Charlie
Nie powinnam z nim rozmawiać. Nigdy więcej. Dlaczego on wciąż siedzi mi w głowie, pytałam samą siebie w drodze do domu, który wynajmowałam wraz z Mią. Poznałyśmy się niedawno po moim przyjeździe tutaj choć "poznałyśmy" to nie jest odpowiednie słowo. Została mi podstawiona przez Billa, abym miała z kim wynajmować mieszkanie. Oczywiście stać mnie na własne przez pieniądze załatwione również przez Billa w formie zadośćuczynienia, ale tak jest ponoć bezpieczniej.
Na moje szczęście Mia nie jest zbyt towarzyska i nie muszę kłamać jej prosto w oczy. Tak naprawdę w ogóle nie muszę z nią rozmawiać. Zazwyczaj nie ma jej w mieszkaniu, bo całymi dniami siedzi w szkole w sali koncertowej. Tyle się dowiedziałam przynajmniej. Co już tam robi nie mam pojęcia. W każdym razie gdy już się trafi, że obie jesteśmy na miejscu rzadko zdarza nam się ze sobą gadać o czymś innym niż zakupy, które trzeba zrobić lub, kto co posprząta w tym tygodniu.
Zero spoufalania. Oto mi chodziło.
Zaczyna padać. Przyśpieszam kroku. Nagle czuję na karku palący wzrok. Odwracam się jednak nikogo nie dostrzegam. Staję się już chyba przewrażliwiona.
Idę dalej szybkim krokiem. Krople deszcze uderzają mnie coraz mocniej w głowę. Pewnie wyglądam jak zmokła kura. Wciąż mam to dziwne uczucie, że jestem obserwowana. Znów zaglądam za siebie. Wciąż nikogo nie ma. Skręcam w moją ulicę i zatrzymuję się na rogu. Po chwili zza zakrętu powoli wyjeżdża czarny jeep z zaciemnionymi szybami.
Być może to panika. Nie mam pojęcia. Ale zawracam i rzucam się biegiem w przeciwną stronę od mieszkania po drodze wybierając na telefonie numer do Billa. Odbiera po trzecim dzwonku.
- Halo?
- Bill? - dyszę do komórki odwracając się jednocześnie i dostrzegając, że samochód zdążył nawrócić. Szybko skręcam w jakąś uliczkę.
- Charlie? Co się dzieje?
- Wydaje mi się - mówię z trudem - że ktoś mnie śledzi - rzucam się w kolejny zakręt.
- Jak to wydaje ci się?
- Jakiś samochód... jechał za mną... myślałam, że to przypadek, ale gdy zawróciłam on też. - odwróciłam się i ujrzałam to samo auto właśnie skręcające w moją stronę. Znów zmieniłam kierunek - Bill on jedzie za mną! - wydyszałam prawie płacząc.
- Uspokój się! - rozkazuje mi - Gdzie jesteś?
- Nie wiem. - rozejrzałam się nie zwalniając tempa - Skręciłam gdzieś i nie wiem.
- Wciąż za tobą jedzie?
Spojrzałam za siebie. Szybko wpadam w kolejny zakręt i przystanęłam za ścianą budynku.
- Chyba... chyba go zgubiłam.
- Chyba?
- Nie wiem Bill! - krzyczałam do telefonu - Gdy spojrzałam to go nie było. Skręciłam znów. Stoję za jakimś budynkiem.
- Cassie? - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się w jego stronę. Niedaleko mnie z torbami po zakupach stał chłopak, który jeszcze kilka minut temu siedział w moich myślach i nie chciał ich opuścić patrząc się na mnie z niepokojem. Podszedł bliżej - Cassie? Co ty tutaj robisz? Nic ci nie jest?
Tak dobrze było by móc komuś wszystko powiedzieć. Poczuć się wreszcie bezpieczną. Wyrzucić z siebie te duszące emocje. Ten strach.
- Charlie? - głos Billa podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Nie mogę nikogo narażać - Charlie? Co się dzieje? Mów do mnie.
- Ja... wszystko w porządku. - powiedziałam nawet nie wiem do którego z nich.
- Jest ktoś tam z tobą? - zapytał Bill.
Sam był już praktycznie koło mnie. Wpatrywał się we mnie dziwnie.
- Tak. - mówię do słuchawki - Kolega z uczelni.
Usłyszałam za sobą warkot silnika. Nie odwracałam się. Wiedziałam co zobaczę. Chwyciłam szybko Sama pod ramię i ruszyłam do przodu licząc, że jakimś cudem mnie nie zauważą.
- Co ty robisz? - zadał pytanie Sam. Spojrzałam w jego stronę.
- Nie odzywaj się. - powiedziałam poważnie - Proszę. - dodałam, a następnie powiedziałam do telefonu - Są za mną Bill. Nie odwracaj się! - syknęłam do chłopaka, który spojrzał za nas.
- Kto jest za tobą? - zapytał, lecz jak tylko przyłożyłam palec do ust.
- Daj mi chłopaka do telefonu. - usłyszałam Billa.
- Co?
- Nie wiesz gdzie jesteś. Ja nie wiem gdzie mam przyjechać aby ci pomóc. Czy ci się to podoba czy nie od teraz ten chłopak jest w to wplątany i mam nadzieje, że to rzeczywiście jest kolega, a nie wróg.
CZYTASZ
Niechciany cud
RomanceWyobrażacie sobie jak to jest umrzeć? Wasze wszystkie plany zostają wymazane gumką, wasi przyjaciele i rodzina zostają od was odgrodzeni grubą linią. Nic nie możecie zrobić. Charlie Roberts nie żyje. Cassie Morris właśnie żyć zaczęł...