Rozdział 13: Dzisiaj będę państwa kelnerem

124 16 2
                                    

*Mercedes*

Ubrana w moją nową sukienkę i czarne szpilki, siedziałam na parapecie i czekałam na Luka. Na zegarku była już prawie osiemnasta czterdzieści, a ja nie mogłam nic poradzić na to, jak bardzo chciałam, żebyśmy znaleźli się już w restauracji.

Gdy ujrzałam samochód, szybko poprawiłam swojego nisko upiętego koka, po czym wyszłam na dwór i podeszłam do chłopaka, jednocześnie starając się nie przewrócić. Luke wyglądał bardzo przystojnie w grafitowym garniturze i włosami ułożonymi na żel. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się, po czym obszedł samochód i otworzył mi drzwi.

- Cześć, piękna - szepnął, kiedy zajmowałam miejsce obok kierowcy, po czym pocałował mnie w policzek.

Luke usiadł za kierownicą i zapalił silnik. Uśmiechnął się do mnie, po czym ruszyliśmy. Nic nie mówiliśmy, jednak nie dlatego, że nie wiedzieliśmy, o czym moglibyśmy rozmawiać. Powodem była niechęć zrujnowania atmosfery, która między nami panowała. Wydawało mi się, że samochód wypełnia magia, a ja pierwszy raz od dawna poczułam, że jest dla mnie i Luka jeszcze szansa.

Zaparkowaliśmy przed małym portem, który udekorowany był białymi liliami. Luke objął mnie ramieniem i pomógł wsiąść do małej, drewnianej łódki. Mężczyzna, który wiosłował, przetransportował nas do niewielkiej, lecz bardzo klimatycznej i eleganckiej restauracji, stojącej na środku jeziora. Luke przez całą drogę obejmował mnie, a ja przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą cudowną chwilą.

Gdy już dobiliśmy, mój chłopak pomógł mi wysiąść, gdyż nie było to takie łatwe w szpilkach. W restauracji normalnie stało pięć stolików, jednak dzisiaj znajdował się tam tylko jeden - udekorowany kwiatami w kolorze ecru, z przepiękną zastawą i kieliszkami napełnionymi musującym, drogim szampanem.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie, nadal milcząc, posyłając za to sobie nawzajem nieśmiałe uśmiechy. Obok skrzypek zaczął grać spokojną melodię, a moje serce z każdą chwilą biło mocniej.

- Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś takim romantykiem - postanowiłam przerwać ciszę.

- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz - odparł, na co lekko zmarszczyłam czoło.

- Bo zmykasz się w sobie - wytknęłam mu.

- Mercedes... proszę cię - szepnął, po czym wyciągnął swoją rękę i chwycił mnie za dłoń. - Możemy się dzisiaj nie kłócić?

- Ja się nie kłócę - momentalnie zaprzeczyłam, po czym cicho westchnęłam. - Lepiej nam wychodzi milczenie, co?

- Zdecydowanie - zaśmiał się. - Ale zmienimy to.

- Tak... zmienimy - posłałam mu ciepły uśmiech i mocniej ścisnęłam dłoń.


*Harry*

Nie mogłem uwierzyć, że Seth nie uprzedził mnie, że ta restauracja jest na wodzie. Ze frustracją prychnąłem, odrywając z kotary, za którą stałem, kwiat, po czym wrzuciłem go do wody. Ja, kucharz i kilka innych osób znajdowaliśmy się za przyozdobionym parawanem, żeby dać naszym gościom poczucie prywatności. To było niewiarygodne, że tyle osób musiało pracować, żeby dogodzić dwójce nadzianym ludziom.

- Mam iść teraz, czy jeszcze dać im chwilę? - szepnąłem do młodej kobiety, która wcześniej objaśniła mi, co te wszystkie skomplikowane nazwy w menu znaczą.

- Jeszcze chwila - uśmiechnęła się.


*Mercedes*

- Naprawdę! - pokiwałam energicznie głową, kończąc swoją opowieść o Mariu i sesji fotograficznej.

- No proszę, nie wiedziałem, że mam aż tak piękna i zdolną dziewczynę - mrugnął do mnie Luke, na co zachichotałam, zasłaniając usta. Wieczór stawał się coraz to lepszy, a ja nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.

- Pamiętaj, że obiecałeś mi wczoraj taniec - przypomniałam mu.

- Nie mógłbym zapomnieć - uśmiechnął się. - Ale to po jedzeniu. Gdzie jest ten kelner?


*Harry*

Poprawiłem niewygodną muchę pod swoją brodą, kiedy usłyszałem znajomy głos. Zmarszczyłem brwi i spróbowałem wychylić się za kotarę, jednak od razu ktoś mnie powstrzymał. Westchnąłem sfrustrowany.

- Kto jest naszym gościem? - zapytałem się blondynki, chyba jedynej miłej tutaj osoby.

- Luke Hemmings i jego dziewczyna - odparła, a ja poczułem, że zaczyna mi się robić niedobrze. - Idź teraz, już się niecierpliwią.

- Ja... ja nie mogę - zaprzeczyłem i cofnąłem się o krok.

- Przestań się wygłupiać! - skarciła mnie. - To prestiżowa restauracja! Idź tam i nie marudź!

Przetarłem oczy, po czym wyszedłem za kotary i skierowałem się w stronę Luka i Mer. Mercedes miała na sobie ciemnoniebieską sukienkę, a fryzura odsłaniała jej szyję i sprawiała, że dziewczyna wyglądała cudownie. Przełknąłem głośno ślinę, po czym podszedłem do ich stolika.

- Dobry wieczór. Dzisiaj będę państwa kelnerem - przedstawiłem się, czując, jak nogi zaczynają mi się trząść.


już niedługo kolejny! bądźcie aktywni, to jeszcze w tym tygodniu powinien się pojawić :) 

ps. napiszcie mi, co wg Was się wydarzy, jestem ciekawa Waszych pomysłów heh 

"Mercedes" • h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz