Wstałam pierwsza. Spojrzałam na zegarek 6:30. Serio spałam 3 godziny? Autobus przyjeżdża 6:45 a przystanek jest przd placówką więc z moich obliczeń wynika że mamy jakieś...
-Lou wstawaj!- zerwałam się na nogi podbiegając do jego łóżka, szturchając go w ramię.
-C-Co? Jeszcze 10 minuuuuuut...- powiedział przeciągle przekręcając się na drugi bok.
-Za 10 minut musimy być na przystanku! Wstawaj!!
-Okaaaay...
Otworzyłam szafę i chwyciłam jakieś randomowe rzeczy, mam same czarne i szare rzeczy więc nie martwiłam się o dopasowanie kolorów, poszłam umyć zęby i się ubrać.
Po chwili wyszłam już gotowa, nie mamy problemów z książkami bo teraz nic nie zadają i książki zostawiamy w szafkach za to im w duchu dziękuję.
***
Na przystanku siedziało już kilka osób ale większość zwykle albo nie przychodziła na pierwsze lekcje albo wogóle tego nie robiła.
-Wiesz jak ja ci zazdroszczę, że możesz chodzić w tych jeansach do szkoły...
-A dlaczego ty nie możesz? W ośrodku jakoś chodzisz...
-Trudno by było ukrywać ogon w obcisłych spodniach nieuważasz...? - ściszył odrobinę ton głosu.
-Fakt...Zapomniałam...Ale nie uważasz, że mógłbyś poprostu postawić sobie włosy tak żeby nie było widać kocich uszu? Przecież kolor włosów masz podobny... A nie gotujesz się w tej czapce.
-Masz rację...Jak wrócimy to się tym zajmę
Naszą rozmowę przerwał nadjeżdżający autobus. Do którego momentalnie wsiedliśmy zajmując miejsca z tyłu.
-Zdajesz sobię sprawę, że jestestem rok młodsza i masz lekcję na górnym piętrze prawda?
-Niestety tak...
-Ej spokojnie, nikt nie wie o twojej orienracji ani o tym więc wszystko masz pod kontrolą.- uśmiechnęłam się do niego ciepło.
-Tak, tak wiem i będzię dobrze?- zapytał spoglądając na mnie.
-Tak będzię! Optymizm to podstawa szczęśliwego życia!- zaśmiałam się na co w odpowiedzi otrzymałam taką samą reakcję.
***
W szkole o dziwo nikt mi dzisiaj nie dokuczał co niezmiernie mnie ucieszyło.
-I jak tam po pierwszych lekcjach z nową klasą?- zapytałam podchodząc do szatyna.
-Jest wporządku, ludzie są mili i wogóle wszystko okay.- powiedział z uśmiechem. - Widziałaś wogóle dzisiaj 0038?- dodał po chwili.
-Niee i troche mnie to martwi a szczególnie po wczorajszym.
-Mnie w sumie też. Całą lekcję historii się nad tym zastanawiałem.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek i musieliśmy się rozstać na chwilę i wrócić do klas.
***
-Psst...- zaczepiła mnie Alice gdy usiedliśmy w ławkach.
-Hm?
-Ty się znasz z Harrym z IIIa ?
-Z 0..Harym! Tak tak... A co? - poprawiłam się szybko, używałam numerów z przyzwyczajenia...
- A to ty nie wiesz?! On
-Agnes! Alice! Cisza! - przerwała nam Pani Staron.
Całą lekcję siedziałam cicho, lecz zastanawiało mnie to co chciała mi powiedzieć Alice.. Co on? Coś zrobił? Nie mogłam się na niczym skupić przez cały dzień.
***
Siedziałam z 0078 w autobusie. Nadal zastanawiała mnie sprawa z Alice i gdzie w ogóle był 0038?!
- Widziałeś 0038? Dzisiaj? W ogóle po tym jego dziwnym wybiegnięciu o 02:00 w nocy...
-Nie...A ty?
-No właśnie też nie i w ogóle są jakieś ploty na jego temat ale nic się nie dowiedziałam bo na lekcji uciszyła nas nauczycielka...
-Może jest w ośrodku... Pogadamy jak dojedziemy- niepewnie powiedział chłopak.
Dojechaliśmy na miejsce po jakiś 10 minutach. Pierwsi wysiedliśmy i pobiegliśmy do pokoju, rzuciliśmy rzeczy na łóżka i skierowaliśmy się do pokoju 0038. Na korytarzu nie było jeszcze nikogo więc szybko przeszliśmy.
-0038? Jesteś tu? - zapytałam niepewnie wchodząc do pokoju.
Na jego biurku był mega bałagan jakieś zgniecione kartki, butelki po jakimś soku, jakieś nieokreślone śmieci i kilka kopert. Rozejrzeliśmy się trochę ale ani śladu właściciela...Wyszliśmy z pokoju i zdążyliśmy zrobić zaledwie kilka kroków i "nasza zguba" znalazła się.
-0038! - krzyknęliśmy oboje podchodząc do bruneta.- Gdzie ty do cholery byłeś?! Wiesz jak się martwiliśmy! - odezwałam się pierwsza na co szatyn przytaknął.
-Jaa...Nooo..yyy..- plątał się zielonooki pocierając kark.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć albo raczej wyjąkać? Uprzedziła go 0050 z koleżaneczkami...
- Ej ile bierzesz za godzinę? Co? - zaśmiała się.
-Weź 0050 spierdalaj co? Weź swoje przydupaski i wypierdalaj - odpowiedziałam na jej zaczepkę choć nie była skierowana do mnie.
- Upadłeś aż tak nisko 0038? Że zadajesz się z 0021?- zaśmiała się ignorując mnie.- Chodźcie dziewczyny nie będziemy rozmawia z tymi dziwadłami- powiedziała i odeszła.
-Ehhrrr! Nienawidzę suki!- powiedziałam wkurzona.
-Ejjj... A oco jej chodziło z tym "ile bierzesz za godzinę"?- zapytał 0078.
-Właśnie...
-N-Nie w-wiem...
- Okay... To widzimy się potem u nas w pokoju?
-J-Jasne...- powiedział i szybko odszedł.
***
-Jak to nie wydaję ci się podejrzane to ja nie jestem hybrydą!- powiedział Louis chodząc w kółko po pokoju gestykulując rękoma.
-Jak cholera podejrzane...
-Ale dowiemy się oco chodzi..
-No na pewno! Musimy...
Resztę dnia rozmawialiśmy i wymienialiśmy się przypuszczeniami czekając na zielonookiego który niestety się nie pojawił...
__________________
Woah!!! 1 tyś. wyświetleń książki!! Jesteście niesamowici!!!
Dziękuję z całego serduszka <3 Kocham was!
Do następnego xxx
CZYTASZ
Inna? ✔
Teen FictionNazywam się...a właściwie nieważne, już dawno nie słyszałam by ktoś zwracał się do mnie z imienia bardziej przywykłam do nazywania mnie inną... ______________________________ PS. Kiedyś poprawię rozdziały, była to moja debiutancka praca dlatego nie...