Chwilę trwaliśmy w tej pozycji, aż w końcu Bill odsunął się ode mnie i nucąc coś pod nosem, powędrował w stronę fotela, na którym jeszcze chwilę temu siedział.
- Gd-gdzie my jesteśmy?- wykrztusiłam.
Demon stanął za fioletowym siedziskiem i oparł się łokciem o oparcie owego fotela.
ty już dobrze wiesz co to za miejsce... tylko póki co nie jesteś w stanie tego dostrzec.
I co to niby miało znaczyć? Dlaczego on ciągle mówił niezrozumiale?
Posłałam mu spojrzenie, które gdyby mogło, to potrafiłoby zabić.
On za to odpowiedział mi bezczelnym uśmiechem, a potem wskazał miejsce naprzeciwko siebie. Chciał, abym znowu wróciła na ten okropny fotel? I co może jeszcze wdała się z nim w kolejną rozmowę?
no tak byłoby najlepiej.
Nie ruszyłam się z miejsca. Chciałam wrócić do pokoju, do brata.
Niespodziewane poczułam jak coś mnie podnosi. Okazało się, że wokół mojej osoby została zmanifestowana niebieska energia, a jej źródło pochodziło z rąk Ciphera.
Unosiłam się kilkanaście centymetrów nad ziemią, a moje ciało przybrało pozycję człowieka ukrzyżowanego.
Bill zacmokał z niezadowoleniem i znów się do mnie zbliżył. Moje ciało zaczęło dygotać, a skóra stała się bledsza. Bałam się, iż znów postanowi coś mi pokazać.
Swoją drogą na samą myśl zrobiło mi się niedobrze. A to był dopiero początek... Poczułam jakby coś utkwiło mi w gardle... Chciałam to wyciągnąć, ale moje ręce były unieruchomione.
co? mówisz coś do mnie, gwiazdeczko? niestety nie rozumiem...
Okropne nabijanie się demona sprawiło, iż moja blada skóra zamieniła się w czerwoną ze złości. Niezrozumiałe jęki powiększały się jak owy przedmiot w mojej krtani zbliżał się do buzi. Chciałam w końcu to wypluć, ale rzecz się zatrzymała...
no wykrztuś to z siebie, skarbie!
Można powiedzieć, iż po jego słowach tak się właśnie stało. Z moich ust wyleciało oko. Bill zręcznie je pochwycił zanim spadło na ziemię, a potem zaśmiał się dźwięcznie. Przystawił mi to ślepie do twarzy, a ja już dobrze wiedziałam do kogo należy. Czyżby Dipper też tu był? Dlaczego Cipher wyrwał mu oko?
Pstryknął palcami, a ja znowu wylądowałam na kolanach. Odruchowo przystawiłam dłonie do szyi, aby przekonać się czy nie wsadził tam innych części ciała mojego brata.
nie bądź śmieszna, Mabel...
Miałam dość takiej bezczynności. Nie chciałam tu z nim dłużej siedzieć, chciałam uratować brata przed wykrwawieniem. Dlatego gdy tylko Bill podał rękę, aby pomóc mi wstać, ja... Pociągnęłam jego dłoń w ten sposób, że on upadł, a ja pognałam do przodu. Nie obchodziło mnie, że próbuję uciec przed demonem.
Co było najdziwniejsze? Że biegłam w kompletnej ciemności. Byłam w środku... niczego. Wiedziałam co zostawiłam za sobą, ale nie miałam pojęcia do czego dążę.
Wyjście- to było coś co chciałam zobaczyć, a jednak nie potrafiłam go znaleźć, a nawet sobie wyobrazić.
Czas w tym miejscu pokazywał się tylko w postaci mojego zmęczenia. Nie mogłam już dłużej się przemieszczać, bo czułam, iż moje nogi zaraz wyrwą się spod mojej kontroli i upadnę.
Niespodziewanie zobaczyłam zielone drzwi. Dziękowałam Bogu za tak iście piękne wyjście. Jednakże coś tu nie pasowało... Gdy dobiegłam do zielonego cudu postanowiłam go obejść. Drzwi były postawione bez żadnych ścian- zupełnie jakby prowadziły do nikąd.
Odgarnęłam włosy, a potem spojrzałam na resztę pustkowia o niezmienionym krajobrazie. Najwidoczniej to była moja jedyna droga ucieczki.
Otworzyłam je i przeszłam. Miałam zamknięte oczy, a liczyłam na to, że gdy je otworzę zobaczę Dippera.
Śmieszne, jak bardzo się myliłam...
Gdy tylko przeszłam przez próg, zaczęłam spadać, aż w końcu moje ciało obiło się o fotel.
herbaty?
Nie... Nie, nie, nie... To jest niemożliwe. Gdzie ja jestem? W kolejnej bańce, z której nie mogę uciec? Chociaż nie... To przypomina bardziej umysł! Taki jak u wujka, gdy próbowaliśmy znaleźć Ciphera.
brawo, brawo... a więc może używasz mózgu...
Ale skoro jestem u siebie, dlaczego nie mogę nad niczym panować?
bo mi się oddałaś, Mabel, widzisz... teraz to miejsce jest moje...
- Teraz rozumiem Cipher...- spojrzałam na niego, a na mojej twarzy zawitał uśmiech- Jesteś uwięziony w sferze duchowej...
On kiwnął tylko głową, ciekawy do czego dążę.
- Więc bardzo łatwo mogę cię tu uwięzić. Skoro miejsce należy do ciebie, a zostało stworzone dla mnie... Możemy odwrócić naszą sytuację.
I znowu śmiech. Nie rozumiałam tego, właśnie pokazałam w jak bardzo złej jest sytuacji.
może podziałałoby to, złotko, gdyby nie ważny szczegół... kiedy my sobie tutaj siedzimy, ty i twój słodki braciszek odprawiacie rytuał, który uwolni mnie ze sfery astralnej i wprowadzi w trzeci wymiar.
Cisza, nic nie mówiłam. Nie myślałam. Byłam na przegranej pozycji. I to właśnie wtedy kiedy myślałam, że mam największe szanse.
oh, jednak nie jest tak kolorowo jak się wydawało, prawda panno Pines?
![](https://img.wattpad.com/cover/82723938-288-k136204.jpg)
CZYTASZ
depravity falls.
Fanfictionco jeśli przerzucimy bliźniaki Pines do innego uniwersum? słyszeliście kiedykolwiek o depravity falls? nie? w takim razie zapraszam... postaram się otworzyć wasze cudne oczka.