Po zejściu ze sceny otrzymałam kilka gratulacji, na które odpowiedziałam uśmiechem. Zadowolona byłam z obrotu spraw - cała aura padła na mnie. W końcu wszystko potoczyło się tak, jak być powinno od samego początku. Została mi jedynie jeszcze jedna rzecz do załatwienia. Dwie, w zasadzie.
- Luke! - krzyknęłam do swojego chłopaka, który stał przy jakiejś sztucznej blondynce i wyglądał jakby bawił się odrobinę za dobrze.
- Oh... Mercedes - uśmiechnął się do mnie niezręcznie. - Fajne przemówienie. - dodał, po czym obrzucił mnie szybkim spojrzeniem. - Widzę, że zdążyłaś się już przebrać. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś.
- Daj spokój, kochanie - powiedziałam spokojnie, rzucając obcej dziewczynie zniecierpliwione spojrzenie. Chciałam, żeby ten pustak z wypchanym biustem zostawił nas już samych. - Wiesz, że to był wypadek. A ty obiecałeś mi taniec, pamiętasz? Dzisiaj mieliśmy się przecież nie kłócić, Luke. Nie wypominam ci, że zostawiłeś mnie tam samą w mokrej sukience i...
- Okej, po prostu przestań już gadać - westchnął, chwytając mnie w biodrach i powoli zaczynając poruszać naszymi ciałami w rytm muzyki. Ku mojemu szczęściu tamta dziewucha zniknęła gdzieś w tłumie.
- Kto to był? - zerknęłam na niego z ukosa.
- Nie wiem... jest chyba z młodszego rocznika - odparł szybko.
- Od kiedy gadasz z ludźmi z młodszego rocznika? - uniosłam podejrzliwie brew.
- Cholera, Mercedes, to była po prostu niezła laska - sfrustrowany parsknął, na co odsunęłam się szybko od niego.
- Nie powiedziałeś tego - warknęłam.
- Daj spokój, chyba nie będziesz robiła tutaj sceny zazdrości - przewrócił oczami.
- Luke, co się z tobą ostatnio dzieje, co? - jęknęłam. - Mam tego dosyć! Zadzwoń do mnie, kiedy zdecydujesz się, czy wolisz być ze mną, czy z młodszą, mało popularną szmatą, która miała na sobie więcej tapety niż ja w ciągu całego miesiąca!
- Mercedes... - szepnął, łapiąc mnie za łokieć. - Wiesz dobrze, że wolę ciebie. Po prostu oboje mieliśmy gorszy dzień i musimy odpocząć. Spotkamy się jutro w szkole, okej? A do tego czasu oboje odetchnijmy.
Pokiwałam głową, marszcząc przy tym czoło. Czy to był jego dziwny sposób na zerwanie? Bo jeśli tak - chłopak nie ma pojęcia, co traci. Ignorując nieprzyjemne ukłucie w sercu, obróciłam się na pięcie i jak najszybciej odeszłam od blondyna. Następnie wyciągnęłam telefon i napisałam do Katie i Mii SMS-a o treści "S.O.S.". Potem podeszłam do Willa, który gadał z jakimiś znajomymi.
- Wracamy - powiedziałam do niego, łapiąc go za przedramię.
- Co? - zmarszczył niezrozumiale brwi.
- Wracamy do domu, Will - wytłumaczyłam mu, starając się nie brzmieć na zbyt zniecierpliwioną. - Wysłałam Mii i Katie SMS-a, żeby tam zaraz przyjechały. Muszę być przed nimi.
- Nie mogłaś pojechać z nimi? Przecież jedziecie w tym samym miejscu.
- Ja... um, nie pomyślałam o tym - zmrużyłam oczy. - Ale teraz już za późno. Will, proszę cię. To bardzo blisko, będziesz mógł tu wrócić.
- Nie cierpię cię - syknął, żegnając się ze znajomymi i już po chwili siedzieliśmy w jego aucie. Drogę spędziliśmy w ciszy, co jakoś specjalnie mi nie przeszkadzało. Co chwilę jedynie zerkałam na deskę rozdzielczą, sprawdzając, czy przypadkiem blondyn zbytnio się nie guzdra. Po kilkunastu minutach zaparkował przed moją rezydencją.
- Do zobaczenia jutro! - krzyknęłam śpiewnym głosem, na co przewrócił oczami. Zignorowałam go, zatrzasnęłam drzwi i szybko popędziłam do swojego pokoju. Usiadłam wygodnie na łóżku - a przynajmniej na tyle, na ile pozwalała mi obcisła kreacja - i otworzyłam Facebooka w przeglądarce na moim Macbook'u. Wklepałam kilka wyrazów i w tym samym momencie kiedy okienko, którego szukałam, otworzyło się, Mia i Katie wpadły do pokoju.
- Co się stało? - zapytała się rudowłosa, odgarniając swoje loki za ucho. - Przyjechałyśmy najszybciej jak się dało.
Z uśmiechem na twarzy przysłuchiwałam się jej nerwowych wyjaśnień.
- Musimy wyjaśnić sobie jedną rzecz, a potem przejdziemy do sedna - odezwałam się, gdy Katie przestała się przede mną płaszczyć.
- Jaką? - zaświergotała Mia, chwytając w palce ramkę ze zdjęciem Luka. Rzuciłam jej ostrzegawcze spojrzenie, dzięki któremu szybko odłożyła ją na miejsce.
- Musicie wybrać między mną, a Hanną - odparłam nie owijając w bawełnę. - Nic pomiędzy. Mam jej dosyć i póki ja nie zechcę z powrotem się z nią zadawać, żadna nie będzie tego robić, zrozumiano? - uniosłam brew.
- Tak, Mer - pokiwała szybko głową Mia. - Przecież dobrze wiesz, że zawsze byśmy stanęły po twojej stronie.
- Świetnie - klasnęłam w dłonie. - A więc teraz przejdźmy do sedna sprawy. - uśmiechnęłam się chytrze, odwracając laptopa wyświetlaczem w stronę moich przyjaciółek.
- Harry Styles... Dlaczego masz otwarty jego profil na Facebooku? - zmarszczyła czoło Mia.
- Zemsta jest słodka, kochane. A on nawet nie zdaje sobie sprawy, co go czeka. Pora się zabawić, moje dziewczęta. Pora rozpocząć grę - uniosłam wysoko brwi, otwierając okno chatu. - Pora pokazać mu, że z nami się nie zadziera, a kto to zrobi... nie kończy najlepiej. - kontynuowałam, stukając w klawiaturę, a następnie kliknęłam ikonkę "wyślij". Katie nachyliła się nad moim ramieniem.
- Czemu chcesz się z nim spotkać pojutrze? - zrobiła zdziwioną minę. - Przecież nie zadajemy się z takimi ludźmi.
- Nie, skarbie, nie robimy tego - przytaknęłam, zatrzaskując laptopa z hukiem. - Ale on ze mną zadarł i teraz czego go rewanż. Wykorzystam to, że łazi za mną jak szczenię i rozkocham go w sobie, a potem zostawię ze złamanym sercem. Niech pocierpi trochę chłopak. Niech dostanie w końcu to, na co zasłużył.
Uśmiechnęłam się, przymrużając oczy.
- A wy mi w tym pomożecie. Mia, Katie, wchodzicie w to?
CZYTASZ
"Mercedes" • h.s
Fanfiction"I'm the crazy bitch around here." Mercedes i Harry. Ona bogata. On biedny. Ona ma wszystko. On nie ma nic. Ona jest egoistką. On altruistą. Ona kocha swoje torebki. On oddał swoje serce dziewczynie. Oddał je Mercedes. Czyli historia o dwóch nas...