26

5.5K 194 3
                                    

Kiedy wykąpałam Asha i sama wzięłam prysznic usłyszałam dziwne hałasy dobiegające z kuchni, mianowicie było to tłoczone szkło.

- Co jest? - Spojrzałam na kuchnię, która wyglądała jak pole bitwy. Najwidoczniej Mattowi brakuje siłowni i zaczyna demolować nam dom - Przestań. Matt...

- Zostaw mnie! - krzyknął.

- Matt, Ash śpi... Proszę Cię uspokój się. - usiadłam i odparłam się o ścianę, łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
Czułam się jak w jakimś labiryncie, Matt nie chciał dziecka, ani trochę nie czuł się zobowiązany do tego żeby mi pomóc, ani poradzić. Byłam zdana zupełnie na siebie...

A przecież nasz synek ma naprawdę fajnego tatę, bo dlatego z nim jestem...

- Posprzątam to. - Powiedział nagle.

- Pieprzę to! Rób co chcesz! - Wrzasnęłam i wbiegłam na górę. Teraz ja zmienię swoją taktykę. Dość tego płaczu i rozczulania się nad sobą. Mam dla kogo walczyć!

Obudziłam się w nocy, Ashton spał więc było dobrze. Matta nie było w łóżku więc zapewne spał w pokoju gościnnym.
Kiedy przysnęłam obudził mnie płacz Asha, który właśnie był na rękach swojego "tatusia". Postanowiłam nie reagować, w końcu ma on pełne prawo zajmować się swoim dzieckiem, oby chociaż raz mu to wyszło.

- Na dole jest śniadanie. - wyszeptał.

- Dziękuję. - rzuciłam od tak i założywszy szlafrok zeszłam na dół.

Na wyspie kuchennej leżał talerz z jajkami na bekonie i kilka grzanek, a z daleka czuć było aromat świeżo zaparzonej kawy.
Faktycznie kuchnia błyszczała, aż trudno było w to uwierzyć, gdyż nigdy Matt nie był skory do sprzątania.
Cóż... To napewno nie metamorfoza na długo. To musi być tylko chwilowe...

Po śniadaniu ubrałam się i spojrzałam na Matta, który właśnie robił coś na laptopie.

- Kelly pójdziemy na spacer? Ładna dziś pogoda. - spojrzał na mnie.

- Czemu nie. Muszę go tylko przebrać. Daj nam pół godziny.

Będąc na dworze to Matthew prowadził wózek i wydawało mi się, że jest jakby dumny z tego, że jest ojcem. Tylko po co tyle kłótni? Szłam milcząc...

- Czemu się nie odzywasz? - Zapytał.

- Nie wiem. Tak jakoś... - Odpowiedziałam, poprawiając Ashowi kocyk.

- Z Małym wszystko okej, w końcu mamy czas dla siebie.

- No niby tak, ale... Czemu wczoraj tak zareagowałeś? - Zapytałam, patrząc mu w oczy. Matt stanął na chwilę i spojrzał na mnie.

- Wtedy w szpitalu... Myślałem, że cię stracę.

- Matt, no wiesz co... Takiego przystojniaka mogłabym zostawić dla innej? - Zaśmiałam się.

- Nie śmiej się, przez chwilę myślałem, że zostanę sam z Ashton'em. - odpowiedział - To było jak koszmar.

- Dlatego się tak zachowujesz???

- Nie. Tak bardzo ciężko jest mi zaakceptować tę nową sytuację. To już nie to samo co kiedyś. Ty nie masz czasu dla mnie... - Powiedział.

- Zazdrosny? - Uniosłam kąciki ust ku górze.
- Może trochę. - Odwzajemnił uśmiech.

- Matt... Nie bądź jak dziecko...

- Też chcę takie przytulasy... - Wyszeptał.

- Nigdy więcej kłótni rozumiesz? Bardzo chciałabym... Wiesz czego...

- Wiem. Pomyślę nad tym... - powiedział i mnie przytulił.

Tymczasem Ashton zaczął płakać.

- O widzisz, głodny jest. - Powiedziałam.

- Chodź usiądziemy na ławce...

- Ty mały łakomczuchu... - Zaśmiałam się, biorąc Asha na ręce i dając mu butelkę.

- Obiecuję, że będę ci pomagał... Wiem, że dałem ciała i ostatnio kiepski był ze mnie tatuś. - Stwierdził.

- To się jeszcze okaże czy się zmienisz na lepsze. Mamy dużo do nadrobienia... Nie tylko w tej kwestii. - Zaśmiałam się.

Faith, Hope & Love - I. She Is My Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz