XIII

175 7 0
                                    

Calum POV


Pomimo moich codziennych prób rozmowy z Lukiem nie udało mi sie to. Wysylalem mu setki wiadomosci ktore tylko odczytywal. Nadal bylem cholernie zly na siebie za to co miało miejsce na imprezie. Obiecalem osbie ze juz nigdy nie wypije alkoholu... a przynajmniej nie w takich ilosciach. Cala dzisiejsza noc nie spalem przez mysl ktora chodzila mi caly czas po glowie, a dokladniej to swiadomosc ze Luke dzisiaj wraca. Normalnie przyjechalby do mnie aczkolwiek jest to raczej nie mozliwe po zdarzeniu ktore mialo miejsce niedawno. Mimo jego niechęci do rozmowy a co dopiero do spotkania wpadłem na pewien pomysł. Szybko wsunąłem na siebie byle jaki tshirt i spodnie. W pospiechu ubralem vansy i jak gdyby nic wybieglem z domu nie zwracajac nawet wiekszej uwagi czy drzwi zostaly zamkniete. Nie obchodzilo mnie to, chcialem tylko zdazyc. Zamowiona przeze mnie wczensiej taksówka przyjechała punktualnie. Rozkazałem jechać na lotnisko gdzie miał sie pojawic moj chlopak. Chociaz czy po tym wszystkim moglem nazwac go chlopakiem? Czy on mnie za niego uwazal?

Poprosiłem taksówkarza by jechał przy markecie i tam sie zatrzymał. Szybko wysiadłem i zakupiłem w pobliskiej kwiaciarni bukiet czerwonych róż. Moze wydaje sie to tandetne ale na nic innego nie moglem wpasc.

Przekazałem taksówkarzowi odpowiednia kwote za trasę i szybkim krokiem ruszyłem na lotnisko. Przy wejsciu znajdowala sie wielka tablica na ktorej zamieszczone były wyloty jak i przyloty. Samolot Luke'a własnie lądował wiec zdazylem idealnie. Ruszylem w odpowiednia strefe i po prostu czekałem. Zdązyłem wyslac jeszcze SMSa.




Luke POV

Odbierałem własnie swoj bagaz kiedy poczulem wibracje w kieszeni. To Calum. Od ostatniego wydarzenia pisze do mnie praktycznie co chwilę. Nie odpisuje mu choć mam na ta ogromna ochote. Nie wiem czy powinienem mu wybaczyc. Z jednej strony popelnil ogromny blad ale mimo tego kocham go.

Calum: Pierwszy raz w życiu czuje tak wielką tęsknotę.

Kolejny raz nie odpowiedziałem mu. Złapałem za walizkę i kierowałem sie w strone wyjscia z lotniska i udania sie do zamówionej taksówki. Rozmyslalem nad tym co powinienem zrobic. Nie wiedziałem czy wracac do domu Caluma i z nim porozmawiać czy jak nigdy nic udać sie do swojego domu i go ignorować. Choć z tym ignorowaniem bedzie trudno, a utwierdziło mnie to kiedy posrod ludzi wypatrzyłem jego brązowe oczy. Jego wlosy jak zwykle w nieładzie. Wygladał jak wtedy gdy go opuszczalem lecz jego oczy stracily blask. Mimo ze dzieliło nas pare metrow to widzialem w nich poczucie winy i pustke. Byl zmeczony i wystraszony jakby tymco mialo za chwile sie wydarzyc. Stal nieruchomow kiedy mnie ujrzał. W jego dłoni znajdował sie wielki bukiet róż.

Przez moja glowe nadal przechodzily mysli o tym co zrobic. Po dluzszej chwili stwierdzilem ze gdybym mu nie wybaczył albo chociaż nie dał szansy wytlumaczenia byłoby to nie sprawiedliwe dla niego jak i dla mnie. Sam wiedziałem jak bardzo mi na nim zalezy. Po prostu w tym momencie zapomnialem o wszystkim co zrobil i ruszylem w jego strone by móc go przytulic. Gdy to zrobilem byl nieco zdezorientowany ale mimo wszystko przycisnął mnie do swojego torsu jeszcze bardziej i wyszeptał cicho do mojego ucha

-Kochanie, bądź przy mnie już zawsze.


LET'S BE TOGETHER || Cake +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz