Rozdział 6

1.5K 110 21
                                    

-Będzie dobrze.

____________________

Na co Louis spojrzał na mnie a z jego oczu popłynęły łzy. Lekko się do mnie przytulił co niezbyt wyszło bo tak jakby on przytulał mnie bo był wyższy...

-Patrz ja jestem tu całkiem spory kawałek czasu i jeszcze nie zwariowałam i nawet ci powiem,że jestem optymistą-zaczęłam swój monolog głaskając go lekko po plecach żeby go uspokoić. Co chyba nie zadziałało...

-Ale ty nie rozumiesz- odsunął się i wstał-ja jestem inny.

-Dlaczego tak uważasz?-zapytałam spokojnie.

-Ja tak nie uważam tak jest!-krzyknął i uciekł do łazienki zamykając się w niej. Po chwili usłyszałam głośny szloch a moja bezradność w tym momencie  zabijała mnie od środka. Tak strasznie chciałabym mu pomóc. Tylko jak?

-Louis, ja za chwilkę wrócę, otwórz kiedy będziesz gotowy i proszę Cię nic...nic...sobie...nie rób-powiedziałam cicho a ostatnie słowa przychodziły mi z trudem. Ja byłam silna ale dla niego to nowa sytuacja i rozpatruję możliwość, że mógłby tak odreagować.

Jak powiedziałam tak wyszłam a raczej szybko wybiegłam i w sekundzie znalazłam się pod gabinetem. Zapukałam i po usłyszeniu "proszę" weszłam.

-Dzień Dobry. Dyrektorze ja musze wiedzieć czemu Louis jest inny?-powiedziałam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Regulamin zakazuje używać imion.

-Yyyyyy...znaczy nie wiem jaki numer ma mój współlokator dlatego użylam imienia-szybko się poprawiłam.

-Chodzi Ci o 0078? Czemu jest inny? A nie zdążyłaś jeszcze zauważyć?

-To, że jest wrażliwy to normalne! - obużyłam się.

-Nie o to mi chodzi. Skoro narazie zauważyłaś tylko to...To nie mogę ci powiedzieć.- powiedział krzyżując ręce na piersi.

-Dlaczego?!

-Ton głosu niżej. A dlatego, że sam 0078 sobie tego zażyczył.

-Eh no to...Do widzenia.-powiedziałam i wyszłam.

Kurde mądry jest. Musze szybko wrócić. A co jeśli coś sobie jednak zrobił?!

Z przemyśleń wyrwał mnie mój upadek na tyłek. Wnioskuję że na kogoś wpadłam. Błagam tylko nie tak suka...Uniosłam głowę na przyczynę mojego upadku.

-Gdzie się tak śpieszysz-zaśmiał się 0038 podając mi rękę.

Złapałam ją i podniosłam się po czym otrzepałam z kurzu.

-Nie ważne. Może kiedyś Ci powiem a teraz narazie!- rzuciłam szybko, wymijając zdezorientowanego zielonookiego i zostawiając go za sobą.

Do pokoju wpadłam jak burza.

I zamarłam widząc Louisa siedzącego cicho łkając z głową ukrytą w dłoniach.

Ale nie to było najgorsze. Rękawy jego swetra były podwinięte do łokci a na jednym nadgarstku widniał biały bandaż z ogromną czerwoną plamą którego wcześniej nie było...

Dlaczego? Dlaczego jest inny? I dlaczego ciągle siedzi w tej czapce jak mi jest gorąco w krótkim rękawie? Tyle pytań...

-Lou...

_____________
To się porobiło 😕

Podobało się?
Możesz zostawić komentarz i gwiazdkę. Będzie mi bardzo miło ^^

Do następnego xxx

Inna? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz