-Miranda-
„— Mam gdzieś kim jesteś. — Oświadcza, a ja siadam na łóżku. Pocieram oczy zdziwiona, co on tu robi?!"
Czarnowłosy podchodzi do łóżka i klęka przed moimi nogami. Brutalnie łapie moją twarz w swoje dłonie i siłą zmusza mnie bym spojrzała w jego oczy. Szarpie się. Nie mam zamiaru być jakąś tam łagodną i grzeczną dziewczynką. Kiedy po kilku minutach szarpaniny nic nie wskóram, unoszę dłoń go góry i wymierzam w jego policzek cios. Niestety ale moja dłoń nawet go nie dotyka — mężczyzna złapał moją dłoń w locie i ucałował jej wierzch. Korzystając z okazji, że jego dłonie już nie trzymają mojej twarzy uderzam go prosto w nos. Wyrywam dłoń z jego uścisku i posyłam w jego stronę mordercze spojrzenie. W głębi duszy jednak jestem szczęśliwa. Przyszedł do mnie! Zaraz! Miranda ty wariujesz! My nie mamy prawa istnienia.
— Aj! To trochę zabolało królewno. — Oznajmił ścierając lecącą krew z nosa. Widzę jak po paru sekundach krew przestaje lecieć, a chłopak rozkłada się na łóżku.
— Czego chcesz? — Cedzę, a on wybucha śmiechem. — Jesteś taka słodka kiedy się złościsz. — Mówi, dotykając moich białych włosów. Uderzam jego dłoń. Nie będzie mnie zboczeniec dotykał.
— Colin. — Mówi z szelmowskim uśmiechem. Posyłam mu zirytowane spojrzenie. — To moje imię diabełku. — Prycham. Co z nim jest nie tak?! Żaden Anioł, którego do tej pory spotkałam nie zachowywał się aż tak normalnie. Co jest z tym gościem?!
— Czy ty jesteś zdrowy?! — Krzyczę, wstając. Zaczynam wymachiwać rękoma. Jestem wściekłą, bo ten kretyn przerwał mi mój odpoczynek.
— Jak najbardziej królewno. — Mówi, leżąc na moim łóżku. Krzywię się z obrzydzenia. Będę musiała wyprać pościel. — Tak? — Pytam. — Coś mi się nie wydaje. — Oznajmiam, wzdychając ciężko. Nie dość, że mój przeznaczony jest Aniołem to jeszcze padło mu na mózg.
— Zapytam, jeszcze raz. — Mówię. — Po co tu przyszedłeś? — Na twarzy mojego przeznaczonego pojawia się sztuczne zamyślenie. Widzę jak czarnowłosy ma zamiar coś powiedzieć, lecz zegarek na jego ręce zaczyna połyskiwać błękitnym światełkiem. — Kurczę! — Wzdycha zrezygnowany. — Muszę już iść. — Oznajmia schodząc z mojego łóżka. Nareszcie! Myślę uradowana. Niebieskooki podchodzi do mnie i opiera swoje czoło o moje. Cofam się o krok.
— Przyszedłem tu by ci powiedzieć, że się nie poddam. — Mówi, a w jego oczach widzę szczerość. — Nie obchodzi co powiem na to mój ojciec. Już dawno powinienem był powiedzieć co o tym myślę. Jednak, chciałem być synem jakiego chciał... Teraz jednak mam coś o wiele ważniejszego i jeśli będzie trzeba zrobię wszystko by cię chronić przez moimi i twoimi rodzicami. — Oznajmia z determinacją. Widzę w jego oczach ból i miłość. Mam wielką ochotę pocałować go i szepnąć, że wszystko będzie dobrze lecz nie wolno mi... Jestem córką jego wroga i nie ma prawa tego czuć. Zresztą czy ja cokolwiek do niego czuję. Czuję jak po powiekami zbierają się pierwsze w życiu łzy. Nie mogę się rozpłakać w jego obecności! Nie dam mu tej satysfakcji. Odwracam się do niego plecami.
— Idź stąd! — Rozkazuję, a po chwili czuję jak jego usta stykają się z moim policzkiem. Mam zamiar już go uderzyć, lecz jego ciało przeniosło się w inne miejsce. Ścieram łzy, które zaczynają spływać po moim policzku. Czuję jak moje serce krwawi, a dusza wyję żałośnie.
— Coś ty mi zrobił? — Pytam. — Dlaczego tak się czuję?! — Mimo moim krzyków nie dostaję odpowiedzi. Kiedy mija kilka minut pod czas, których ogarniam się zagryzam wargę aż do krwi i podchodzę do lustra.
— Nie mogę pozwolić by to nie logiczne uczucie sprawiło, że stanę się słaba. — Warczę wściekła, a lustro pęka. — Nie mogę mu zaufać...— Szepczę ściskając mocniej szczotkę. — Muszę trzymać się od niego z dala. — Oznajmiam, spoglądając na rozbite lustro. — Nie chcę cierpieć... — Szepcze, oddalając się. Podchodzę do łóżka i opadam na miękki materac.
— Jesteś moja i nic tego nie zmieni! — Ostatnie co słyszę to dziki syk w ciemności.
CDN
No i kolejny rozdział już jest. Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest za słodki? :)
CZYTASZ
Przeznaczenie Mirandy
FantasíaPani Nieba i Piekła, potomków spodziewać się będą. Dziecko Nieba starsze będzie, lecz nie da mu to przewagi. Od dzieci władców pałających do siebie od wieczną nienawiścią, los Piekła i Nieba będzie należeć. Pan Upadłych i Pan Aniołów ustąpią miejsca...