VII

179 7 1
                                    

Jak zwykle chcialem uciec od problemow i zmartwien poprzez picie. Bylem swiadomy tego ze to nie najlepszy pomysl,a jednak poszedlem. Mialem na sobie czarne,przylegajace do moich nog rurki oraz koszulke z logiem NIRVANY w tym samym kolorze. Zblizala sie juz polnoc a ja dopiero  stalem pod drzwiami przyjaciela, jak zawsze chcialem wejsc w wielkim stylu.

Po przekroczeniu progu od razu poczulem dym papierosowy zmieszany z zapachem czystej wodki. Moje nogi automatycznie pokierowaly sie do stolika z alkoholem, zrobilem sobie drinka z wieksza iloscia procentowego napoju. Szybko znalazlem tez Ashtona i Mike'a, podszedlem do nich.

-Czesc -powiedzial od razu szczesliwy Ashton - Gdzie masz Luke'a?

-Wyjechal -odpowiedzialem nieco zirytowany, w koncu mialem przez chwile zapomniec o jego wyjezdzie ale jak widac nie moglem

-spokojnie nie martw sie, to nie pierwsza i nie ostatnia impreza u mnie w domu -wypowiedzial te slowa z chytrym usmieszkiem- jeszcze nie raz zdazycie sie przeleciec na moim lozku -byl rozbawiony a ja skracilem go lekkim uderzeniem w bok

-auc, za co -usmiechnal sie Ash- ja ide potanczyc, nie bede siedzial z agresywnym Calumem -wybuchnal smiechem i odszedl, zostalem sam z Michaelem

Mike byl sympatyczny ale nie na imprezach. Zawsze mozna sie z nim posmiac ale tylko i wylacznie na trzezwo. Po alkoholu byl nieprzewidywalny,a ja sam w sobie mialem ten napoj i nie do konca mogle go kontrolowac.

Siegnalem  po piwo i wypilem jednym duszkiem, tak jak mowilem chcialem sie pozbyc problemow w glupi sposob. Dzisiaj nie mialem ochoty tanczyc i chodzilem tylko co chwile do barku po napoje procentowe. Przez caly czas Mike nie odstepowal mi na krok, nie wiedzialem o co mu chodzi.
Czulem juz ze za duzo wypilem i juz wtedy zalowalem. Mike podszedl do mnie i podal mi  piwo, mimo ze na poczatku zaprzeczylem to on nalegal a ja glupi sie zgodzilem. 

(...)

Nie wiedzialem co sie ze mna dzieje. Ostatnie piwo zadzialalo na mnie zbyt mocno. Mialem wrazenie ze to nie bylo zwykle piwo. Skierowalem sie do pokoju Asha, bylismy kumplami od lat i jego dom byl moim domem i na odwrot. Szybko wskoczylem na lozko i juz prawie odplynalem w kraine Morfeusza lecz nagle drzwi sie otworzyly, a raczej ktos je otworzyl. To byl Mike. Automatycznie podnioslem sie tak abym siedzial na lozku , blyo mi trudno bo tak jak wspominalem cos bylo dosypane do napoju. Chcialem sie go juz zapytac co tutaj robi lecz obraz przed moimi oczyma zaczal robic sie niewyrazny i zamazany. Krecilo mi sie w glowie, widzialem tylko jak Mike sie do mnie zbliza, zdecydowanie za szybko. Wiedzialem ze cos kombinuje od poczatku, niepotrzebnie tyle pilem lecz teraz sen byl silniejszy ode mnie.

LET'S BE TOGETHER || Cake +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz