✏️9 "-Wypuść go"

642 48 6
                                    

Kiedy miałam przekroczyć próg mojego pokoju usłyszałam głośny strzał.

Odwróciłam się gwałtownie w stronę Charlsa.Nasze zdezorientowane spojrzenia się spotkały,po czym zbiegliśmy po schodach,aby sprawdzić co się stało.Czułam jak łzy napływają do moich oczu,myśląc o najgorszych scenariuszach.Mimo,że mój brat jest psycholem i czasami dostaję mi się od niego,to i tak bardzo go kocham.

Zatrzymałam się na ostatnim stopniu,koło blondyna,widząc dwóch policjantów na podłodze.Obok nich,oparty o ścianę,stał John z pistoletem w ręce,który po chwili upuścił na podłogę,wydając przy tym kolejny huk.

-Co tu się stało?-zapytałam drżącym głosem,przykładając rękę do swojego czoła.

-Nie-Nie chciałem-zająkiwał się,po czym usiadł na podłodze.

-Jak nie chciałeś to czemu to zrobiłeś?!-wydarłam się,wymachując rekami,a Charlie nadal stał w tym samym miejscu,analizując sobie wszystko.

-Musiałem..-wstał z drewnianej podłogi,a po chwili stał już obok mnie-To ty po nich zadzwoniłaś?-spojrzał na mnie z góry przerażającym wzrokiem

-Tak,ale musiałam-powiedziałam ciszej,przegryzając wewnętrzną stronę policzka.Przymknęłam lekko oczy kiedy widziałam jak próbował się zamachnąć.Schyliłam głowę w dół,zaciskając mocno powieki,ale ku mojemu zdziwieniu nie poczułam bólu na swoim policzku.

-Nie będziesz jej bił.-usłyszałam poważny ton głosu Charliego,po czym otworzyłam oczy,podnosząc głowę.Blondyn trzymał mojego brata za umięśnioną,prawą rękę,a w ich oczach widziałam złość.

-Bo co mi zrobisz?-zaśmiał się,wyrywając swoje,potężne ramię z jego uścisku.

Nie usłyszałam od niego odpowiedzi.Nad czymś intensywnie się zastanawiał,a pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach.

-Kim ty jesteś i gdzie jest Leondre?-zapytał po chwili.

-Skąd ta pewność,że ja wiem gdzie on jest?-droczył się z nim.

-Stąd,że masz jego nagie zdjęcia!-zacisnął swoją szczękę,patrząc raz na mnie,a raz na blondyna.

John zaśmiał się ironicznie,a ja przełknęłam głośno ślinę,nie wiedząc czy wygadać się przed Charliem i powiedzieć mu prawdę,której się bałam.

-A wiesz ile na nich zarobie!-klasną w swoje dłonie,uśmiechając się.

-On przetrzymuje Leo w piwnicy-powiedziałam pod nosem,zaciskając swoje dłonie i gardząc się za te słowa w swoich myślach.

-Co ty powiedziałaś?!-John podszedł do mnie,a mój strach odszedł na urlop,a w zamian pojawiła się pewność siebie.

-To co słyszałeś!-wydarłam się,a wzrok nastolatków skierował się na moją osobę.

-Od kiedy ty taka jesteś?-zacisnął swoje dłonie na moich nadgarstkach.

-Od dzisiaj,a teraz mnie puść.-wysyczałam przez zęby,powstrzymując się przed wybuchem płaczu.

-Wypuść go-podszedł do nas Charlie,który cały czas był dziwnie opanowany.

-Kiedyś będziesz błagał żebym to ja wypuścił ciebie-odwrócił się w jego stronę,a uśmieszek z jego twarzy nie znikł ani na sekundę.

-Jak to?-pokręcił głowę..-Przyglądałam się im,słuchając każdego słowa.Kiedy  John był odwrócony i skupiony na rozmowie z blondynem,postanowiłam opracować plan.

Nie miałam zbyt wiele czasu na przemyślenia i układanie scenariuszy,więc moim celem było pójście po Leo...A dalej to już akcja potoczy się sama,przynajmniej mam taką nadzieje...

Szłam wolnym krokiem blisko ściany w kierunku drzwi,prowadzących do piwnicy.Otworzyłam powoli szafkę,nie zwracając uwagi na ich głośne rozmowy.Wyjęłam z niej klucz,uważając,aby za bardzo nie hałasować.Przekręciłam nim w drewnianych drzwiach,następnie lekko je popychając.Weszłam,zagryzając z nerwów dolną wargę i przymykając za mną wejście.Zeszłam,już szybkimi krokami na dół,szukając wzrokiem bruneta.Podeszłam do materaca,na którym leżał skulony z zamkniętymi oczami,lekko szturchając go w ramię.

-Leo?-schyliłam się nad nim,przez co moje włosy opadły na jego twarz.

-Jeszcze pięć minut..-próbował odgarnąć moje kosmyki,które opadały na jego lewy profil.

-Leo-powiedziałam już trochę głośniej,na co wzdrygnął,otwierając szybko oczy.

-Co się stało?-spytał zaspanym głosem.

-Charlie jest na górze-pomagałam mu wstać.

-Serio?-

-Ciii..-uciszyłam go,kiedy mówił za głośno-Kłóci się z moim bratem.

-Płakałaś?-przystanął na chwilę,odgarniając mój kosmyk włosów za ucho.

-To teraz nieważne-potrząsnęłam głową-najważniejsze jest to,żebyś się stąd wydostał-złapałam go za rękaw od bluzy ciągnąc w stronę schodów.

-Poczekaj..-zaciągnął mnie z powrotem.

-Co?-wywróciłam oczami.

-Znowu cię uderzył?

-Nie,nic mi nie jest..Po prostu jestem za wrażliwa.-błądziłam wzrokiem wszędzie dookoła,unikając jego wzroku.-chodź!zostało mało czasu!-odwróciłam się w stronę schodów,ale zamiast nich zobaczyłam wkurwioną twarz mojego brata,ale nadal z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

-Gdzie się wybieracie?-zapytał.

-Tam gdzie ciebie nie ma-wtrącił się Leondre,stając obok mnie.

-Ja jestem wszędzie,przede mną nie uciekniecie.









----------------------------------------------

Piszcie czy ok ;)

I jak są błędy XD


Gdzie jest Leo? /BaM [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz