14#

555 32 1
                                    

Lily obudziło... coś. Coś, co wylądowało na jej głowie. Było miękkie i... ciepłe? 

Otworzyła oczy. Znajdowała się w dormitorium dziewcząt, ale nie pamiętała, jak się tu dostała. To coś, co ją obudziło. Poduszka?

Usiadła na łóżku i zaraz oberwała następną.

 - Bitwa na poduszki? Jak mogłyście zacząć ją beze mnie? - wykrzyknęła do nieznajomych współlokatorek. 

Rzuciła poduszką w najbliżej stojącą dziewczynę z brązowymi kudłami. Tamta wrzasnęła, kiedy poduszka trafiła ją w głowę.

Li oraz dwie inne jej współlokatorki zaśmiały się i rzuciły w wir walki na poduszki.

[time skip]

[godz. 6:30, Wielka Sala]

Li razem z trzema współlokatorkami - Jean, Rosaline i Amare - weszły do Wielkiej Sali i usiadły przy stole Ravenclawu. 

 - Czemu jest tak mało ludzi? - spytała Li, rozglądając się. Przy stole Slytherinu siedziało dwóch chłopaków i jedna dziewczyna, przy Hufflepufie - trójka chłopaków i dwie dziewczyny, a przy Gryffindorze jakieś dwie nieznane jeszcze Li blondyneczki oraz...

 - Lily! - krzyknął Remus.

 - Chodź do nas! - dorzucił Syriusz.

 - Zapraszamy! - James machał do niej, żeby podeszła, Peter kiwał głową, a Evansówna uśmiechała się do Li. 

Li spojrzała na swoje koleżanki.

 - Ja idę - rzuciła, wstając. - pa!

Wzięła swoją torbę i podeszła do stołu Gryffindoru.

 - Jeny, nie mogę uwierzyć... - mruknął Remus. 

- Jakim cudem ty trafiłaś do Ravenclawu? - spytał z niedowierzaniem Syriusz.

Li wzruszyła ramionami.

 - Nie da się zmienić domu? - zapytała z nadzieją.

 - Nie da się - usłyszała znienawidzony głos za plecami. 

Blondyneczki zapiszczały z emocji, a Li zmarszczyła brwi. 

 - Clarence - syknęła.

 - Co się tak pienisz, Li? - Clar usiadł koło niej.

Odsunęła się od niego.

 - Co tu robisz? - wywarczała.

 - Siedzę  - odparł.

 - No widzę. 

 - To co się pytasz? - dał jej kuksańca.

 - Nie pozwalaj sssobie, Clar - wysyczała i podniosła się z miejsca. Złapała torbę.

 - Z takim językiem to mogłabyś być w Slytherinie. - zaśmiał się chłopak.

Lily, Remus, Syriusz, Peter i James przyglądali im się bez słowa. 

 - Zamknij się, debilu - warknęła, po czym posłała uśmiech w stronę przyjaciół i powiedziała - pa. Idę się przygotować do lekcji. 

Kiedy odchodziła, usłyszała jeszcze głos Clara:

 - Naprawdę mogłabyś być Ślizgonką! 

 - Dziwię się, że Tiara w ogóle cię przydzieliła! - odkrzyknęła i  nagle zatrzymała się w pół kroku. Nikt nie mógł tego widzieć, ale na jej twarz wpełzł złośliwy uśmiech. Odwróciła się do chłopaka.

Zaczęła iść w jego stronę, jednocześnie zmieniając się w tego aniołka, który był "jego" aniołkiem, kiedy razem z Jasonem mścili się na Clarze. 

Jej uszu dobiegły piski dziewczyn z jej dormitorium oraz tych blondynek. Ślizgoni ją zignorowali, a Puchoni wydali zduszone okrzyki.

Clar wytrzeszczył oczy.

Kiedy transformacja dobiegła końca, Li była dopiero w połowie drogi do chłopaka. Zaczęła się więc zmieniać w... ducha Mike'a.

 - T-to b-byłaś t-ty? - wyjąkał Clar.

 - Oczywiście - odparła Li.

 - Nieźle to rozegrałaś, siostra - usłyszeli głos Jasona. 

Li odwróciła się.

Chłopak stał w drzwiach i opierał się o framugę. 

 - Jason - syknął Clarence. - Już nie żyjesz...

Li wybiegła z WS, a za nią Jason. 

 - Jak was dorwę, to nogi z dupy pourywam!!! - krzyczał Clar.

I tak zaczęła się Wielka Gonitwa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzień dobry, jak się macie?

Ja smutam, bo się weekend kończy.

Ale nie ważne. Ponawiam pytanie: czy chcielibyście np. Q&A, bądź jakiś specjal?

Proszę, piszcie w komach!

Jeśli chcecie Q&A to piszcie pytania w komach!

Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania.

~ Huncwotka_Z_Obozu_Jupiter

HuncwotkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz