – pyta patrząc mi prosto w oczy.
- Jest – głośno wzdycham – w połowie pełna – odpowiadam po dłuższym zastanowieniu.
- Więc zdecydowanie jesteś optymistką.
*****
Do domu wróciłam po 2 w nocy, w świetnym humorze, dawno tak dobrze nie bawiłam się w towarzystwie kogoś, kogo praktycznie nie znam. Szybki prysznic, gorąca herbata, umycie zębów i sen. O tak, tego potrzebowałam. Zasypiam w kilka chwil po przykryciu się kocem.
Mimo zmęczenia, wstałam o wiele wcześniej niż normalnie. Wiedziałam, że Steven przyjdzie po mnie po 7, a chciałam ładnie wyglądać.
Wiem, że może to się wydawać śmieszne, ale nie lubię źle wyglądać w obecności mężczyzny.
Zakładam czarną sukienkę oraz kremową torebkę na długim łańcuszku, poprawiam włosy, wychodzę z mieszkania i prawie zderzam się ze Steve'nem.
- O hej właśnie miałem po ciebie przyjść. – zagaduje uśmiechając się do mnie.
Schodzimy ze schodów w milczeniu, dziwnie się czuję po naszym wczorajszym wspólnym wieczorze.
- Jejku to Twój samochód? – podnoszę głos ze zdenerwowaniem.
- Tak, to ten, którym wracaliśmy.
- Jaka ja byłam głupia – mówię do siebie – jak mogłeś, kilka dni temu o mało co mnie nie przejechałeś! – wrzeszczę nie zważając na ludzi mijających nas na chodniku.
- O czym ty mówisz?
- Jesteś mordercą! W środę jak przechodziłam na przejściu dla pieszych, ktoś o mało co mnie nie potrącił. Byłabym kaleką, gdyby nie mój przyjaciel, który w ostatniej chwili chwycił mnie za rękę. Zabiłbyś mnie!
- Aha! Więc to ty jesteś tą świruską, która wpakowała mi się pod koła? – on również nie pozostaje mi dłużny i też zaczyna krzyczeć.
******
:D i mamy kolejny rozdział?
Przeczytałeś/łaś? Zostaw komentarz = wielka motywacja dla mnie <3
Buziaki! Wasza Angelika <3
YOU ARE READING
Nie chcę go kochać - muszę nienawidzić
ActionIch drogi nigdy miały się nie przeciąć ... Ona miała nie wiedzieć o nim dla jego dobra, on miał nie słyszeć o niej, by nie mieć problemów. Czy jedno przypadkowe spotkanie zmieni ich życie? Co się stanie gdy jedno z nich będzie musiało wybierać...