Rozdział 14

949 79 9
                                    

Napięcie było straszne, a gęstość powietrza taka, że można by było je nożem kroić.

-...J-Jaa j-jestem...

-Wiem, że ci ciężko...spokojnie, poprostu szybko to z siebie wyrzuć- lekko się uśmiechnęłam.

-  Jestem... chłopakiemdotowarzystwa.-ostatnie słowa powiedział na jednym wydechu tak szybko, że nic nie zrozumieliśmy.

-Wybacz ale...Nic nie zrozumiałem... - odezwał się 0078.

-No ja też nie...Mógłbyś..?

-Powtórzyć?- dokończył moje zdanie szatyn.

-Jestem chłopakiem do towarzystwa...znaczy w zamyśle miałem być a teraz to no... domyślacie się...nie chce tego mówić na głos- powiedział ponownie wolniej.

Zamurowało mnie, jak wyraźniej niebieskookiego też, bo oboje nie byliśmy nic powiedzieć. Wszystkie dziwne zachowania się wyjaśniły...

-Wtedy o 02:00... musiałem wyjść do klubu szybko... Musiałem tam być na 00:00...spóźniłem się ponad dwie godziny...Wtedy wieczorem nie przyszedłem bo musiałem odpracować spóźnienie... Jednej pechowej nocy dostałem osobe z naszej szkoły... I tak dowiedzieli się prawie wszyscy...A podbite oko? No chyba nie musze tłumaczyć...

-...- siedzieliśmy cicho, bo kurna...spodziewaliśmy się wszystkiego ale nie akurat tego...

-Proszę...Powiedzcie coś...- przy ostatnich słowach głos mu się załamał i ukrył twarz w dłoniach.

-Nie wiem co mam powiedzieć...Ale dlaczego? - odezwałam się.

-Muszę...Kiedyś mój ojciec miał długi z szefem tego miejsca i jako spłatę mu mnie zaproponował. Nie wiem jak... Ale mają jakieś papiery opieki czy coś a jednak tu mieszkam...Więc chyba są podrobione...Sam nie wiem...To skąplikowane- tłumaczył.

-Rozumiem...Ale jesteśmy z tobą. Będzie dobrze- uśmiechnęłam się po czym zeskoczyłam z okna i mocno go przytuliłam, dołączył do nas tez 0078 po chwili się od siebie odsuneliśmy.

***

Leżałam w łóżku i gapiłam się bez emocjonalnie w sufit. Dzisiejszy dzień należał do jednych z  najgorszych w historii mojego dotychczasowego życia.
Przekręciłam się poraz kolejny na bok.

-Lou? Śpisz? - zapytałam cicho.

Z braku odpowiedzi ze strony szatyna wywnioskowałam, że jednak śpi.
W sumie nie dziwie się...Jest 23:45...
Jeszcze kilka tygodni i wakacje.
Ahh...Chociaż tyle dobrego.
Szczerze mam dosyć budy.
Oby jutrzejszy dzień był lepszy...
Ciężko być optymistą na tym szarym świecie...Ale ktoś musi!
Po chwili zasnęłam

***
Usłyszałam straszne walenie do drzwi więc instynktownie wyskoczyłam z łóżka. Spojrzalam na zegarek
5:30 SERIO?
Następnie spojrzałam na 0078, spał, jakim cudem to go nie obudziło?
Szybko podeszlam do drzwi po chwili je otwierając.

-0021!! Bierz 0078 i chodźcie szybko na dwór! Apel jest!- wykrzyczał 0038 wpadając do środka.

-Ok zaraz będziemy. Idź bo będziesz miał spóźnienie a i tak musimy sie jeszcze ubrać.

-Poczekam przed drzwiami.

-Eh okay jak wolisz - powiedziałam po czym podeszłam do łóżka hybrydy.
Pociągnęłam lekko za wystający z pod kołdry puchaty ogon.

-Ejjjj Louehhhh obuuuuudź się- powiedziałam przeciągle dalej ciągnąc za ogon.

-Mhmph..

-Apel jest!! Wstawaj! - podniosłam głos.

-Coooo?! - chłopak szybko podniósł się do siadu wyrywając mi swój ogon z rąk.

-Ty ubierasz się tu, ja zamawiam łazienkę! - powiedziałam wbiegając do łazienki chwytając ubrania z komody.

***

Przybiegliśmy przed placówkę z prędkością światła. Ustawiliśmy się z wszystkimi a dyrektor zaczął mówić.

-Witam was wszystkich, to nie będzie długie zebranie chce wam tylko powiedzieć, że Pani Brown została zwolniona z powodu niewywiązywania się z obowiązków i zastąpi ją Pan Adams. - powiedział wskazując na mężczyzne obok.
-Możecie iść- dopowiedział.

Skierowliśmy się do wejścia.

-Serio? Tylko poto nas obudzili?- zaczęłam narzekać.

-Kto to Pani Brown? - zapytał niebieskooki, ignorując moje narzekanie.

-To jest... znaczy była nasza Pani dyżurująca... Wiesz ta od gaszenia świateł, pilnowania żeby nikt nie uciekał no wiesz takie tam- zaczęłam tłumaczyć.

-A czemu jej nigdy nie widziałem? - zapytał przekrzywiając głowe w lewo.

-A umiesz ty słuchać ze zrozumieniem? No olewała to wszystko dlatego ją zwolnili. - zaśmiałam się.

-No nie domyśliłem się.

-Taaa jasne, jakbyś się cały czas nie gapił na 0038 to może coś byś zrozumiał.- trąciłam go łokciem śmiejąc się.

-Bardzo śmieszne.- odpowiedział oblewając się rumieńcem.

Postanowiłam nie drążyć i poprostu weszłam do pokoju.
Usiadłam na oknie, nie zamierzałam iść już spać bo był piękny poranek.

Nowy dyżurujący?
Ha! Będzie się działo...

____________________
Hii!
Przepraszam was, że nie było rozdziałów 😢
Obecnie jestem chora 😓
Więc nie wiem kiedy kolejny :c

Piszcie co sądzicie o rozdziale i jeśli się podobał gwiazdka mile widziana c;

Kooocham Was Mooooocno 💞

Do następnego xxx

Inna? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz