1 - Nadopiekuńcza matka

5.9K 367 155
                                    

Spałem sobie spokojnie, a tu nagle na moją twarz padają plamy światła. Nie znoszę tego...i to z samego rana. Już nie pośpię..Uchyliłem powieki, ciężkie jak z ołowiu i przeciągnąłem się. Rozwalając się na swojej połowie łóżka, przez przypadek uderzyłem otwartą dłonią osobę, śpiącą obok. Ups...
- Co ty wyrabiasz... - krwistoczerwony kolor tęczówek padł prosto na mnie.
- Ciii...to sen..śpij dalej... - szepnąłem zarzucając blondynowi kołdrę na twarz i czym prędzej zwiałem z pokoju. Zbiegłem na dół do salonu i schowałem się za ścianą, czekając aż moja nadopiekuńcza matka zjawi się obok mnie i opierdzieli. Jednak nikt się nie przychodzi. Nasłuchiwałem przez chwilę po czym oddetchnąlem z ulgą i udałem się do kuchni, z zamiarem przygotowania sobie śniadania.

Poszperałem chwile w lodówce i postanowiłem przyrządzić naleśniki. Tylko...od czego mam zacząć ? Wbiłem parę jajek, wziąłem do ręki torebkę z....chyba cukrem. Dobra, najwyżej mi nie wyjdą..znowu. Niestety, moje umiejętności kulinarne wynoszą poziom zero, no ale trzeba się kiedyś nauczyć, co nie ? Chociaż w moim przypadku to może być trochę trudne. Trochę bardzo..
Dodałem trochę mleka, wsypałem "chyba cukier" i wymieszałem wszystko, uzyskując dziwną masę. Chwilę się zastanowiłem i sięgnąłem po mąkę. Tak myślałem, że to mąka.
- Możesz mi powiedzieć, co tak właściwie robisz ? - usłyszałem głos za plecami i upuściłem trzymaną torbę z mąką. O cholera..
- Gotuję, nie widać ? - zerknąłem na ubrudzoną podłogę, która wyglądała jakby spadł na nią śnieg. Czerwonooki zmierzył mnie karcącym wzrokiem. Będzie źle..
Popatrzył podejrzliwie na miskę z niby masą na naleśniki, zanurzył w niej palec i ją spróbował. Jego twarz wykrzywił grymas.
- Czemu czuję sól...
- Sól ?? To to nie był cukier ?? - złapałem się za głowę. No tak...mogłem dokładnie przeczytać co było napisane na opakowaniu..

Mój przyjaciel pokręcił głową i przygotował śniadanie za mnie. Oddetchnąłem z ulgą. Uff..a już bałem się, że dostane opiernicz.
- Posprzątaj ten bałagan - oświadczył i zaniósł talerz z pachnącymi naleśnikami do stołu. Zrobiłem naburmuszoną minę, jednak ogarnąłem kuchnię jak tylko dobrze sie dało.Zapach rozniósł sie po wokół mnie, przy czym mój żołądek dał o sobie znać.

Miałem nadzieję, że za zrobienie syfu nie pożałuje mi śniadania.

Po wspólnym posiłku Mika, jak zwykle, poszedł zmywać naczynia. Nie mając nic do roboty postanowiłem ambitnie przeleżeć cały dzień na wygodnej kanapie, nie ruszając się z miejsca. Tak, leń ze mnie.

*

- Co ty sobie myślisz ?! Zlaź mi stąd ! - zrzuciłem czarnowłosego z kanapy, na co ten wydobył z siebie jęk niezadowolenia. Spojrzał na mnie z wyrzutem, na co ja posłałem mu szeroki uśmiech, odsłaniając przy okazji kiełki. Burknął coś i spowrotem usiadł.
- Chyba zrobie pranie... - mruknęłam do siebie i udałem się w stronę łazienki.
- No nie..znowu..Robisz coś innego poza sprzątaniem, praniem i gotowaniem..? - zaśmiałem się jednak moja chwilowa euforia zniknęła w momencie gdy przekroczyłem próg drzwi lazienki.
- Yuu ! Czy ty dotykałeś pralki ?! - Na kafelkach było pełno piany i wody, a wszedzie walały sie mokre ubrania. Chłopak wyjrzał zza framugi drzwi śmiejąc sie nerwowo.
- Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś nie dotykał pralki ?!
- Sam się wszystkim zajmujesz..chciałem Ci pomóc ! - Fuknął w moją stronę.
- Nie trzeba..Radzę sobie - Klecząc na kolanach zabrałem sie za wycieranie podłogi. Dobrze, że w tym domu jest jedna osoba do wszystkiego. Czyli ja. Dosłownie od wszystkiego.

Zielonooki stał przy mnie przez chwilę, nie co zakłopotany.
- No co tak stoisz.. - Mruknąłem pod nosem. Wydaje mi się, że nieco za ostrym tonem. Ostatnio byłem nerwowy, zachowywałem się jak baba z Syndromem Napięcia Przedmiesiączkowego. Czy jakoś tak...
To wszystko z powodu braku krwi. Długo jej nie piłem, ale starałem się wytrzymać jak najdłużej bez. Jednak prędzej czy później będę musiał ale jeszcze nie teraz.
Gdy skończyłem Yuu już koło mnie nie było. Usłyszałem jak krząta się w kuchni. A niech Cie, Yu-chan...

Postanowiłem wziąć kąpiel na rozluźnienie. Napuściłem gorącej wody, prawie że wrządku. Lubiłem się "wyparzyć jak kura" jak to mawiał mój czarnowłosy przyjaciel.
Opierając się o ścianę wanny przymknąłem oczy. Jednak ktoś wparował do łazienki, a mogła to być tylko jedna osoba.
- Um..Mika..Coś Ci przyniosłem - uśmiechnął się szeroko trzymając mały talerzyk, na ktorym leżały nieumiejętnie w ćwiartki jabłka. Uniosłem brew, lekko zdzwuony tym, że nie dostrzegłem żadnego skaleczenia na jego palcach. Może się chłopak wyrobił..

Podszedł w moją stronę i poślizgnąwszy się na kafelkach talerzyk wypadł z jego rąk, a wszystkie kawałki jabłek wylądowały w wannie. Zrobiłem minę w stylu "...Serio ?". Naprawdę...taką łamagą może być tylko Yuu.
- Moja ciężka praca poszła na marne ! - pochylił sie do przodu i zaczął szperac w wodzie w poszukiwaniu jabłek. Odskoczyłem jak oparzont i gwałtownie sie uniosłem.
- Mika ! Nie musze patrzeć na Twoją nagość ! Zakryj sie i mi pomóż !

Spojrzałem na niego jak na wariata poczym owinąłem recznik wokol pasa. Czym prędzej uciekłem z łazienki i szybko przebrałem. Zostawiłem meczącego się Yu-chana w łazience i skierowałem sie do kuchni. A niech sobie teraz zbiera te jabłka...ja mu nie pomoge !

Wyciagnąłem składniki na ciasto i butelke wina na dodatek. Tak, jestem szesnastoletnim alkocholikiem. Parę dni temu podkradłem dwie butelki Feridowi.
Przygotowałem biszkopt, nasączając go niewielką ilością wina, późnej przygotowałem pozostałe warstwy ciasta. Może posmakuje Yuu..chociaż jeśli poczuje wino, to się porzyga. Jednak miałem nadzieje, że tego nie zrobi. Wstawiłem tace do piekarnika i usłyszałem kroki na schodach. Czarnowłosy, z przemokniętą głową spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem.
- Nie udało mi się ich uratować.. - Parsknąłem śmiechem i poklepałem delikatnie jego ramię.
- Przebierz sie, zaraz bedzie ciasto - Twarz chłopaka rozpromieniła sie w ciągu paru sekund. Pędem ruszyl na górę by po chwili wrócić przebrany w suche ubrania. Gdy przeszedł obok mnie, poczułem jego zapach. Konkretnie zapach jego krwi. Nie da sie ukryć, byłem głodny. Cholernie głodny, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać.

*

Postawiłem parujące jeszcze ciasto na kuchennej wysepce. Musiałem przyznać, że świetnie wyszło.
- Tylko uważaj Yu-chan bo gor... - Jednak nie dane było mi dokończenie ostrzeżenia, ponieważ czarnowłosy ukroił widelecem kawałek i zaczął się zajadać. Nie minęła chwila gdy do niego dotarło, co ma w ustach ( Jakkolwiek to brzmi☞(͡° ͜ʖ ͡ ° )☞). Machnął gwałtownie ręką upuszczając widelczyk.
- Gorące.. -mruknął a ja otworzyłem drzwi lodówki. Podałem chłopakowi zimne mleko, które zaczał chłeptać. Grymas na jego twarzy powoli zaczął znikać.
- Boli.. - powiedział wystawiając język i wachlując go ręką.
- Eh..Pokaż.. - nachyliłem sie i zerknąłem na czerowny, opuchnięty język - Trzeba było chwilę zaczekać, a nie rzucać się na nie, jakbyś nie jadł niczego od tygodnia.. - Potargałem jego czarne włosy.
- I kto to mówi... - burknął.
- Nie wiem o czym mówisz...
- Myślisz, że nie zauważyłem ? Od paru dni czaisz się na mnie, jak drapieżnik na swoją ofiarę.

Mimowolnie się uśmiechnąłem. W sumie miał rację. Nie mogłem zaprzeczyć, że zapach jego krwi doprowadzał mnie do szaleństwa, a co dopiero jej smak..
- Jeśli chcesz wystarczy powiedzieć...dam Ci - Lekko uniósł wzrok. Posłałem mu ciepły uśmiech mówiąc.
- Nie trzeba..Naprawdę... - Rozwiązałem fartuch i zawiesiłem go na haczyku obok lodówki.
- Ta, jasne.. - Wywrócił oczami na jego słowa.

Po chwili twarz Yuu przybrała kolor ścian w salonie, konkretniej biały. Zbladł w mgnieniu oka i czym predzej pobiegł do łazienki. Przeczuwałem co się święci. Zjadł dość duży kawałek z biszkoptem, nasączonym winem. A Yu-chan i alkohol raczej się nie lubią. Tak..zdecydowanie się nie lubią..

Nareszcie :"") Nie jest idealny, jak na razie nudny ale to dopiero pierwszy, a mam w planach więcej !

Name Of Love || MikaYuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz