Potanowiliśmy wreszcie dowiedzieć się oco chodzi bo martwiliśmy się już troche o 0038. Tego wieczoru 0078 wpadł na świetny plan.
-To powtórzmy plan jeszcze raz dla pewności. - stwierdziłam gdy wszystko było ustalone.
-Udajemy, że jesteśmy w pełni obojętni do jego dziwnych zachowań, przez co powinien się zrobić mniej ostrożny i wtedy łatwiej nam będzie wyciągać wnioski z obserwacji- powiedział uśmiechając się triumfalnie.
-Niesamowicie mądrze to ująłeś- uśmiechnęłam się klepiąc go po ramienium.
-To co idziemy się przejść po dworzu? Jest piękny ciepły wieczór. - dopowiedziałam po chwili.
-A to tak można? - zdziwił się niebieskooki.
-W sumie...To nie...Aleee ja mam przepustkę, znaczy wiesz dyrektor mi kiedyś pozwalał wyjść na teren przed placówką bo i tak nie miałam przyjaciół a ufał mi, że nie ucieknę czy coś - zaśmiałam się krzyżując ręce na piersi.
Chwyciłam za klamkę i już miałam otwierać ale moją uwagę zwrócił szatyn
-Ej! Gdzie ty się w tej czapce wybierasz?
-No na dwór?
-Debilu to było pytanie retoryczne...Zasuwaj do łazienki i postaw sobie włosy
-Ehh okay...- westchnął 0078 kierując się do łazienki.
☆15 minut później☆
-Miałeś tylko włosy postawić... Wyłaź już bo jest 18:36 i nas nie puści...-zaczęłam marudzić.
Drzwi uchyliły się po czym przede mną stanął Lou bez czapki i wyglądał....Naprawdę dobrze.
-Jest okay? Nie widać uszu? - zapytał bawiąc się palcami.
-Jest per-fect. - powiedziałam mrugając.
Wyszliśmy na korytarz i skierowaliśmy do gabinetu. Wypada zapytać o pozwolenie...Może moja przepustka już nie działa.
Pewnie zapukałam do drzwi, a po usłyszeniu stłumionego przez drewno "proszę" nacisnęłam na klamkę i weszliśmy do środka.-Dobry Wieczór.- powiedzieliśmy równo.
-Witam 0021 i 0078, co was do mnie sprowadza?- zapytał opierając łokcie na biurku krzyżując palce u dłoni.
-Bo myyyy...-zaczęłam.
-Coś przeskrobaliście?
-Nie! Ja się chciałam zapytać czy możemy wyjść przed placówke...
-No nie wiem...Jak was inni zobaczą też będą chcieli...
-Ale przejdziemy niezauważeni...-wtrącił 0078.
-Ehh...Będe tego żałował...Ufam wam - uśmiechnął się.
-Czyli możemy? - zapytałam z entuzjazmem.
-Tak...
-Yeees! Dziękujemy! - prawie wykrzyknęłam.
-Ciiiii, bo inni usłyszą - uciszył mnie Lou.
-Dobra chodź- złapałam hybryde za łokieć i pociągnęłam do wyjścia rzucając szybkie "do widzenia"
***
Siedzieliśmy na ławce. Obserwowaliśmy okolice, nie nalażała do cichych. Miasto powoli cichło, zachodziło słońce, wszystko wydawało się biec tak wolno.
-Wracamy? - zapytał Lou.
-Ale przed chwilą przyszliśmy...-zdziwiłam się.
-Wiem, ale strasznie dziwnie się czuję bez tej czapki... Jesteś pewna, że wogóle ich nie widać?
-No wogóle, wtapiają się w kolor włosów... Spokojnie - uśmiechnęłam się.
W odpowiedzi otrzymałam kiwnięcię głową.
Spojżałam na lewo w stronę bramy głównej i zamarłam. Szybko szturchnęłam Lou łokciem i szepnęłam.
-Patrz tam. Ktoś przechodzi przez ogrodzenie...
-Tobie też się wydaję, że to...
-0038 zwany Harrym ? Tak też mi się tak wydaję. - dokończyłam jego zdanie.
-Podejdziemy tam?
-Ok tylko cicho - szepnęłam.
Wstaliśmy i staraliśmy się niezauważenie przejść tak żeby nas nie zauważył.
Ukryliśmy się za samochodem dyrektora który był idealnie na przeciwko bramy.
Gdy zielonooki znalazł się na terenie ośrodka, wymieniłam z 0078 szybkie spojrzenia i wyszliśmu mu na przeciw.
-C-Co w-wy tu r-robicie? - zapytał zaskoczony 0038.
-My? Nic. Wyszliśmy pooddychać świeżym powietrzem. - odpowiedział 0078.
-A ty co tu robisz? -zapytałam z obojętnością.
-N-Nic...
-Jak się z tego logicznie wytłumaczysz to ja nie jestem hybrydą- powiedział 0078 krzyżując ręce na piersi.
-Może chodźmy do pokoju... Musze wam wreszcie powiedzieć... Wkońcu się przyjaźnimy co nie? - smutno się uśmiechnął ruszając w stronę wejścia.
Poszliśmy w ślady zielonookiego i po chwili byliśmy już w środku.
***
Siedziałam na oknie, 0078 na moim łóżku a 0038 siedział naprzeciwko nas na łóżku hybrydy.
Więc? - zaczął Lou.
-Ehh... Ale to nic między nami nie zmieni? Obiecujecie?
-Obiecuję - powiedziałam
-Ja też obiecuję - dołączył się szatyn.
Zielonooki nerwowo bawił się końcówkami koszulki. Nie chcieliśmy go popędzać, bo jeszczeby się spłoszył i znowu niczego byśmy się nie dowiedzieli.
-Ja...- cisza została przerwana a my skierowaliśmy uwagę na 0038.
__________________
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia,komentarze i gwiazdki ^^
Jesteście świetni 💕Przepraszam za ewentualne błędy :/
Do następnego xxx
CZYTASZ
Inna? ✔
Teen FictionNazywam się...a właściwie nieważne, już dawno nie słyszałam by ktoś zwracał się do mnie z imienia bardziej przywykłam do nazywania mnie inną... ______________________________ PS. Kiedyś poprawię rozdziały, była to moja debiutancka praca dlatego nie...