*Mercedes*
- Tak, tu Mercedes Evans - odpowiedziałam, zakręcając sobie na palcu loka i przysiadując na rogu łóżka.
- Chciałem cię poinformować, że sesja poszła naprawdę dobrze - oznajmił swoim zachrypniętym głosem, na co ledwo powstrzymywałam rosnącą w moim brzuchu ekscytację.
- Byłam pewna, że wszystko się uda - zaśmiałam się. - Ale dziękuję. Co w takim razie teraz robimy?
- Myślę, że powinniśmy umówić się na kawę. Przyniosę laptopa i razem obejrzymy zdjęcia. Pokażę ci moje ulubione i jeśli tobie także się spodoba, wyślemy je do magazynu. Co ty na to?
- Ja... znaczy... to świetny pomysł! - pisnęłam, zrywając się z łóżka i obchodząc pokój dookoła. - Może jutro o osiemnastej w Laduree? Wcześniej niestety nie mogę ze względu na szkołę - zaproponowałam.
- Mi jak najbardziej pasuje - zgodził się, a następnie po ustaleniu jeszcze kilku szczegółów i po pożegnaniu się, rozłączyliśmy się.
Po założeniu na siebie obcisłych, beżowych spodni oraz czarno-białego żakietu w kratkę i czerwonego beretu, chwyciłam jasnobrązową kopertówkę i opuściłam dom. Arthur czekał przed bramą, trzymając dla mnie drzwi. Przywitałam się z nim i zajęłam miejsce na wygodnym, skórzanym siedzeniu w limuzynie.
- Do Starbucksa, tego co zwykle - powiedziałam, wyciągając z kieszeni błyszczyk, a następnie przeciągnęłam nim po swoich wargach. - Musze tam być na dwunastą. - dopomniałam, obawiając się, że nowojorskie korki utrudnią nam dotarcie tam wciągu dziesięciu minut.
- Powinniśmy zdążyć, panienko - odpowiedział, na co skinęłam głową i wyjęłam swojego IPhone'a, który zaczął wibrować. Na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie Hanny, więc szybko odrzuciłam połączenie, cicho prychając pod nosem. Tak łatwo nie zamierzałam jej wybaczyć.
Gdy dotarliśmy na miejsce, wysiadłam z samochodu i weszłam do zatłoczonej kawiarni. Podeszłam do kasjera i zamówiłam sojowe latte. Po niedługim czasie dostałam kawę i udałam się z nią do stolika, gdzie siedziała Mia.
- Cześć, kochana - cmoknęłam koło jej policzka, bojąc się, że rozmarzę sobie błyszczyk. - Masz moje zakupy? - zapytałam się, na co brunetka energicznie przytaknęła i podała mi dwie błękitne torebki. Mia miała dzisiaj na sobie za dużą, fioletową bluzę i wysokie, białe buty, które sięgały jej pod kolana. - Nie miałaś czasu, żeby ubrać się... inaczej? - nie mogłam się powstrzymać.
- Zaspałam i ta bluza... wiesz, że normalnie tego nie noszę - szepnęła, zakładając kosmyk swoich włosów za ucho.
- A to co? Brownie?! - krzyknęłam szeptem. - Mia, od kiedy jesz niewegańskie rzeczy! I w dodatku takie tuczące!
- Nie zdążyłam zjeść śniadania, okej? - westchnęła, odsuwając od siebie talerz z niedojedzonym ciastem. - Poza tym i tak chciałam wziąć tylko gryza. - dodała niepewnie.
- Okej, nieważne - przewróciłam oczami. - Mam dzisiaj randkę z Lukiem.
- Naprawdę? Już dawno nigdzie razem nie byliście - zauważyła brunetka.
- Wychodzimy razem non-stop - od razu weszłam jej w zdanie. - Po prostu nie o wszystkim wam mówię, jasne? No ale nieważne, ważne teraz jest to, że muszę wyglądać nieziemsko. Elegancko, ale jednocześnie seksownie i totalnie nie mam, co założyć!
- Możemy pójść na zakupy - zaproponowała Mia.
- Tak... przy okazji kupimy ci coś do przebrania - skrzywiłam się, po czym złapałam za swoje latte i wstałam od stołu. - No chodź! - ponagliłam Mię, która nadal siedziała i patrzyła się na mnie nieobecnym wzrokiem.
*Harry*
Wróciłem do domu i zabrałem się za zmywanie naczyń, które pozostawiła po sobie moja siostra.
- Gemma! - krzyknąłem. - Ostatni raz za ciebie zmywam! Masz już dziesięć lat, powinnaś robić to sama!
Gdy nie otrzymałem odpowiedzi, zakręciłem kran i wszedłem do pokoju, który z nią dzieliłem.
- Gem...! - urwałem w połowie zdanie, kiedy zobaczyłem moją młodszą siostrzyczkę, zwiniętą w kłębek i cicho pochrapującą na kanapie. Pokręciłem głową, uśmiechając się pod nosem, po czym zamknąłem drzwi, uważając, żeby nimi nie trzasnąć. Odwróciłem się z zamiarem wrócenia do kuchni, aby dokończyć zmywanie, jednak powstrzymał mnie dzwonek w moim telefonie.
- Halo? - powiedziałem do słuchawki.
- Hej, stary, tu Seth - usłyszałem. - Mam problem i zastanawiałem się, czy nie masz dzisiaj wolnego czasu wieczorem.
- Raczej mam... a o co chodzi? - zapytałem się.
- Widzisz, dzisiaj są urodziny mojej matki i muszę zostać w domu, a mam robotę i myślałem, że mógłbyś mnie zastąpić. No wiesz, być kelnerem przez jeden wieczór, to knajpa dla nadzianych, dają niezłe napiwki.
- Tak... jasne - odparłem, drapiąc się po karku.
- Zajebiście! - krzyknął, przez co skrzywiłem się i odsunąłem telefon od ucha. - Moja szafka ma numer dwudziesty drugi, a kod do niej to dwanaście. Jest tam smoking, będziesz musiał go założyć.
- No dobra - westchnąłem. Seth jeszcze raz mi podziękował, po czym podał adres tego miejsca i godzinę, a następnie rozłączył się.
*Mercedes*
- Co myślisz? - zapytałam się, przeciągając dłońmi po srebrnej, cekinowej sukience. - Mia, ty chyba nie wysyłasz teraz SMS-ów! - krzyknęłam, patrząc na dziewczynę, która siedziała na czerwonej, lakierowanej kanapie i zamiast przyglądać się mi, stukała w dotykowy ekran swojego IPhone'a.
- Nie... po prostu Hanna mi napisała, że nie odbierasz od niej telefonów - przyznała.
- Oczywiście, że nie odbieram. Nie chcę z nią rozmawiać - przewróciłam oczami, po czym przyjrzałam się sobie w lustrze, jeszcze raz poprawiając swoją obcisłą kreację. - To co z tą sukienką?
- Myślę, że powinnaś z nią pogadać - oznajmiła Mia.
- Rozmawiamy o sukience, a nie o tej lafiryndzie, okej?! - krzyknęłam.
- Mer... - Mia wzięła głęboki wdech. - Wyglądasz prześlicznie.
Uśmiechnęłam się na jej słowa i usiadłam koło niej.
- Ledwo mogę w niej oddychać - sapnęłam, kładąc rękę na brzuchu.
- Znajdziemy coś innego w takim razie - uśmiechnęła się brunetka. - Jak w ogóle poszła sesja?
- Świetnie - odparłam jakby od niechcenia. - Jutro spotykam się z Mariem, żeby obejrzeć zdjęcia i wybrać, które wyślemy do magazynu.
- Wow... to cudownie - oczy Mii zaświeciły się. - Zazdroszczę ci.
- Wiem - wzruszyłam ramionami. - Każda by zazdrościła.
Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam z powrotem do przymierzalni. Ściągnęłam z siebie tą niewygodną kieckę, po czym założyłam granatową suknię, obcisłą na górze i rozkloszowaną na dole. Była przepiękna, sięgała do samej ziemi, a ciemnoniebieskie kamienie zdobiące dekolt jedynie dodawały jej elegancji.
- I jak? - zapytałam się, wychodząc i obracając się wokół własnej osi.
- Jest idealna - przyznała Mia.
- Też tak sądzę - uśmiechnęłam się, po czym podeszłam do lustra i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. - Wyglądam jak księżniczka. - szepnęłam, przechylając głowę.
jeśli będziecie aktywni, nowy rozdział pojawi się już wkrótce!
CZYTASZ
"Mercedes" • h.s
Fanfic"I'm the crazy bitch around here." Mercedes i Harry. Ona bogata. On biedny. Ona ma wszystko. On nie ma nic. Ona jest egoistką. On altruistą. Ona kocha swoje torebki. On oddał swoje serce dziewczynie. Oddał je Mercedes. Czyli historia o dwóch nas...