Kolejny dzień minął nam dosyć spokojnie. No, prawie. Yuu dopadła gorączka, jednak mimo moich kazań, aby się położył i wypił lekarstwo, ten tylko się kłocił i zapewniał, że wszystko z nim w porządku. Akurat.
- Masz odpoczywać i koniec ! - Po raz setny opatuliłem go szczelnie kołdrą, zawijając go w tak zwanego "naleśnika".
- Nie chce ! Czuje się dobrze, to tylko gorączka - Jednak wyraz jego twarzy mówił co innego. Zarumienione policzki, szkliste oczy i zaczerwieniony od ciagłego dmuchania w chusteczkę nos. Biedny Yu-chan, przeziebił się. Zignorowałem jego słowa. Posłałem mu zabójcze spojrzenie, nakazujące zostanie pod kołdrą. Prychnął kładąc się na bok i wtulając w poduszkę. Westchnąwszy udałem się na parter gdzie czekało mnie sprzątanie. Wykonałem parę codziennych rzeczy, porządkując książki na półkach, ścierając kurze i zmieniając zasłony na jaśniejsze niż dotychczas. Kucnąłem by pozbierać papierki po cukierkach, które oczywiście mój przyjaciel porozrzucał, zamiast sprzątnąć je do kosza na śmieci. Wtedy usłyszałem kroki na schodach, a mogły one należeć tylko do jednej osoby. Cholera, czego nie rozumie w "Masz odpoczywać i koniec" ?!.Postanowiłem jednak nie ujawniać swojej obecności. Skryłem się za długimi do ziemi firankami, bacznie obserwując jak mój przyjaciel, chwiejąc się zagląda do szafek kuchennych. Czego on tam znowu szuka..Chcąc bliżej się przyjrzeć, delikatnie odsunąłem zasłonę, orientując się, że za chwilę zdradzę swoją pozycję. Odruchowo znów się schowałem, nie spuszczając wzroku z czarnowłosego. Chłopak postawił krzesło pod kuchenną szafke, chcąc dosięgnąć na samą górę, gdzie znajdował się słoik z czekoladowymi ciastkami. Wszystko jasne..Schodząc z krzesła, nie obyło się bez potknięcia. Yuu wylądował na plecach z hukiem, trzymając uniesiony słoik w górze tak, aby go nie uszkodzić. Postanowiłem porzucić swoją tajną kryjówkę i podejść do niego. Stanąłem nad nim, z rękami założonymi na piersi i z miną wkurzonej matki.
- Eheheh...no ten, tego.. - Zaśmiał się nerwowo, próbując na wszelkie sposoby mi uciec. Jednak, jako iż byłem o wiele silniejszy, nie pozwoliłem na to. Chwyciłem słoik odstawiając go na blat. Czarnowłosy nadął policzki i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Żadnych słodyczy przed obiadem - Oświadczyłem i wyminąłem go, posyłając triumfalne spojrzenie. Wiedział, że ze mną nie wygra, a mimo to wciąż próbował. Na marne..- Nie daruje Ci ! - Poczułem delikatny ciężar na plecach. Mój przyjaciel właśnie starał się mnie przydusić. Za jakie grzechy...Jednak gorączka robiła swoje i mocno osłabiała chłopaka. Postanowiłem to wykorzystać. Obrociłam czarnowłosego i ułożyłem plecami na kanapie. Popatrzył na mnie podejrzliwie, jednak gdy moje dłonie dotknęły jego bioder, dostał napadu śmiechu. W łaskotaniu byłem królem. Poza tym, uwielbiałem patrzyć jak się śmieje. Ten dźwięk był balsamem dla moich uszu. Wiercił się, próbował ze wszystkich sił mnie od siebie odciągnąć. Dosłownie popłakał się ze śmiechu, a jego twarz nabrała trochę żywszych kolorów. Przyłożyłem dłoń do jego czoła, chcąc sprawdzić stan jego gorączki. Dopiero po chwili do mnie dotarło, jak w dwuznacznej pozycji się znajdujemy. Yuu, leżący pode mną, ja siedzący na nim z jedną ręką na jego nagim biodrze, drugą na czole. W dodatku pochylony, jakbym gotował się do pocałunku. Nie, nie ! Nie możesz myśleć o nim ten sposób ! Zganiłem się w myślach i szybko podniosłem, stawiając czarnowłosego za nogi. On jednak zdawał się niczym nie przejmować. Zupełnie jakby nie zauważył co się przed chwilą stało. Otworzyłem usta by coś powiedzieć ale przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi.
- Kto.. - Yu-chan nie zdążył dokończyć, ponieważ jakąś drobna osóbka rzuciła się na niego, tuląc. Poznałem te fioletowe włosy i duże brązowe oczy. Błyszczące dziwnym blaskiem na widok mojego przyjaciela. Chyba nazywała się Shinoa. Przez ten czas, kiedy byliśmy rozdzieleni, Yuu zdążył znaleźć sobie przyjaciółkę. W dodatku całkiem ładną. Jednak w jej obecności czułem się nieswoko, jak intruz. Zupełnie niepotrzebny, równie dobrze mógłbym znikać i nikt by się nie zorientował, że zniknął pojedynczy wampir.
- Yuu-san ! Przyszłam do Ciebie w odwiedzinki ! - Uśmiechnęła się promiennie. Miałem wrazenie, że użyła słowa "do Ciebie" celowo. Coś zaczęło się we mnie gotować ale uznałem, że zachowam zimną krew i będę ignorować dziewczynę. Nie mam pojęcia skąd znała nasz adres zamieszkania. Może Yu-chan jej powiedział ?
- Chcesz coś do picia ? Kawy, herbaty ? - Wysiliłem się na lekki uśmiech i uprzejmy ton, chociaż w środku miałem ochotę rzucić się na nią i udusić. To dziwne, skoro tak naprawdę nic mi nie zrobiła. Niczym nie zawiniła..Prawda ?
- Herbatę poproszę - Mruknęła nawet na mnie nie patrząc tylko trzymając Yuu pod ramię, udała się do salonu. Dlaczego widząc tą dwójkę razem czułem złość ? Zazdrość ? Co było ze mną nie tak ? Przecież nie mogłem trzymać mojego przyjaciela wiecznie zamkniętego w domu, musiał mieć innych przyjaciół, poznawać nowych ludzi.Jednak z drugiej strony nie chciałem do tego dopuścić. Wolałem zatrzymać go tylko dla siebie. Wywieźć gdzieś daleko, gdzie nikt nas nie znajdzie. Patrząc herbatę wsłuchiwałem się w ciche śmiechy i rozmowy. Postawiłem kubek parującego napoju przed dziewczyną i dostrzegłem coś. Shinoa trzymała swoją rękę na udzie Yu-chana. Wyprowadziło mnie to z równowagi. Udałem, że niczego nie widziałem i ruszyłem do drzwi.
- Mika ? Dokąd idziesz ? - Cholera, znowu to. Zatrzymałem się w pół kroku, wlepiając wzrok w podłogę. No właśnie...dokąd ja idę? Co ja robię ? Przecież nie dzieje się nic złego. Tylko ta ręka...Z jednej strony bałem się zostawiać ich sam na sam, bo nie miałem pewności co ta dziewczyna może mu zrobić. Natomiast z drugiej nie miałem ochoty patrzeć, jak siedzą w ramię w ramię. Dlaczego tak bardzo mi to przeszkadzało ?
- Przypomniało mi się, że muszę zrobić zakupy...będę później - Znów skłamałem. Chciałem się stamtąd wyrwać..*
Nie zdążyłem wypowiedzieć kolejnych słów bo drzwi zdążyły zamknąć się za wychodzącym Miką. Trochę mnie zaniepokoiło jego zachowanie. Czemu tak nagle ?
- Yuu-san, słyszysz co do Ciebie mówię ? - Lekko podskoczyłem na glos moje przyjaciółki. Westchnalem i posłałem jej pytające spojrzenie.
- Eh...Mam dla Ciebie taką małą propozycję - Jej policzki zarumieniły się w chwili gdy położyła swoją dłoń na mojej - Mam nowe mieszkanie..może chciałbyś się przeprowadzić do mnie ?
Przyznam, zatkało mnie. Przeprowadzka ?
- Wiesz..narazie mieszkam z Miką..może kiedyś się przeprowadzę. Trochę mnie zaskoczyłaś.. - Na chwilę przez jej twarz przebiegł dziwny cień, jednak zaraz po tym znów powrócił uśmiech. Rozluźniła się nieco i przysnęła bliżej w moją stronę.
- Kiedyś będziesz musiał się usamodzielnić. On Cię okropnie niańczy, zachowuje się jak Twoja matka ! - Parsknąłem śmiechem. Miała rację, jednak przyzwyczaiłem się do tego i odpowiadało mi to. Przynajmniej miałem co jeść, bo sam byn raczej nie przetrwał. Nie minęła dłuższa chwila, a coś do mnie dotarło.
- Skąd wiesz o tym, że mnie niańczy ?
- Obserwowałam Cię - Puściła mi oczko i zachichotała. Coś skręciło mi żołądek. Podglądała nas ?! Speszony odwrociłem głowę ale zostałem znów przyciągniety przez rękę dziewczyny, spoczywającą na moim policzku. Chciałem coś powiedzieć, jednak z jakiegoś powodu odebrało mi mowę. Poza tym, co jej do tego kto mnie niańczy, a kto nie ?! Dlaczego tak nagle się pojawia z zapytaniem, czy się przeprowadzę ? Miałem zamiar odsunąć się i strącić jej dłoń oraz wyjaśnić z co znowu sobie ubzdurała. Jednak nie zdążyłem.*
Stałem w drzwiach patrząc się na zaistniałą sytuację. Na tych dwoje, tak blisko siebie. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Dłoń Shinoi na policzku Yuu. Ogarnęła mnie wściekłość i cholerna zazdrość. Zachowałem jednak kamienną twarz by to przed nimi ukryć. Dziewczyna z uśmieszkiem patrzyła na mnie, posyłając triumfalne spojrzenie. Zacisnąłem pięści. Czarnowłosy dopiero po paru minutach odskoczył od Shinoi jak poparzony. Poprawił swoją koszulkę, która była dziwnie wygnieciona. Chcąc podejść w moją stronę zachwiał się i podparł o oparcie kanapy. Już miałem znaleźć się przynim, niestety ktoś mnie uprzedził.
- Yuu ? W porządku ? - Spytała wystraszonym głosem Shinoa.
- Muszę się na chwilę położyć.. - mruknął cicho i wdrapał się po schodach na górę, z zamiarem pójścia do sypialni. Gdy usłyszałem dźwięk skrzypiącego materaca, uginającego sie pod jego ciężarem, upewniłem się, że dotarł na miejsce. Przeniosłem wzrok na dziewczynę, która najwidoczniej była bardzo zadowolona z takiego obrotu spraw.
- Co tak stoisz ? Jesteś gospodarzem, może byś mnie jakoś obsłużył ?
- Jak chcesz obsługi to idź do restauracji. Z resztą, kto by chciał spełniać Twoje zachcianki - Prychnąłem wymijając ją. Ta jednak złapała moje ramię i obrociła w swoją stronę. Przez kilka minut mierzyliśmy się spojrzeniami. Ostatecznie to ja wygrałem. To już jakiś krok na przód.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać...Yuu już niedługo się wyprowadzi..i zamieszka ze mną. Przynajmniej wtedy będzie szczęśliwy, włącznie ze mną. Mnie i jemu przeznaczone jest bycie razem ! Zrobie wszystko żeby tak sie stało, a ty masz się nie wtrącać, rozumiesz ? - Syknęła wlepiając we mnie brązowe oczy.
- Hah..Nie ma takiej opcji - Odparłem akcentując każde słowo. Chciałem dać jej dl zrozumienia, że tak łatwo nie oddam jej Yu-chana. Dopiero go odzyskałem !
- Chcesz wojny ? To będziesz ją miał - Oświadczyła i dumnym krokiem opuściła mieszkanie. Westchnąłem ciężko. A zaczynało się układać. Niewiele myśląc zaglądnąłem do sypialni. Szesnastolatek spał, oddychając miarowo i spokojnie. Przesunąłem delikatnie palcami po jego kruczoczarnych włosach, tak aby go nie zbudzić. Nie matrw się, Yu-chan. Nie pozwolę żeby ktokolwiek mi Ciebie odebrał. Zrobie wszystko, żeby zatrzymać Cię przy sobie.
CZYTASZ
Name Of Love || MikaYuu
FanfictionŻycie potrafi nas zaskakiwać.Bywa ciężkie i owiane tajemnicą. Nie potrafimy dokładnie przewidzieć, co stanie się jutro. Ludzie odbudowali świat na nowo, znaleźli porozumienie z wampirami. Obie rasy znalazły wzajemną akceptację. Jak dotąd spokojne...