#7

72 10 0
                                    

Dziś śniła mi się Alice. Była piękna, wręcz idealna. Jej skóra była blada jakby nigdy nie zobaczyła słońca. Miała białą sukienkę i czarne oczy, jak te wszystkie kobiety z horrorów. Jej ręce pokrywały głębokie rany na zmianę z bliznami.

- Michael zaufaj mi. Tylko ja jestem w stanie ci pomóc. - Szeptała chodząc wokół mnie. Bałem się jej. - Nie bój się mnie. - Cholernie się jej bałem. Zacząłem uciekać usłyszałem tylko jak za mną krzyczy - Masz się mnie nie bać! Tylko ja jestem w stanie ci pomóc!

Obudziłem się zdyszany. Do pokoju weszła moja mama z pytaniem czemu drę się o 4 nad ranem. Dzięki za troskę mamo. Powiedziałem jej tylko, że miałem koszmar. Nie przejęła się tym zbytnio. Wróciła do swojego pokoju, zostałem sam w ciemnym pomieszczaniu.

- Michael...- Zakryłem rękoma uszy. Tylko nie Alice. - Michael, widziałeś?

- Odejdź- Szepnąłem.

- Twoja mama jest taka podła. Nie przejęła się swoim małym synkiem. Która matka  by się nie przejęła swoim dzieckiem?

- Ona mnie kocha Alice.- Odpowiedziałem płaczliwie. Nie chcę z nią rozmawiać, nie chcę jej słyszeć. Nie chcę słyszeć tego okropnego głosu.

- Kocha!? - Roześmiała się złośliwie. Miałem dość. Chwyciłem temperówkę z biurka i rozkręciłem.

- Ona cię nie kocha. Jesteś wpadką. Urodziła cię bo musiała, bo tak wypadało. Jak by na nią wołano gdyby usunęła dziecko?- Wziąłem ostre narzędzie i przejechałem po lewej ręce. Ten okropny śmiech ustał. Uśmiechnąłem się do siebie. Ponownie zrobiłem cięcie. Wpadłem w jakiś amok i robiłem jeszcze więcej krwawych kresek. Nie przestawałem dopóki całą lewa dłoń nie ociekała od krwi. Nie słyszałem jej. Cisza, piękna cisza ogarnęła mój umysł.

✔Alice, moja nowa przyjaciółka || M.C✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz