8. Ucieczka i pomoc w walce.

589 27 6
                                    


~(Jack)~


Gdy z Lidią ustaliliśmy plan, postanowiłem wyjść z pokoju, aby udać się do Mikołaja, który znajdował się w sali Sfery Snów. Zanim jeszcze przy nim stanąłem, zapytał;
- Co robi Lidia? Dlaczego jej nie pilnujesz! - Odwrócił się w moją stronę, wbijając we mnie wściekłe spojrzenie. Nigdy nie sądziłem, że ta sprawa trapi go aż tak mocno. Przez chwilę owładnęło mną poczucie winy, jednak powtórzyłem sobie, że robię właściwą rzecz.
- Spokojnie - odparłem, unosząc dłonie w obronnym geście - Zasnęła. Nie mam zamiaru siedzieć tam dwadzieścia cztery godzin na dobę... - North pogładził swoją długą brodę i westchnął ciężko. Był zmęczony, ale dlaczego? Czyżby chodziło o te spalone domy, o których wspomniał Mrok? Nigdy się nad tym dłużej nie zastanawiałem, ale dlaczego Lidia to robiła...?
Zanim zdążyłem dojść do jakiejkolwiek konkluzji, z korytarza dobiegł głośny huk, a po chwili przed naszymi oczami stanęła ciemnowłosa dziewczyna, której przy prawej ręce tańczyła ognista kula. Na jej twarzy pojawił się wrogi uśmiech, gdy wycelowała nią w Mikołaja.
Reagując najszybciej jak było to możliwe, złapałem pocisk w lodowy uścisk i wypuszczając większą ilość mocy, zamroziłem ją całkowicie.
North, który ledwo był w stanie zrozumieć co się stało, nie ruszył do ataku wystarczająco szybko, pozwalając Lidii uciec przez wielkie okno.
- Cholera! Uciekła nam! - Krzyknąłem, starając się na jak najbardziej wściekły ton, jednak w środku cieszyłem się, że nasz plan się powiódł. Miałem jedynie nadzieję, że tego nie pożałuje.

~(Lidia)~


Leciałam najszybciej jak umiałam, aż w końcu znalazłam się w kwaterze Mroka. Mężczyzna stał na środku ciemnego pomieszczenia, otoczony przez swoje Koszmary.
- Co tak długo? - zapytał niezadowolony. Nie chcąc wzbudzać podejrzeń, odpowiedziałam od razu.
- Zaczekałam, aż Strażnik wyjdzie z pokoju, myśląc że śpię - Nie skłamałam. Przynajmniej nie do końca. Czarny Pan odwrócił wzrok z czarnego ogiera, by spojrzeć na mnie. Przez chwilę, która zdawała się trwać wiecznie, przyglądał mi się, aż w końcu wzruszył ramionami.
- Dobrze. Ważne, że już jesteś - zaczął swoim zwykłym, znudzonym tonem. - Idź po swój miecz. Mam dla ciebie zadanie.
- Mogłabym najpierw odpocząć? - Po wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich godzin, nie miałam ochoty na niszczenie lub podpalanie czegokolwiek.
- Godzinę - odpowiedział spokojnie.
- Dzięki. - Nie czekając na więcej słów Mroka, odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam do własnego pokoju, wciąż rozmyślając nad tym co wydarzyło się w Bazie Northa.

~(Jack)~


Latałem nad Europą, sprawdzając czy gdzieś nie brakuje śniegu, aż nagle podleciała do mnie Mleczuszka. Wyglądała na wystraszoną, a jej starania, by przekazać mi co się stało, wychodziły jej marnie.
- Spokojnie, Mleczuszko... Co się stało? Ząbek ma kłopoty? - W odpowiedzi mała istotka skinęła głową. - Prowadź - odparłem szybko i w mgnieniu oka skierowaliśmy się do miejsca gdzie znajdowała się Wróżka.

Gdy doleciałem na miejsce, zauważyłem że byli tam już wszyscy Strażnicy, jednak walczyli z Koszmarami, które otaczały je z każdej strony. Zamroziłem kilka, torując sobie drogę do przyjaciół, jednak na miejsce jednego pojawiały się dwa kolejne. Zdawało się, że nie było końca tych potworów. Gdy myślałem, że nie dam już rady, konie, które mnie otaczały, zapłonęły żywym ogniem, a na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Lidia!- krzyknąłem radośnie. Dziewczyna znajdowała się nad nami, celując swoimi kulami w kolejnych wrogów.
Nie spojrzała na mnie. Twarz miała kamienną, ale nam pomagała. Po dłuższej chwili po Koszmarach nie zostało żadnego śladu, jednak atmosfera była wciąż napięta, bo każdy był "delikatnie" zdziwiony jej obecnością.
Miała już odejść bez słowa, jednak szybkim ruchem złapałem ją za nadgarstek, nie pozwalając się ruszyć.
-Więc, co cię tu sprowadza?- spytałem, starając się przy tym nie szczerzyć jak dziecko, które właśnie dostało cukierka.
- A wiesz, miałam podpalić jakiś duży dom rodzinny...- zaczęła, odwracając wzrok.
-Coś ci nie wyszło - stwierdziłem, czując w piersi niesamowitą ulgę.
-Tak jak twoje starania w byciu śmiesznym - rozbawiona, złapała się pod boki, tak samo jak zrobiła to wcześniej.
- Wyglądasz uroczo, kiedy tak łapiesz się pod boki, starając się wyglądać jak cwaniak - zauważyłem, wskazując delikatnie na jej ciało, co sprawiło, że od razu zmieniła pozycję.
-A ty wyglądasz uroczo, gdy denerwujesz wszystich do okoła - odpaliła niemal natychmiast. Co jak co, ale ona umie szybko odpowiadać na zaczepki - zaśmiałem się w myślach.
- Ehm, Jack? - zapytała nieśmiało Ząbek.
Lidia spojrzała na nią z nienawiścią i odleciała. Miałem ochotę iść za nią, jednak wiedziałem, że to nie odpowiednia chwila. Odwróciłem się do Strażników, jednak wtedy zobaczyłem jednego z Koszmarów, który właśnie pędził w tym samym kierunku, co dziewczyna.
- O nie - wyszeptałem i już przygotowywałem się do lotu, gdy drogę zagrodził mi Zając.
- A ty dokąd? Musisz nam to wytłumaczyć!

~(Lidia)~


Wleciałamdo ciemnej nory Mroka, gdy ten właśnie prowadził rozmowę - o ile z koniem możnają prowadzić - z jednym ze swoich Koszmarów. Nie chcąc z nim rozmawiać,skierowałam się do swojego pokoju, jednak głos mężczyzny mnie zatrzymał.
-Nie tak prędko moja droga, musimy porozmawiać - powiedział, a w jego głosiewyczułam gniew, który sprawił, że moje ciało przeszyły ciarki.
- Co się dzieje?- spytałam, starając się na jak najbardziej obojętny ton.
- Wcale nie podpaliłaś domu. - Zmarszczył brwi, powoli zbliżając się do mnie. Wcałym zamieszaniu, zapomniałam o zadaniu, które mi powierzył. - A na dodatek...- Jego głos stawał się coraz niższy i ostry. - Pomogłaś tym cholernymStrażnikom, pozbyć się moich Koszmarów... Zgaduję, że nie masz na to żadnegosensownego wyjaśnienia. - Dokończył, a ja jedynie patrzyłam na niego, gdy strachwe mnie wzrastał. Nie byłam w stanie się ruszyć, ani wydusić słowa.
-Oj pożałujesz tego. - Uniósł prawą dłoń, na około której szalał czarny piach.Gdy nią zapachnął poczułam delikatnie kłucie w okolicach brzucha. Przed oczamirobiło mi się coraz ciemniej.
Ostatnie co widziałam to jego złote oczy przepełnione wstrętem. Później mojeciało odmówiło mi posłuszeństwa, sprawiając, że z hukiem upadłam na ziemie.


____________________________________________


Ciąg dalszy nastąpi...

Wybór Losu | Strażnicy MarzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz