Rozdział 11: Wyglądasz strasznie

177 19 5
                                    

*Harry*

Otworzyłem oczy, mrugając szybko. Mój wzrok padł na jasnozieloną ścianę. Zmarszczyłem brwi, nie przypominając sobie, żebym ostatnio przemalowywał pokój. Dopiero po chwili do moich myśli wróciły wspomnienia z wczoraj. Uśmiechnąłem się pod nosem, przekręcając głowę i patrząc na małe ciało Amandy, leżącej obok mnie. Jej mocny makijaż oczu rozmazał się po policzkach, a resztki fioletowej szminki spłynęły na brodę. Mimo wszystko dziewczyna nadal wyglądała nie najgorzej.

Wyciągnąłem swoją rękę i delikatnie starłem jej pomadkę, na co Amanda poruszyła się i mruknęła coś niezrozumiale. Zaśmiałem się cicho, jednak nie było to najlepszym pomysłem, bo moją głowę przeszył wyraźny ból. Odgarniając poczochrane włosy z czoła, wstałem i założyłem na siebie bokserski, które walały się po podłodze, a następnie zszedłem do kuchni. Tam już znajdował się Seth z jego starszym kuzynem Davem. Ku mojemu zdziwieniu dom był już wyprzątnięty, a po imprezie nie pozostało żadnego śladu.

- Macie aspirynę? - zapytałem się, siadając przy stole i opierając o niego swoje czoło. Seth zaśmiał się, po czym podsunął mi pudełko z lekami i butelkę wody. Starałem się mu podziękować, jednak z moich ust wydobył się jedynie gulgot.

- Było trzeba tyle nie pić - poklepał mnie po ramieniu Dave, jednak szybko go odsunąłem od siebie, nie dając mu mnie drażnić, po czym połknąłem owalną tabletkę. Po chwili do kuchni wbiegł Will z obwiązanym w pasie ręcznikiem i mokrymi włosami.

- Jak się spało? - zapytał się mnie, głupawo uśmiechając. - Po twoich sińcach, zgaduję, że poszedłeś spać późno. - zmarszczył brwi, nadal wyginając swoje wargi w łuk. - Co tam robiłeś z Amandą?

-Will! - krzyknąłem na niego, jednocześnie łapiąc się za głowę i wydając z siebie cichy jęk. - Możesz się już zamknąć?

Blondyn pokiwał głową, nadal szczerząc się, po czym usiadł koło mnie i chwycił z miski stojącej na stole garść chipsów, po czym wpakował je sobie do buzi.

- Co tutaj tak głośno? - zjawiła się w drzwiach Amanda, przecierając powieki i jeszcze bardziej rozmazując pozostałości po swoim makijażu.

- Wyglądasz strasznie - powiedział Will, na co dziewczyna pokazała mu środkowy palec.

- Wal się - burknęła, biorąc ode mnie pudełko z aspiryną i butelkę wody. Kiedy jej wzrok zatrzymał się na mojej osobie, uśmiechnęła się zadziornie, po czym puściła mi oczko. Mimowolnie kąciki moich ust uniosły się w górę.

Dziewczyna usiadła obok mnie, połykając tabletkę, po czym jej wzrok przeniósł się na zegar ścienny.

- No dobra, chłopki, będę się zbierać - oznajmiła, odsuwając krzesło. - Muszę być w domu przed starymi. - dodała, po czym kiedy Will, Dave i Seth zajęci byli rozmową, nachyliła się do mnie i szepnęła. - Zadzwoń, kiedy będziesz miał wolną chwilę.

Po tych słowach wcisnęła mi w dłoń zwinięty w rulonik mały kawałek papieru, a następnie wzięła swoją kurtkę z wieszaka i wyszła, zatrzaskując drzwi. Rozwinąłem karteczkę, przyglądając się dziewięciu cyfrom napisanym niewyraźnym, ale przyjemnym dla oka pismem. Ponownie uśmiech zaczął wypływać na moje wargi.

*Mercedes*
Całą noc przesiedziałam na kafelkach w łazience. Luke nie przyszedł do mnie, byłam wręcz pewna, że wrócił do swojego domu po moim wybuchu.

Cicho westchnęłam, wydmuchując nos w papier toaletowy, a następnie wyrzuciłam brudną chustkę do muszli klozetowej, która była już przepełniona nimi, po czym odblokowałam drzwi i wyszłam z łazienki.

Kiedy weszłam do swojego pokoju, ku mojemu zdziwieniu, Luke siedział na moim łożku, trzymając w dłoni naszyjnik i przyglądając mu się. Dopiero gdy drzwi zamknęły się za mną z trzaskiem, przeniósł wzrok na mnie.

- Mercedes... - zaczął, ale szybko mu przerwałam.

- Nie, Luke, daj mi coś powiedzieć - szepnęłam, podchodząc do niego bliżej. - Przepraszam. Naprawdę nie wiem, co mnie opętało. - usiadłam koło niego. 

- To moja wina - odchrząknął. - Powinienem pamiętać tą datę.

Pokręciłam przecząco głową, dotykając delikatnie palcami szafirowego kamienia. 

- Jest piękny - mruknęłam, biorąc od Luka naszyjnik i zapinając go na swojej szyi, po czym chwyciłam dłoń chłopaka. - Dziękuję. 

- Jeśli chcesz, nadal mamy tą rezerwację w knajpie - powiedział, drapiąc się po karku. 

- Na którą? - zapytałam się, wstając i przeglądając się swojej opuchniętej twarzy w lustrze. 

- Na dziewiętnastą - odparł, również podnosząc się. - Przyjadę po ciebie o osiemnastej czterdzieści, okej? - dodał, zakładając na swoje ramiona kurtkę. Zgodziłam się kiwnięciem głową. 

Kiedy Luke już wyszedł, szybko pobiegłam do łazienki, żeby wziąć prysznic i nałożyć sobie na twarz nawilżającą maseczkę z awokado, aby wyglądać przyzwoicie na spotkaniu z Mią. Po wysuszeniu włosów i zrobieniu makijażu, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Przesunęłam palcem po ekranie, po czym przycisnęłam sobie komórkę do ucha.

- Dzień dobry - usłyszałam. - Czy dodzwoniłem się do Mercedes Evans? Z tej strony Mario Sorrenti. 


przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam remont pokoju 

jeśli będziecie aktywni, nowy rozdział pojawi się już wkrótce!

"Mercedes" • h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz