Rozdział 3

30 2 0
                                    

Sam

Właśnie skończyłem zajęcia z gry na gitarze. Od dwóch godzin nie mogę się skupić. Wciąż myślę o niej. To idiotyczne, bo nie wiem nawet jak ma na imię. W czasie przerwy między wykładami próbowałem ją znaleźć na korytarzu, ale nigdzie jej nie zauważyłem. A może mi się tylko wydawało. Może jej nie widziałem. Była tylko wytworem mojej wyobraźni?

Widzę jak korytarzem idzie Clark. To jeden z moich nielicznych przyjaciół w szkole. Większość po tym jak zerwałem z Abi wzięła jej stronę. Tak to jest gdy ma się wspólnych przyjaciół. Po rozstaniu Abigeil postanowiła ich w niekomfortowej sytuacji i postawiła przed wyborem z kim się wolą zadawać. Wybrali Abi, bo ma większą władze w szkole. A może ja tak sobie wmawiam?

- Cześć stary, jakiś taki nieprzytomny dzisiaj chodzisz. Próbowałem cię zaczepić jakąś godzinę temu, ale chyba nawet mnie nie zauważyłeś. Jakaś impreza była czy co?

- Hej, przepraszam. Szukałem kogoś. Nie ważne. – Nie umiałbym mu wytłumaczyć mojej fascynacji dziewczyną, której istnienia nawet nie jestem pewien – Coś się stało? – pytam, bo Clark wydaję się czymś dziwnie podekscytowany. Rozglądam się po korytarzu mimo wszystko szukając jej wzrokiem.

- Stary, żebyś wiedział. – odpowiada z uśmiechem – Na zajęciach mamy nową dziewczynę.

W jednej chwili całą swoją uwagę przenoszę na Clarka.

- Jak wygląda? – Proszę niech to będzie ona. Niech to będzie ona. To musi być ona.

- Długie czarne włosy, blada cera i najbardziej zielone oczy jakie w życiu widziałem. – mówi z lekkim rozmarzeniem w głosie, a ja mam ochotę mu przywalić – Wygląda jak laleczka z porcelany. – ciągnie dalej, nieświadom moich rozterek – Jest po prostu śliczna - kończy swoją wypowiedź wzruszeniem ramion.

- Jak ma na imię? – pytam może zbyt gwałtownie, bo Clark patrzy na mnie dziwnie.

- Cassie. A co? Znasz ją?

Cassie. Czyli jej sobie nie wyobraziłem. Czuję jak uśmiech sam rozlewa mi się na twarzy.

- Stary wszystko w porządku? Przerażasz mnie. – mówi mój przyjaciel z lekkim rozbawieniem – Znacie się?

- Jeszcze nie.– odpowiadam i nie mogę nic poradzić na to, że stoję i uśmiecham się do niego jak kretyn.

- Jak to: jeszcze nie?

- Widziałem ją rano. Od dwóch godzin chodzę po korytarzach i jej wypatruję.

- To jej szukałeś?!

- Tak. Nie umiem ci tego wytłumaczyć. Wiesz gdzie jest teraz?

- Teraz nie. Ale ma jeść z naszą paczką lunch. – mówi, ale jego spojrzenie pochmurnieje. No nie. On też?

- Dlaczego ją zaprosiłeś na lunch? – pytam ostrożnie.

- Bo nie chciałem, żeby pierwszego dnia jadła sama. Z resztą, miło się na nią patrzy, więc zastanawiałem się czy się z nią nie umówić. – mówi patrząc na mnie hardo.

- W takim razie niech ona zdecyduję z kim będzie chciała spędzić więcej czasu. – mówię, chociaż wiem, że jestem na gorszej pozycji, bo Clark zdążył już z nią porozmawiać. Chyba pierwszy raz mi się zdarzyło, że będę z kimś rywalizował o dziewczynę i to taką, której praktycznie nie znam. Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że ona jest tego warta.

- Okey, jak wolisz. – mówi i chyba jest zdziwiony tym, że nie mam zamiaru jej sobie odpuścić. Też się sobie dziwię, ale nie mogę dopuścić, żeby Cassie się umówiła z Clarkiem. Przecież on zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Złamie jej serce, a ja tym razem nie zamierzam być tylko chłopakiem na pocieszenie.

Niechciany cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz