- Mika ! - Potrząsnąłem ramieniem blondyna. Zaczynałem się niepokoić i panikować zarazem. Cholera, co się dzieje ?! Mój przyjaciel siedział w bezruchu, nic nie mówiąc, tylko wpatrując się pustym wzrokiem w jeziorko przed nami. Przerażające..
- Mika, kurwa popatrz na mnie ! - Chłopak jakby się ocknął. Niepewnie rozejrzał się dookoła, aż wreszcie jego wzrok raczył spoczyć na mnie.
- No, co..?No chyba nie ! Ja oszaleje..
- "No, co ?" Tylko na tyle Cię stać ?!
- O co Ci chodzi.. - Burknął spoglądając w bok. Złapałem za przód jego koszulki i obrociłem do siebie, zmuszając by na mnie popatrzył.- Nie udawaj, że nic się nie stało ! Przecież widzę ! Coś jest z Tobą nie tak... - Nie wiem dlaczego ale z każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniem mój głos drżał - Zrobiłem Ci coś ? Przestałeś mnie lubić ? Chcesz się mnie pozbyć ? Nie chcesz mnie ?
- Yuu...to nie tak...
- A jak ?! Powiedz mi ! Chcę wiedzieć !Jednak Mika nic mi nie powiedział. Milczał. Milczał przewiercając mnie spojrzeniem krwistoczerwonych oczu. Prychając puściłem chłopaka i stanąłem przy brzegu jeziora. Kopnąłem ze złości w kamyk, ktory wpadł z pluskiem do wody ale na moje nieszczęście poslizgnąłem się i sam wylądowałem w chłodnej wodzie.
Było dość płytko. Szczękając zębami szybko wygramoliłem się. Woda spływała po mnie jak z wodospadu, wilgotne ubrania zaczęły lepić się do ciała. Poczułem się strasznie bezradny. Coś nie dobrego działo się z moim przyjacielem, a co taka łamaga jak ja może pomóc. Chwilę później czyjeś ramiona przyciągnęły mnie do siebie i oplotły.
Mimowolnie zadrzałem. To co się działo z Miką było dla mnie niepokojące. Chciałem coś zdziałać, zrobić cokolwiek. Jednak on sam nie miał zamiaru mi powiedzieć, o co dokładnie chodzi. Ogarnęła nnie złość. Wyrwałem z uścisku blondyna i ruszyłem do samochodu. Miałem gdzieś to woda kapała z moich ubrań, zostawiając mokre ślady na ulicy. Mika w ułamku sekundy znalazł się przy mnie i otworzył drzwi pojazdu. Oprzytomniałem na moment. Jestem cały przemoczony, buty i dłonie uwalone ziemią, zabrudze cały samochód.
- Nie, dzięki. Przejdę się.. - Odwrociłem się na pięcie, chcąc iść już do domu.
- Nie zartuj sobie. Wsiadaj do samochodu ! - Oho, ton wkurzonej matki.- Powiedziałem, że się przejdę ! W dodatku usyfie samochód... - Oczywiście była to drobna wymówka. W tamtym momencie chciałem pobyć chwilę sam.
- ...Yuu ! - Krzyknął blondyn.
- Daj mi spokój !
- Dobrze...prosze bardzo ! Tylko potem nie marudź, że łapie Cię przeziębienie ! - Usłyszałem trzask drzwiczek, a po chwili samochód, którym kierował Mika wyminął mnie.Prychnąłem pod nosem idąc dalej, kopiąc po drodze jakieś kamienie i patyki. Byłem na niego zły. Za to, że nie chce powiedzieć prawdy. Coś ukrywał. Czułem to. Miałem pewność. Ja tylko chciałem mu pomóc...
*
Za nim w końcu udało mi się dotrzeć do domu, moje ciuchy zdążyły trochę podeschnąć. Mimo to dalej szczękałem zębami i starałem rozgrzać zmarznięte dłonie. Niepewnie otworzyłem drzwi i wślizgnąłem się do środka. Dotarł do mnie zapach obiadu z kuchni. Najciszej jak potrafiłem przedostałem się po schodach na górę do sypialni. Tam szybko się przebrałem i osuszyłem nieco włosy.
Nagle poczułem wyrzuty sumienia. Chyba za bardzo na niego naskoczyłem. Coś go gryzie, a ja jak przyjaciel zamiast spokojnie o tym porozmawiać to drę się na niego. Skarciłem się w myślach i poczłapałem do kuchni. Blondyn mieszał coś w rondelku stojąc tyłem do mnie. Powoli do niego podeszłem i wtuliłem w jego plecy.
- Przepraszam.. - Mruknąłem z twarzą ukrytą w koszulce chłopaka - Nie powinienem tak na Ciebie krzyczeć..
- Miałeś prawo być zły - Odpowiedział beznamiętnie.
Czy dobrze zrobiłem ? A może to teraz on jest na mnie obrażony za tamto ? Puściłem go, jak dotąd dosyć niechętnie i opadłem na kanapę, pogrążając się w swoich własnych myślach.
*
Czy byłem na niego zły ? Oczywiście, że nie. Wściekły mogłem być tylko na siebie. Działo się coś niedobrego. Słyszałem głos szepczący coś do ucha. Postać tej dziwnej dziewczynki prześladywała mnie w moich koszmarach. Czy..robię się nienormalny..? Psychicznie chory..?
*
Pewnego dnia gdy świeciło pięknie słońce, nawiedziła mnie myśl żeby odmalować płotek koło domu. Kupiłem wszystkie potrzebne rzeczy i zabrałem się do pracy. Jako iż był kwiecień, to miałem nadzieję, że farba wyschnie szybko. Poprosiłem Yu-chana o pomoc. Zgodził się dosyć niechętnie. Akurat przeszkodziłem mu w grze na konsoli gdzie zdobywał nowy poziom. Ups...
- Mika ! Nie mogłeś zaczekać chwilę ? - Chwyciwszy pędzel niezgrabnymi ruchami zaczął malować swoją część.
- Nie marudź. Przyda Ci się trochę świeżego powietrza.
Czarnowłosy burknął coś w odpowiedzi. Jakiś czas potem odkryłem, że Yuu maluje płotek...bez koszulki ! Trochę mnie zatkało. Nie zorientowałem się, że od jakiś kilkunastu minut wpatruje sie w jego nagą klatkę piersiową. Na moje szczęście tego nie zauważył. Mógłby coś podejrzewać. Nie chciałem tego, w końcu byliśmy przyjaciółmi, rodziną i przyrodnimi braćmi zarazem. Jednak coś mnie do niego przyciągało, a on sam mnie pociągał.
Na samą myśl o tym, co bym mógł z nim zrobić przeszedł mnie dreszcz. Chyba naprawdę zamieniam się w psychopatę, w dodatku zboczeńca.
Malując swoją część znów poczułem dreszcz. Był nieprzyjemny, przechodzący wzdłuż kręgosłupa. Odwrociłem się za siebie. Niczego tam nie było oprócz jabłoni. Wróciłem do pracy ale poczułem czyiś oddech na karku i na bank nie należał on do Yu-chana. Uczycie dziwnego otępienia i strachu wróciło. Czułem jakby ziemia pode mną falowała. Miałem wrażenie, że jestem w bańce, która oddziela mnie od świata realnego.
- Mika..? - Do moich uszu dotarł zniekształcony głos. Yuu. To on był osobą, która mogła przebić bańkę i sprowadzić mnie spowrotem. Tym razem stało się to dość szybko. Z wzrokiem utkwionym w pomalowanym płotku, starałem się ocenić sytuację z przed chwili. Dlaczego to się dzieje ?!
- Mika ! Znowu to samo..Wiesz, że już od godziny malujesz tą samą cześć ? - Wyczułem niepokój w jego głosie.
Od godziny ? Nie, to niemożliwe, żeby czas tak szybko płynął. Czarnowłosy coś do mnie mówił, jednak nie potrafiłem zrozumieć co. Chłopak ze złością odłożył puszkę z farbą i trzasnął drzwiami od tarasu. Mika, znowu spierdoliłeś sprawe..
Gdy udało mi się ogarnąć zajrzałem do niego. Leżał na kanapie, okryty kocykiem. Oglądał telewizję ale bez większego zainteresowania. Nagle poczułem się strasznie przytłoczony ostatnimi wydarzeniami. Poczułem silną potrzebę bliskości z drugą osobą. Bardzo silną..
Kucnąłem przed chłopakiem. Ten spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, po czym odezwałem się.
- Yu-chan, prześpij się ze mną...
CZYTASZ
Name Of Love || MikaYuu
ФанфикŻycie potrafi nas zaskakiwać.Bywa ciężkie i owiane tajemnicą. Nie potrafimy dokładnie przewidzieć, co stanie się jutro. Ludzie odbudowali świat na nowo, znaleźli porozumienie z wampirami. Obie rasy znalazły wzajemną akceptację. Jak dotąd spokojne...