Parę dni później postanowiliśmy zapomnieć o całej sprawie. Udać, że nic się nie stało. Jednak wciąż panowała między nami napięta atmosfera. W dodatku zszokowało mnie to, gdy Yuu oznajmił co wyrabiałem w nocy. Twierdził, że "opętał mnie szatan". Może i tak było. W dodatku namęczył się, żeby mnie uspokoić. Uznałem więc, że lepiej będzie jak wyniosę się do salonu. Mój przyjaciel oczywiście protestował, mówiąc, że przecież każdy miewa koszmary. Ta...Tylko, że moje doprowadzały Yu-chana do utraty cierpliwości i bezsenności.
Pewnego wieczoru gdy sprzatałem salon, postanowiłem zrobić małe przemeblowanie. Konkretnie to przesunąć półkę z książkami trochę dalej od drzwi. Zabierałem się za robotę, która była dla mnie pestką. Połka stała w nowym miejscu, bliżej fotela. Natomiast tam gdzie stała wcześniej odkryłem drzwi. Wygladały na stare. Dębowe, gdzieniegdzie z odpryskującą, białą farbą. Ostrożnie chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Po salonie rozniosło się okropne skrzypienie. Musiały długo pozostawać zamknięte, pomyślałem.
- Mika ? Co to za drzwi ? - spytał wyraźnie zdziwiony czarnowłosy.
- Były za szafką.. - Mruknąłem. Za drewnianymi wrotami panował półmrok. Nie było żadnej lampki, ani włącznika światła, jednak nie przeszkodziło mi to w zidentyfikowaniu schodów, prowadzących w dół.- To chyba zejście do piwnicy.. - Postawiłem stopę na pierwszym schodku, z którego posypały się kawałki drewna. Oho.. - Ej, Yuu. Chodźmy zobaczyć co tam jest ! - Ochoczo pociągnąłem przyjaciela za ramię. Ten jednak zręcznie mi się wyrwał, kręcąc głową.
- Ja podziękuję, ale ty się nie krępuj - Uniosłem brew i nie wdając się w dalszą dyskusję, zacząłem powoli i ostrożnie schodzić po mało wytrzymałych schodach. W piwnicy było naprawdę ciemno, jak nie powiem gdzie. Czułem jak drobinki kurzu unoszą się w powietrzu. Zaciągając się nimi donośnie kichnąłem.
- Mika ?! W porządku ?! - Usłyszałem wołanie czarnowłosego z góry. Rzuciłem krótkie "Jest okej !" i smyrałem każdą ze ścian w poszukiwaniu włącznika światła.Nagle zapaliła się niewielka lampa na suficie, rzucając na pomieszczenie ciepłe swiatło. Wszędzie walały sie zakurzone pudła, obklejone taśmą. Na środku stał ciemny, drewniany stół, na którym stały kolejne pudła. Ogarnęło mnie uczucie ciekawości tym miejscem. Ktoś kto tu wcześniej mieszkał zostawił po sobie mnóstwo rzeczy, do tego ukrył wejście do piwnicy. W takim razie..skoro je ukrył...może nie chciał, żeby jakiś obcy lub następny domownik odkrył to wszystko ?
Może te wszystkie pudła i kartony zawierały coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego ? Eh, naczytałeś się za dużo książek, pomyślałem. Przecież...co złego może się stać ? Wziąłem parę pudeł i wróciłem na górę. Yu-chan siedział pod drzwiami, a gdy tylko przekroczyłem ich próg, poderwał się na nogi.
- Patrz co mam ! Jest tam tego więcej, zobaczmy co jest w środku ! - Chłopak niepewnie na mnie spojrzał, jednak usiadł obok mnie na podłodze, podczas gdy ja otworzyłem pierwsze pudło. Znajdowały się w nim jakieś stare fografie krajobrazów. Głównie lasy i góry. Huh, ktoś kto robił te zdjęcia zapewne dużo podróżował.W drugim były narzędzia ogrodnicze, torebki z nasionami, kilka książek, między innymi poradników jak utrzymać ogród w należytym stanie. Trzecie zawierało pięknie zdobione flakony i wazy, a także szary kawałek papieru zawiniety w rulon. Od razu przykuł uwagę czarnowłosego. Chłopak pochwycił go i rozłożył, wpatrując się w kartkę błyszczącymi z zachwytu oczami.
- Mika...to mapa skarbów ! - Oznajmił radośnie odwracając zdobycz w moją stronę. Faktycznie, na papierze widniała przejrzyście rozrysowana mapa.
- Daj spokój, Yu-chan. Pewnie ktoś narysował ją dla żartu. Żadnego skarbu nie ma.. - Mruknąłem beznamiętnie.
- Nie to nie ! Sam znajdę ten skarb i będę bogaty, a ty biedny ! - Stanął na równe nogi i trzymając mapę przed sobą, udał się do wyjścia. Parsknąłem śmiechem. Widok był przezabawny.
- Pójdę z Tobą tylko po to aby się upewnić, że nie zabładzisz, nie przewrócisz się i nie złamiesz nogi..albo dwóch..Yuu prychnął i udał się w kierunku wskazywanym przez mapę. Do lasu..No świetnie. Będziemy łazić po lesie, szukając skarbu, którego prawdopodobnie nie znajdziemy, w dodatku zbliża się noc ! Dreptając po leśnym ścieżkach miałem wrażenie, że coś lub ktoś nam się przygląda. Rozejrzałem się. Dookoła tylko drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa. I powalone drzewa.
Szliśmy już jakiś czas. Świerszcze zaczęły wygrywać swoją nocną melodię. Liście w koronach drzew delikatnie szumiały.
- A nie mówiłem...Yuu, wrac.. - W tym samym czasie gdy to mówiłem, czarnowłosy potknął się o wystający korzeń. Wypuścił mapę z rąk, samemu upadajac i turlając się na sam dół niewielkiego zbocza.
- E-eh ?! Yu-chan ! - Zdezorientowany rozejrzałem się uważnie, raz po raz wykrzykując imię przyjaciela. Nie odezwał się. Szlag by to..Zacząłem przedzierać się przez krzaki, nerwowym ruchem odgarniając pojdenyńcze gałązki, łamiąc je. Jakim cudem udało mi się stracić go z oczu ! W dodatku nie potrafiłem wyłapać jego zapachu ! Zbiegłem po stromym zboczu, nawołując Yu-chana, ale nie przyniosło to żadnych skutków.Wpadłem na iście genialny pomysł. Wspiąłem się na jedno z drzew i przeskakiwałem z gałęzi na gałąź kolejnego drzewa. Miałem większe pole wiedzenia, dzięki czemu miałem nadzieję, że łatwiej wypatrzę swojego przyjaciela.
*
Kolejny raz przez mój kręgosłup przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Błądziłem, chodząc w kółko. A co jeśli coś postanowi mnie zeżreć ?! Znalazłem kawałek gałęzi. Uznałem, że będzie to idealna broń, gdyby coś mnie zaatakowało. Rozejrzałem się. Wokół mnie panował mrok, drzewa szumiały jakby chciały ostrzec mnie, że coś się do mnie zbliża, że powinienem uciekać jak najszybciej. Podskoczyłem gwałtownie słysząc dziwny szelest. Już wyobrażałem sobie jak zza krzaków wyskakuje olbrzymia bestia, która zatopi ostre kły w moim ciele. Znów ten dziwny dźwięk. Obrociłem się w bok i to co zobaczyłem trochę mnie przeraziło.
Po gałęziach drzew szybko przemieszczała się jakaś istota. Przez panującą ciemność nie potrafiłem ustalić co to dokładnie było, jednak świecące na czerwono ślepia, utwierdziły mnie w przekonaniu, że w moją stronę zmierza jakiś krwiożerczy stwór ! Zacząłem uciekać na oślep. Dosłownie czułem ciepły oddech stwora na karku. Był coraz bliżej. Odwrociłem się by ocenić odległość między nami i w tej samej chwili potknąłem się. Wylądowałem na tyłku, na dodatek w kałuży, przez co moje ubrania szybko przesiąknęły wilgocią. Zadrzałem, jednak nie było to spowodowane chłodem. Istota zeskoczyła z drzewa, lądują miękko na trawie. Wyciągnąłem rękę z moją bronią przed siebie.
- O-odejdź ! Nie zbliżaj się do mnie ty potworze ! - Krzyknąłem wymachując gałęzia jak jakiś idiota. Umrę ! Zdecydowanie umrę ! Nie ma już dla mnie ratunku ! Stwór podszedł w moją stronę. Z trudem udało mi się podnieść po czym kilka razy przyłożyłem bestii w głowę gałęzią.
- Uspokój się ! To ja, Mika ! - Złapał za koniec mojej broni i wyrzucił ją za siebie. Opadłem na kolana biorąc głeboki oddech. Przyjaciel podszedł do mnie i złapał za ramiona. Zamachnąłem się i uderzyłem chłopaka z pięści w twarz.
- Debilu ! Nie mogłeś powiedzieć, że to ty ?! Wiesz jak mnie wystraszyłeś ?! Idiota ! - Zerwałem się na równe nogi rzucając się na blondyna. Ten jednak przerzucił sobie mnie przez ramię i jak gdyby nigdy nic ruszył w jakąś stronę.
- Hej ! Co ty wyrabiasz ?! Puszczaj mnie ! Jeszcze z Tobą nie skończyłem ! - Wierciłem się, okładając pięściami jego plecy. Na darmo. Nawet nie drgnąłem. Zawisłem głową w dół, dając sobie spokój.*
Uniosłem powieki. Czyżbym zasnął ? Czułem lekkie kołysanie i obecność drugiej osoby. Odchyliłem głowę delikatnie do tyłu. Nad sobą napotkałem twarz Miki.
- Mika..mam dwie nogi..umiem chodzić sam.. - Mruknąłem sennie. Odczuwałem zmęczenie. Mój przyjaciel dalej milczał. Objąłem jednym ramieniem jego szyje, znowu nie do końca siebie kontrolując. Serce załomotało mi w piersi. Mimo tych wszystkich, dziwnych odczuć oparłem głowę o ramię blondyna. Gdy sen zaczął nadchodzić przypomniałem sobie o czymś. - Mika ! Zgubiłem mapę ! Skarb przepadł ! - Wykrzyknąłem zrozpaczony, na co chłopak zaniósł się śmiechem. Śmiechem tak cudownym, że zapragnąłem słuchać tego dźwięku już do końca życia..
CZYTASZ
Name Of Love || MikaYuu
FanfictionŻycie potrafi nas zaskakiwać.Bywa ciężkie i owiane tajemnicą. Nie potrafimy dokładnie przewidzieć, co stanie się jutro. Ludzie odbudowali świat na nowo, znaleźli porozumienie z wampirami. Obie rasy znalazły wzajemną akceptację. Jak dotąd spokojne...