Wasza historia #2

2.1K 119 29
                                    

Zaczęło się to dawno temu. Ja wiem? Chyba szłam wtedy do zerówki.
Mieszkałam w bloku mieszczącym się na terenie dawnego getta, gdzie kiedyś przetrzymywano żydów.Pewnego wieczoru, gdy akurat mieliśmy gości, chciałam wyrzucić jakieś śmieci do kosza, który znajdował się w kuchni. Akurat światło szwankowało i nie chciało się zapalić. Nie chciałam łatwo stchórzyć, choć bałam się ciemności. Gdy tylko weszłam do środka, włączone dotychczas radio zaczęło dziwnie burczeć, a wokół zapanowała głucha cisza, nietypowa dla miasta. Do tego pies zaczął dziwnie szczekać. Usłyszałam głos. Był męski i nie należał do nikogo, kogo znam. Nie pamiętam, co powiedział. Po otrząśnięciu się krzyknęłam, a tajemniczy głos zaczął się śmiać. Uciekłam z kuchni. Od tego momentu w różnych odstępach czasu dzieją się dziwne rzeczy.Kiedyś rano przesiadywałam w łazience myjąc zęby, gdy nagle kilka kosmyków moich włosów uniosło się samoistnie. Muszę dodać, że w pomieszczeniu nie było niczego o co mogły zaczepić się włosy. Nie były również naelektryzowane.Niedawno, bo tuż przed naszą przeprowadzką, z mieszkania nad nad naszym wyprowadziła się rodzina z małą dziewczynką, która miała skłonności do budzenia się z płaczem w środku nocy. Wtedy to normą były słyszane przeze mnie kroki. Po jakimś czasie płacz ustał, lecz kroki nie. Pomyślałam, że dziewczynka pewnie przestała się bać i już nie płacze. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że nikt tam nie mieszka. Uświadomił mi to dopiero wypadek z plamami na suficie. Mama zawołała tymczasowego lokatora mieszkania nad nami. Powiedział, że to pewnie pralka, bo się psuje, lecz nie ma czasu tego naprawić, bo przyjechał tylko na ten weekend, a tak mieszkanie stoi puste. Przeraziłam się nie na żarty. Jakim cudem słyszałam kroki już wcześniej?Więc niedawno przeprowadziłam się na wieś. Niby nic się tu takiego nie działo. Już miałam odetchnąć z ulgą, gdyby nie pewien wieczór. Zacznijmy od tego, że przez cały dom prowadzi tunel grzewczy. Od kominka w salonie, przez łazienkę,kuchnię i duży pokój, po sypialnię na górze, gdzie zazwyczaj śpię. Przez tunel przechodzą również dźwięki. Zwykle miałam super frajdę słuchając jak brat śpiewa pod prysznicem, lub rozmawiając z nim w ten sposób. Tego wieczora z wentylacji dobiegały ciche szepty i głośny śmiech mamy. Był to jednak śmiech bez emocji, co mnie zaniepokoiło. Pomyślałam również, że skoro są to głośne dźwięki, powinno je słychać też normalnie. Jednak poza odgłosami z tunelu nic nie słyszałam. Próbowałam zasnąć, jednak wtedy głosy się nasilały. Wreszcie zeszłam na dół, by poprosić rodziców o to, by tak głośno nie rozmawiali. Gdy jednak im to wyznałam obydwoje spojrzeli na mnie ze zdziwieniem."Jaki śmiech? My się nie śmialiśmy ani nie rozmawialiśmy!"- zapamiętałam słowa mamy. Widzieli jednak, że nie żartowałam. Tłumaczyli mi, że to pewnie wiatr.Chyba z dwa tygodnie temu wydarzył się kolejny incydent.Poszłam w nocy do łazienki za pilną potrzebą. Gdy spojrzałam na zegarek była pierwsza w nocy. Nagle usłyszałam dziwne stukanie, jakby rolety, tyle że roleta ani drgnęła. Olałam to, jednak po chwili ręcznik wiszący na haczyku zaczął się podnosić tak, że po chwili unosił się w pionie. Chwyciłam go i krzyknęłam "zostaw to!". Sama nie wiem, dlaczego. Powoli wycofałam się, bo z doświadczenia wiedziałam, że lepiej nie uciekać. Nie spałam całą noc. Nazajutrz opowiedziałam o tym tacie. Stwierdził, że to mysz, jednak ja wiem, że mysz nie jest w stanie sprawić, by ręcznik lewitował.Proszę o pomoc. Czy mam wierzyć w to co widziałam i słyszałam, czy lepiej nie? Co mam z tym zrobić?

Straszne HistorieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz