11. Tajemnicza Dziewczyna.

460 20 0
                                    


~(Jack)~


Do całej tej sytuacji brakowało mi jedynie tego, by Lidia zaczęła się wychwalać o tym jak to zna teren lepiej ode mnie. Mimo że miałem ochotę jej coś powiedzieć, brakowało mi sił na najmniejszą dyskusje, a sprzeczka nie byłaby najlepszą opcją w tej chwili, więc jedynie siedziałem razem z nią na ławce, pochłaniając chipsy. Zapomniałem jak to jest czuć głód. Zapomniałem jakie to nieprzyjemne, a moja towarzyszka zdawała się mieć tak samo.
Po długim czasie dziewczyna wstała bez słowa.
- Gdzie idziesz? - zapytałem szybko.
- Trzeba znaleźć jakieś miejsce do spania - odpowiedziała sucho. Westchnąłem niezadowolony, ale również wstałem.
- Pójdę z tobą - powiedziałem, a ona nie czekając ruszyła w kierunku przeciwnym od miasta.
Szukaliśmy długo, a z każdą minutą czuliśmy się coraz słabsi, jednak nie mogliśmy się zatrzymać. Zasnąć na widoku mogło dla nas oznaczać niebezpieczeństwo, a bez mocy nie mieliśmy żadnych szans na obronę.
Dopiero po około pół godziny zdecydowaliśmy się wykorzystać jedno z wyższych drzew jako nocleg. Ja uznałem, że najlepiej byłoby wejść na wyższe gałęzie, jednak Lidia za żadne skarby nie chciała mnie posłuchać, więc ostatecznie wszedłem sam, a ona pozostała na dole.
Długo nie mogłem zasnąć, wpatrując się w skrawki nieba, które było widać przez zasłonę liści. Pełno myśli kłębiło mi się w głowie, a jeszcze więcej pytań.
W końcu zmęczenie wzięło górę nad umysłem i usypiany przez łagodny szelest liści, zasnąłem.


~(Lidia)~


Leżałam na zimnej, a na dodatek mokrej trawie i mimo posiadania bluzy, nie potrafiłam się rozgrzać. Wszystko coraz mocniej mnie irytowało i nawet fakt, że byłam zmęczona nie był w stanie przezwyciężyć emocji, które się we mnie gotowały i nie pozwalały zasnąć. Przez większość nocy przewracałam się z jednego boku na drugi, aż w końcu udało mi się zasnąć na chwilę, jednak i to nie potrwało długo, bo już po chwili jakiś hałas mnie rozbudził.
Zdenerwowana wstałam, z zamiarem rozchodzenia stresu.
Idąc powolnym krokiem nie robiłam nic innego niż zadawania sobie pytań. Czy to Mrok zamienił nas w ludzi? Jeśli tak, to jak mu się to udało? Skąd mógł mieć takie moce?
Zaczęłam mieć wielką ochotę do krzyku, jednak w ciemnościach, które panowały, nie miałam pewności, że jestem sama. Równie dobrze mógł wyskoczyć Mrok zza rogu i zabić mnie jednym machnięciem ręki.
Zaczęłam rozglądać się dookoła, czując się obserwowana. Właśnie wtedy dostrzegłam wlepione we mnie złote ślepia. Koszmar! Nie czekając na jego reakcje zaczęłam uciekać jak najszybciej, nie zważając w jakim kierunku. Gdyby mnie dopadł, byłoby po mnie.
Po dłuższym czasie, gdy już byłam pewna że mnie nie goni, lub po prostu go zgubiłam, zatrzymałam się, a wtedy zrozumiałam, że się zgubiłam. Cholera!
Zrobiłam obrót wokół własnej osi, szukając jakiegokolwiek punktu orientacyjnego, jednak żaden budynek niczego mi nie przypominał. Próbowałam pobiec z powrotem, jednak biegłam na oślep... Skręcając gdzie popadnie, byleby zgubić wroga. Złapałam się za głowę, jakbym chciała wycisnąć z niej jakikolwiek pomysł.
Do jasnej cholery Lidia! Myśl! Przecież nie możesz tu zostać. Sama. Bez mocy. Wystawiona na atak Mroka lub Koszmarów.
Usłyszałam głośne kroki i zanim zdążyłam zauważyć skąd pochodzą, poczułam jak coś o mnie uderza, powalając mnie na ziemię. Była to dziewczyna o długich, prostych, blond włosach i oczach spuchniętych od płaczu. Szybko mnie przeprosiła, pomagając wstać, po czym pobiegła dalej w tylko sobie znanym kierunku.
Nie przejęłabym się nią, jednak naszyjnik, który miała na sobie zwrócił moją uwagę. Był bardzo podobny do mojego, jednak nie miałam szansy mu się lepiej przyjrzeć.
Strzepałam kurz ze swoich ubrań, wciąż o niej rozmyślając...

________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi...

Wybór Losu | Strażnicy MarzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz