Rubeus znów walnął się w czoło.
- Jest przy jeziorze - Li wskazała kciukiem za siebie. - Został.
Profesor westchnęła i zerknęła na pergamin.
- Idź po niego, Hagridzie - powiedziała olbrzymowi.
- Tak jest, pani McGonnagall. - Ruszył między stołami, odprowadzany setkami spojrzeń, dopóki nie wyszedł z sali.
Pani profesor zerknęła na przyjaciół.
- Mówicie, że Severus Snape został przy jeziorze, tak? - skinęli głowami. - I wy też tam wcześniej byliście, tak? - znów skinęli głowami. - Jak w takim razie się przedostaliście? To po pierwsze, a po drugie: czemu nie zabraliście go ze sobą?
Lily, Li, Peter, Remus, Syriusz i James spojrzeli po sobie spłoszeni. Peter wystąpił krok na przód.
- Przepłynęliśmy wpław. - oświadczył. - A Snape się bał.
Pozostali pokiwali głowami, starając się robić takie miny, jakby to nie było dla nich nowością.
- Płynęliście przez jezioro - powtórzyła McGonnagall. - Czemu więc nie jesteście mokrzy?
- To proste, pani profesor - odparła Li. - Remus znał zaklęcie wysuszające.
- Ach tak...
McGonnagall jeszcze raz zerknęła na listę.
- No dobrze... powtórzę dla was instrukcję - popatrzyła na szóstkę przyjaciół. - Kiedy usłyszycie swoje imię, siadacie na stołku i zakładacie tę tiarę - wskazała na chłopca z tiarą siedzącego wciąż na stołku. - Stańcie tam - wskazała miejsce. Posłusznie ustawili się tam.
- Ma nas przydzielać stara czapka? - mruknął Syriusz do Jamesa.
- Nie wiedziałeś? - syknął Peter. - Zaraz zobaczysz.
- Skąd miał wiedzieć? - stanął w obronie przyjaciela Remus.
- Starczy - przerwała im Lily E.
Posłusznie zamknęli jadaczki. Ciekawe, w jaki sposób to zadziałało? Li zagapiła się na chłopca z tiarą.
Nagle jeden z szwów rozerwał się i tiara krzyknęła...- Hufflepuf!
Chłopak wstał ze stołka, oddał tiarę i pomaszerował do stołu z herbem borsuka, gdzie powitano go oklaskami i okrzykami.
- James Potter! - chłopak podszedł do stołka i usiadł na nim. Ledwie tiara dotknęła jego głowy wrzasnęła:
- GRYFFINDOR!
Wstał, oddał tiarę i pomaszerował do stołu lwa. Tam powitano go oklaskami i okrzykami.
Minęło paręnaście minut.
- Peter Pettigrew!
Podszedł do stołka, usiadł, założył tiarę. Nie zastanawiała się długo.
- GRYFFINDOR!
Następnie przyszła kolej na Remusa.
- Remus Lupin!
- GRYFFINDOR! - krzyknęła tiara, tak jak w przypadku Jamesa tuż po założeniu jej na głowę.
Podszedł do stołu lwa i usiadł koło Jamesa i Petera. Serdecznie go uściskali.
- Syriusz Black!
Czarnowłosy opuścił miejsce obok Li i podszedł do stołka. Tym razem trwało to znacznie dłużej. W końcu...
- GRYFFINDOR!
Dosiadł się do reszty kolegów.
- Lily White!
Li poczuła w gardle gulę, a żołądek ścisnął się jej ze strachu. Podeszła do stołka i włożyła tiarę na głowę.
- Hmm... Ciekawe, bardzo ciekawe - usłyszała głos w swojej głowie. - Chcesz być odważna, ale nie wiesz jak. Chcesz się sprawdzić. O, a jaka przebiegła! I dobrze się uczysz. I jesteś mądra, rozważna, lojalna. I kreatywna. I inteligentna. O, i oryginalna! w takim razie... RAVENCLAW!
~~~~~~~~~~~~~~
Przynajmniej się w Polsata nie bawię XD
W sumie to ja też jestem w Ravenclawie, więc ona spotka MNIE.
Ale nie z moim imieniem. Nie z prawdziwym, w każdym razie.
No to cześć!
~ Huncwotka_Z_Obozu_Jupiter
CZYTASZ
Huncwotka
FanfictionKiedy Li dostaje list do Hogwartu, nie wierzy bratu, że istnieje taka szkoła jak Hogwart. Szybko jednak przekonuje się, że na prawdę istnieje coś takiego jak magia, i że sama jest jej częścią. ~~~~~~ Okładka by: ja :3 ~~~~~~