Rozdział 7

1.4K 109 17
                                    

Pod wpływem gróźb jest kolejny 😂 Dziękujcie jej 👏

Miłego czytania 😆
___________________

Powoli podeszłam do niego i usiadłam obok kładąc rękę na jego ramieniu.

-Rozumiem,że teraz nie chcesz o tym-spojrzałam na bandaż-rozmawiać ani na temat twojej inności...To może na chwilę o tym zapomnimy i pójdziemy się przejść... Oprowadzę Cie i wogóle... co ty na to?-zapytałam uśmiechając się niepewnie.

Chłopak spojrzał na mnie zapuchniętymi oczami i lekko się uśmiechnął.

-To co? Idziemy-powiedziałam z entuzjazmem wstając energicznie. Chłopak naciągnął rękawy swetra po czym bez słowa wstał.

-No to w pokoju się już chyba orientujesz co gdzie jest. Ale dla jasności tu są nasze łóżka tam są drzwi do łazienki a tam pseudo-kuchnia.-powiedziałam wskazując palcem poszczególne miejsca.-A i tu masz szafe na ubrania, zrobiłam ci miejsce ale jak za mało to mów. Tu są szfki nocne ta jest twoja. W swojej mam laptop, jakbyś chciał skorzystać czy coś to pytaj śmiało-powiedziałam uśmiechając się ciepło na co Louis energicznie skinał głową i również lekko się uśmiechnął.

-Idziemy na korytarz.- bardziej stwierdziłam niż zapytałam ale 0078 posłusznie wykonał moje polecenie i po chwili byliśmy na korytarzu.

-Tu są wszędzie drzwi do pokojów innych. Widzisz te numery tu-wskazałam palcem numer na naszych drzwiach-Nasze drzwi to 0021 0078. Czyli jak się domyślasz mój i twój numer. I tak jest wszędzie.-tłumaczyłam zawzięcie gestykulując

-A okay rozumiem.- odpowiedział uśmiechając się.

Poszliśmy dalej, pokazałam mu stołówkę, gabinet dyrektora, dodatkowe prysznice, kantorek sprzątaczek a gdy już mieliśmy wracać z powrotem z pokoju 0038 wyszedł nie kto inny jak zielonooki.

-No to spotykamy się drugi raz 0021. A to kto?- zapytał przekrzywiając głowę w lewo.

-Witaj po raz drugi 0038. To jest L..0078 mój współlokator - powiedziałam szybko się poprawiając i uśmiechając się szeroko.

Zielonooki tylko się uśmiechnął i rzucił coś w stylu "dobra to ja idę zobaczymy się potem" i jak szybko się pojawił tak szybko odszedł. Spojrzałam na Louisa i o mało co nie wybuchłam śmiechem. Stał z rozszerzonymi oczami i uchylonymi ustami odprowadzając wzrokiem zielonookiego.

-Halo 0078 tu ziemia odbiór. Obudź się- zaśmiałam się machając mu dłonią przed twarzą- Co to było? Cooo?-mrugnęłam

-...Yyy..Co?...Nic. Chodźmy już co?- powiedział szybko odwracając się na pięcie w stronę naszego pokoju.

Ruszyłam za nim a po wejściu, usiadłam na łóżku i powiedziałam.

-Wiesz, że ja wiem, że jesteś..-zaczęłam a on spojrzał na mnie z przerażeniem- No gejem...-dokończyłam a w jego oczach zobaczyłam jakby ulgę ale nie do końca. Czyli nie chodziło o to w tej inności...

-Skąd?!-zapytał unosząc ton głosu- Proszę tylko nikomu nie mów.

-Jasne, no wiesz oprócz 0038 to z nikim tu nie rozmawiam więc nie miałabym komu a skąd? Dyrektor mi powiedział.

-Ah okay ufam ci-odetchnął

-Ale przyznaj podoba Ci się- powiedziałam trącając go łokciem w rękę.

-Kto? 0038? Nieeeee. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy. Wcale nie ma pięknych zielonych oczu i w ogóle nie jest w moim typie- skrzyżował ręce na piersi, a ja o mało co nie przewróciłam się ze śmiechu.

-Taaaa jasne. Nie umiesz kłamać- powiedziałam śmiejąc się.-Dobra koniec tematu-dodałam po tym jak spiorunował mnie wzrokiem.

-To co robimy?-zapytał

-Może karaoke?-Lubiłam śpiewać więc czemu nie?

-Okay tylko ostrzegam nie jestem wybitnie uzdolniony-zaśmiał się.

Wyjęłam laptopa z szafki i położyłam na parapecie siadając na łóżku.

-W polecanych jest "Girls talk boys" 5 Secunds Of Summer. Znasz?

-Tak, oni są spoko

-O ja też ich lubię- uśmiechnęłam się.-To włączyć?

-Włączaj

Nacisnęłam start i usłyszeliśmy melodię.

-When the girls, when the girls talk
When the girls talk boys
Oh, when the girls, when the girls talk
When the girls talk boys, hey-zaczęliśmy śpiewać a mnie zatkało na dźwięk jego głosu.

-Wow.. ale ty pięknie śpiewasz-powiedziałam stopując piosenkę.

-Dzięki, ty też dobrze-uśmiechnął się.

Odpowiedziałam uśmiechem i śpiewaliśmy dalej.

***

- Cause I've been talking to my friends
The way you take away my breath
It's something bigger than myself
It's something I don't understand
No, no
I know we're young and people change
And we may never feel the same
So baby tell me what you say

- When the girls, when the girls talk
When the girls talk boys-usłyszeliśmy za sobą. Na co odwróciliśmy się a naszym oczą ukazał się 0038 wchodzący do pokoju.

-No śpiewać moją ulubioną piosenkę i mnie nie zaprosić. Chyba się obrażę-skrzyżował ręce na piersi śmiejąc się.

-Następnym razem cię zaproszę. Okay?

-Okay skorzystam-uśmiechnął się.-Ale mam sprawę...Bo narozrabiałem iiii muszę pozprzątać stołówkę...No pomożecie mi? -zapytał i wyszczerzył swoje białe zęby.

Wymieniłam z 0078 porozumiewawcze spojrzenia i odpowiedziałam.

-A co ja będę z tego miała?

-No ej....

-Żartowałam durniu już idziemy-zaśmiałam się wstając z łóżka.

-Bardzo śmieszne.

Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się na stołówkę.

-O Fuck jaki syf...-skomentowałam patrząc na stoliki.

__________________
Czyżby Lou zapomniał o swoich problemach? A może to cisza przed burzą? Kto wie? 😃

Jeśli rozdział się spodobał to wiesz co robić 🐵

Do następnego xxx

Inna? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz