*Mercedes*
Usłyszałam nad swoim ramieniem znajomy głos z charakterystyczną chrypką. Powoli uniosłam głowę, a gdy moje oczy spotkały się z zieloną tęczówką tego cholernego frajera, zabrakło mi tchu. Jakby to działo się daleko ode mnie, słyszałam jak Luke zamawia dla nas jedzenie, prawdopodobnie nie poznając kędzierzawego idioty. Ja jednak byłam zbyt zajęła narastającym we mnie gniewem.
- Czy to będzie już wszystko? Panienko? - zwrócił się do mnie, na co spiorunowałam go moim spojrzeniem, jednak po chwili odchrząknęłam, po czym podniosłam jedną brew.
- Tak, to będzie już wszystko - odparłam spokojnie. Harry kiwnął głową, obrócił się i odszedł. - Luke, pójdę na chwilę do toalety, dobrze? - powiedziałam, a blondyn skinął głową.
Toaleta stała tuż obok miejsca, gdzie przesiadywał personel. Zamiast jednak wchodzić do kabiny, weszłam pod kotarę, momentalnie wpadając na klatkę piersiową bruneta. Prychnęłam, po czym odepchnęłam się od niego rękoma.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam szeptem, ignorując ciekawskie spojrzenia innych, znajdujących się tam osób. - Policzę się z tobą, zobaczysz! Spróbuj zniszczyć mi mój wieczór... to... - nagle do moich oczu zaczęły napływać łzy. - Zadzwonię do... prawnika. - pociągnęłam nosem, szybko mrugając.
- Mer...
- Nie nazywaj mnie tak! Po prostu... nie... - chlipnęłam, wycierając pojedynczą łzę. - Nie wiesz, ile to wszystko dla mnie znaczy! Masz tego nie zniszczyć!
- Nie zniszczę, Mercedes, okej? - szepnął miękko, na co pokiwałam głową, otarłam oczy i zmieniłam wyraz twarzy.
- No jasne, że nie. Inaczej spotkamy się w sądzie, zrozumiano? Lepiej się pilnuj - warknęłam, a następnie wyszłam stamtąd i wróciłam do mojego chłopaka.
- Płakałaś? - zapytał się mnie blondyn.
- Nie, poprawiałam makijaż i niechcący dźgnęłam się w oko - odpowiedziałam miękko. Kłamstwa zawsze dobrze mi wychodziły. Luke skinął głową, po czym zaczął opowiadać o jego ostatnim meczu polo. Po niecałych dwudziestu minutach Harry wrócił, trzymając na ramionach dwa, duże talerze.
- Średnio wysmażony stek - powiedział, kładąc danie przed Lukiem. - A dla pani tofu z... - nagle potknął się o wystającą deskę, a całą zawartość talerza spadła na moją sukienkę. Podniosłam się z piskiem, wymachując dłońmi.
- Ja... ty... pożałujesz tego! - krzyknęłam. Luke także podniósł się do pionu i wyciągnął moją stronę pojemnik z serwetkami, jednak ja w tym momencie jedyne, o czym myślałam, to wbicie swoich ostro spiłowanych paznokci w gardło zielonookiego biedaka. - Ostrzegałam cię! - wrzasnęłam, podchodząc do Harrego.
- Ja... przepraszam, naprawdę! - powiedział, podnosząc dłonie do góry.
- Mam w dupie twoje przeprosiny! - szczeknęłam, uderzając rękoma w jego klatkę piersiową i tym samym zmuszając go do cofnięcia się o krok. - Jesteś cholernym... - kolejne uderzenie -...idiotą!
Kolejne wydarzenia stały się bardzo szybko. Pchnęłam bruneta jeszcze kilka razy, a gdy stał już przy krawędzi podestu, odskoczył na bok, zanim zdołałam go walnąć, jednocześnie sprawiając, że wymachnęłam rękoma w powietrzu, straciłam równowagę i... wylądowałam w lodowatej wodzie.
Harry Stylesie, nie masz pojęcia z kim właśnie zadarłeś.
i tu się wszystko zaczyna... :)
kolejny rozdział już wkrótce (pojawi się szybciej, jeśli będziecie aktywni!)
CZYTASZ
"Mercedes" • h.s
Fanfiction"I'm the crazy bitch around here." Mercedes i Harry. Ona bogata. On biedny. Ona ma wszystko. On nie ma nic. Ona jest egoistką. On altruistą. Ona kocha swoje torebki. On oddał swoje serce dziewczynie. Oddał je Mercedes. Czyli historia o dwóch nas...