Rozdział 6

15 1 0
                                    


Charlie



Przeanalizujmy moje obecne położenie.

Chłopak, którego właśnie poznałam wyznał mi, że podobam się jemu i jego koledze przez co nie powinnam przebywać z jego byłą dziewczyną, co prowadzi do tego, że idę z nim teraz za rękę nie wiadomo gdzie?

Co się tu odprawia?!

Wyrwałam rękę z uścisku Sama.

- Słuchaj. Serio dziękuję za miłe słowa, ale tak naprawdę prawie cię nie znam. Nigdzie z tobą nie pójdę. Wracam do szkoły. - powiedziałam po czym obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wejścia do budynku, z którego przed chwilą mnie wyprowadzono. Jednak ten dziwak wciąż nie odpuszczał.

- Czekaj. - zastąpił mi drogę. Ze swoim wyrośniętym ciałem akurat nie miał z tym dużego problemu. Czułam się przy nim jak Calineczka - Rozumiem, że możesz mieć obawy co do wyjścia z dopiero co poznanym chłopakiem. - uśmiechnął się do mnie nerwowo - ale naprawdę możesz mi zaufać.

Zaufać. Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. Ja nikomu nie mogę ufać.

Ta myśl jeszcze bardziej umocniła mnie w decyzji o pozostawieniu chłopaka.

- Na razie Sam. - powiedziałam stanowczym głosem i wyminęłam go szerokim łukiem. Tym razem nie próbował mnie zatrzymać.

Poniekąd było mi z tego powodu przykro, ale właśnie tego chciałam.

Ponoś konsekwencje swych czynów Charlie.

Smutek szybko przerodził się w żal.

Czy nigdy nie będę mogła nikomu w pełni zaufać? Zwierzyć się z tego okropnego dnia? To takie niesprawiedliwe.

Weszłam do szkoły. Na korytarzu przebywało tylko kilka osób. Reszta pewnie jest w pseudo stołówce.

-Cassie! - usłyszałam wołanie. Dopiero po chwili zrozumiałam, że głos woła mnie. Odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. W moją stronę szedł Clark - Cassie. Wszystko w porządku? Masz dziwną minę. Gdzie Sam?

- Tak, wszystko w porządku, a Sam został na dworze.

W oczach Clarka dostrzegłam małą iskierkę triumfu. Czyli naprawdę ze sobą rywalizują? I to o mnie?!

- No cóż nie ważne. - powiedział - Chodź na stołówkę. Mieliśmy zjeść razem, a ty, póki co, nawet nie zdążyłaś usiąść. - ciągnął z uśmiechem.

To brzmiało tak kusząco. Usiąść z normalnymi ludźmi w normalnej szkole i poczuć się przez chwilę normalnie. Ale jeśli Sam miał rację i podobam się również Clarkowi to znaczy, że będzie próbował się zbliżyć. Ja będę musiała kłamać. Nie chcę tego. Nie chcę takiego życia.

- Przepraszam. - powiedziałam cicho. Bojąc się, że za chwilę załamie mi się głos wyrzuciłam szybko na jednym wdechu to co miałam do powiedzenia - Wydajesz się być naprawdę miły, ale nie mogę. Proszę daj mi spokój. - ostatnie zdanie powiedziałam prawie niesłyszalnie.

Nie patrząc na niego ruszyłam w głąb korytarza. Nie wiem ile tak chodziłam po szkole nim znalazłam wreszcie swoją szafkę. Wyjęłam z niej cienką kurtkę, spakowałam kilka podręczników do torby, a następnie ruszyłam do wyjścia.

Wagary pierwszego dnia. Tylko tak dalej Charlie.





Niechciany cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz